My tongue is a weapon
and I’m locked and loaded
and I’m locked and loaded
-
Naprawdę myślisz, że możesz mnie pokonać? – zapytała Lacuna szczerze rozbawiona
bojowym nastawieniem Neny. – Nie jesteś wystarczająco silna.
-
To się dopiero okaże. Nie zwykłam poddawać się bez walki.
-
A może powinnaś. Może wtedy zgodzę się zabić cię szybko i bezboleśnie.
-
Nic gorszego niż zamiana w wampira już mnie nie spotka – sarknęła Nena, nie
tracąc rezonu. – Jak patrzę na ciebie, faktycznie nie masz już nic do
stracenia. Nie ma w tobie już ani krzty człowieczeństwa.
-
Coś za coś. Zyskałam natomiast siłę.
-
Siłę? Jak na razie tylko gadasz.
when you least expect it
you won’t know what’s coming
Trochę
próbowała grać na czas. Poza tym nie zamierzała atakować pierwsza. Wolała się
przekonać najpierw z czym ma do czynienia. I choć nie miała wątpliwości, że jej
przeciwniczka jest bardzo silna, musiała ustalić trochę więcej szczegółów.
Jednak
Lacuna chyba odczytała jej zamiary, bo nie ruszyła się nawet o krok. Droczyła
się z Neną i świetnie się przy tym bawiła. Pod tym względem przypominała
Nocturny, które często goniły swoją zdobycz, dając jej mylne poczucie, że może
uciec. A może zwyczajnie jej demoniczna natura sprawiała, że chciała się
napawać strachem Neny?
Cokolwiek
to było, Nena nie zamierzała Lacunie na to pozwolić i zrobiła coś, czego
kobieta z pewnością się nie spodziewała. Usiadła na ziemi. Skoro tamta nie
zamierzała atakować, może warto było z niej zakpić.
-
Aż tak pewna się zrobiłaś?
-
Jak na razie jesteś tylko mocna w gębie – prychnęła Nena. – Myślałam, że
zamierzasz mnie zabić. A może zwyczajnie blefowałaś?
-
Widać, że jesteś uczennicą Beatrice. Jesteś tak samo arogancka jak ona.
W
tym momencie Lacuna pojawiła się tuż nad Neną, jednak jej pazury rozminęły się
z gardłem dziewczyny. O milimetry.
-
Naprawdę myślałaś, że jestem aż tak głupia? – zapytała Nena, stojąc w dość
bezpiecznej odległości.
-
Jak to zrobiłaś?
-
Bardzo proste zaklęcie, które stworzyło miraż. Ktoś chyba nie uważał podczas swoich
lekcji.
Kolejne
ataki były już bardziej precyzyjne. Taka sztuczka nigdy nie zadziała dwa razy.
Miała jedynie zdenerwować Lacunę i chyba się udało. Teraz jednak Nena ledwo
robiła uniki przed kolejnymi atakami kobiety. Wszystkie były szybkie i silne. W
dodatku trudne do przewidzenia, bo Lacuna przeplatała ze sobą magię, moc
demonów oraz ataki fizyczne.
Ale
przede wszystkim nie obawiała się swoich mocy i swojej natury. I głównie to
odróżniało ją od Neny, która wahała się przed użyciem pełni swoich sił. Nie
trenowała jeszcze wystarczająco dużo, by uzyskać nad nimi kontrolę.
Dotychczas,
gdy traciła panowanie, pomagał jej Daemon, ale obawiała się, że tym razem może
nie znaleźć jej tak łatwo. Czuła, że otaczają je silne zaklęcia,
uniemożliwiające ucieczkę z tego wymiaru oraz wejście do niego. Zaś Nena wciąż
nie znała skutków używania swojej mocy.
-
Co jest? Co z tobą? Czego się tak boisz? – prowokowała ją Lacuna.
-
Nie twoja sprawa.
-
Boisz się. Boisz się swojej mocy. Siebie.
-
W przeciwieństwie do ciebie nie jestem potworem.
-
Mylisz się. Nienawidzisz siebie za to, czym jesteś, ale wiedz, że nie
okiełznasz tej mocy, dopóki nie oswoisz samej siebie.
And I’ll strike
‘cause I’m a monster
‘cause I’m a monster
- Po prostu nie chcę z tobą walczyć – powtórzyła ponownie Nena. – Mimo wszystko
też jesteś w tym wszystkim ofiarą. Niestety nie pozostawiasz mi wyboru –
stwierdziła ze smutkiem, a jej oczy błysnęły czerwienią.
W
ułamku sekundy doskoczyła do Lacuny, wreszcie zadając swój pierwszy cios, a
potem kilka kolejnych. Jednak był to jedynie efekt zaskoczenia kobiety, która
szybko odzyskała rezon. Bez problemu odpierała ataki Neny nawet w tej formie,
co znaczyło, że dziewczyna jedynie straci energię, jeśli czegoś nie wymyśli.
-
To wszystko? – zapytała z nutą rozczarowania w głosie Lacuna, która wciąż
świetnie się bawiła. – Myślałam, że stać cię na więcej.
Nena
wznowiła atak, choć tym razem za pomocą potężnych zaklęć. Wymagały jednak zbyt
wiele kalkulacji, których obecnie nie była w stanie wykonać tak szybko, jakby
tego chciała. W efekcie Lacuna zdążyła ich uniknąć, bądź zablokować.
-
Na twoim miejscu nie liczyłabym, że twój książę cię uratuje.
-
Nie musi, bo ja nie jestem księżniczką. Sama mogę się uratować.
Lacuna obserwowała, jak Nena przestaje atakować
i bierze głęboki oddech. Jej białka poczerniały, a kolor tęczówek powrócił do
ich oryginalnego koloru. Strażniczka wymiarów wyzwoliła z siebie jakąś dziwną
moc. Lacuna oczywiście rozpoznała jej demoniczny charakter, zresztą to nie było
trudne, patrząc na zmieniony wygląd dziewczyny.
Ale ten mrok. To coś czego jeszcze nie widziała.
Sama władała płomieniami tak, jak niegdyś Berit. Wiedziała też o pozostałych
trzech elementach, ale mrok, który wydostawał się z Neny był czymś zupełnie
innym. Był gęsty i nieprzenikniony.
Nagle jednak zgasł, a Nena zacisnęła dłonie w
pięści. To zaciekawiło Lacunę, która zbliżyła się do niej, wątpiąc, aby to była
pułapka. Wyglądało to, jakby czegoś się obawiała.
- Och? Brak ci odwagi?
- Tak. Masz rację – odparła Nena, twardo
odwzajemniając jej spojrzenie. – Bo jeśli uwolnię tą moc, sama nie wiem, co się
wydarzy. Zginiesz ty i wszystko, co znajduje się w tym świecie.
- To pustkowie. Nic tu już nie ma!
- Być może, ale nie mogę ryzykować, że stracę zupełnie
kontrolę nad tym mrokiem.
- Bo się boisz – stwierdziła Lacuna, patrząc na
nią z pogardą. – Nie umiesz pogodzić się, że ten mrok jest częścią ciebie,
twoim dziedzictwem, bo dałaś sobie wpoić, że tylko ludzie mają rację bytu, a
wszystko, co związane z Infernum jest plugawe.
- Być może.
- Nie zasługujesz na moc, którą zostałaś
obdarzona.
- Masz rację – odparła beznamiętnie Nena. – Nie
zasługuję. Ba! Nigdy tej mocy nie chciałam.
- W takim razie uwolnię cię od cierpienia i odbiorę
ci ją.
- Jak?
- Zabijając cię i zjadając twoją duszę –
roześmiała się złowieszczo Lacuna.
Nagle znalazła się obok Neny i objęła ją
rękami, przysuwając się do niej, jakby chciała jej wyszeptać na ucho jakiś
sekret. Ale Nena wyszarpnęła się, ponownie dobywając miecza.
- Nie, na to nie mogę ci pozwolić.
- Naprawdę nadal zamierzasz walczyć? Chociaż
wiesz, że nie masz szans, aby pokonać mnie w ten sposób?
- Nie zwykłam się poddawać – oznajmiła Nena i
pierwszy raz od dłuższego czasu, uśmiechnęła się. – Na pewno nie bez walki.
- Dobrze. Jak sobie życzysz.
I’m merciless, when will you learn?
Set fires just to watch them burn
Lacuna wzniosła się w powietrze dzięki swoim
skrzydłom, wzburzając tym tumany kurzu. Przez chwilę Nena nic nie wiedziała,
dopóki w jej stronę nie poleciała pierwsza fala ognia. Z trudem zrobiła unik, a
już musiała uciekać przed kolejną.
Nie miała wątpliwości, że Lacuna
zwyczajnie się z nią bawi. Za którymś razem nie zdążyła uskoczyć i jedyne, co
mogła zrobić, to zablokować atak za pomocą bariery. Ta jednak roztrzaskała się
pod siłą płomieni.
Nena nieźle oberwała.
Zaklęła pod nosem, podnosząc się z ziemi. Jednak z jakiegoś powodu nie obawiała
się. To było nic w porównaniu z cierpieniem i upokorzeniem, jakie przeżyła
podczas zamiany w wampira. To była jej największa porażka, więc jeśli nawet tym
razem zginie, zginie walcząc. Jeśli jest jej to pisane, niech tak będzie.
Wszystko wokół płonęło. Nawet powietrze zionęło
żarem. Nena leżała na ziemi spodziewając się kolejnego ataku, ale ten nie
nadszedł. W jej sercu zrodziła się nadzieja, więc raz jeszcze spróbowała się
podnieść. Czyżby ktoś przybył jej na pomóc?
Silny kopniak powalił ją z powrotem. Jakże
głupio z jej strony, że o tym pomyślała. To jej własnym zadaniem było się
bronić. Kiedy zrobiła się tak leniwa, by polegać na innych do tego stopnia.
Kiedy zaczęła myśleć, że ktoś powinien ją uratować.
Splunęła krwią i zamachnęła się pazurami na
stojącą nad nią Lacunę. Tym razem jednak celowała w nogę i trafiła. Kobieta syknęła
z bólu.
I bet you never saw me coming
I bet you never saw me coming
- Myślałaś, że tak łatwo ze
mną pójdzie? – zapytała Nena, szczerząc się pomimo bólu. – A masz! – krzyknęła –
ponawiając atak, jednak Lacuna zablokowała go, łapiąc ją za nadgarstek.
- Myślałaś, że tak łatwo ze
mną pójdzie?
- Nie – odparła Nena.
Coś łupnęło, gdy uderzył w
nie piorun. Magia bez obliczeń była ryzykowna. Potężna i szybka, ale ryzykowna.
Wystarczył czasem milimetr i Nena mogła usmażyć sama siebie. I tak oberwała
rykoszetem, bo znajdowała się zbyt blisko swojej przeciwniczki, ale to była
jedyna szansa, by ją dorwać.
- Ty wstrętna dziewucho –
warknęła Lacuna, otrzepując się z pyłu. Jej ubrania były poszarpane, a z
ramienia sączyła się krew.
Tym razem była wściekła.
Ruszyła na Nenę z pazurami, które raz po raz dosięgały celu. Rany nie były zbyt
głębokie. Nie. Wręcz przeciwnie. Nie chodziło o to, by od razu zabić
strażniczkę, lecz sprawić jej jak najwięcej cierpienia.
Ostateczny cios powalił
Nenę, rozrywając jej bok w miejscu jednej ze starych blizn, które teraz
zaczynały się uwidaczniać. Lacuna popatrzyła z zaciekawieniem na to zjawisko.
Sama także posiadała wiele blizn, choć nie tak wiele. No i przede wszystkim,
nigdy ich nie ukrywała.
Do dziś co wieczór
przeglądała się w lustrze, patrząc na ślady dawnych walk. Zwłaszcza jednej.
Zadanej przez Beatrice.
Delirium takes over me
you’re just another casualty
Delirium takes over me
you’re just another casualty
Leżała na ziemi. Pomimo licznych prób, już nie
dała rady się podnieść. Nieważne, ile sił i woli w to wkładała. Była mocno
poraniona i poobijana. Straciła też całą energię, na wszystkie bezsensowne
ataki, które wyprowadziła. I ostatecznie nie zdołała zadać prawie żadnych szkód
swojej przeciwniczce. Wszystko skończone. Game over.
Wciąż jeszcze starała się
zachować przytomność, chociaż miała już mroczki przed oczami. Zupełnie jakby
łudziła się, że zdąży jeszcze w porę zablokować jakiś ostateczny atak i
przeciągnie tą walkę o kilka kolejnych chwil.
Nie widziała Lacuny, choć nie
miała wątpliwości, że kobieta jest gdzieś w pobliżu. Ale czy to miało jeszcze znaczenie?
I tak nie była w stanie walczyć. Nie było też mowy o próbach ucieczki. Nic co
mogłaby zrobić.
Nie odczuwała jednak
smutku. Zrobiła, co mogła. A nawet jeśli umrze, wciąż są ludzie, którzy mogą
chronić wszystkie światy. Zrobi to Beatrice. Zrobi to także Daemon ze swoimi
przyjaciółmi. Zaopiekują się też Merit. W końcu zamknęła oczy i pozwoliła, by
ogarnęło ją ciepło.
Lacuna obserwowała ostatnie
chwile młodej strażniczki. Podzieliły ten sam los, z tym, że Neny nikt już nie
ocali. Lacuna sama zamierzała o to zadbać. Nie poczuła nic, patrząc, jak
dziewczyna zamyka oczy. Już od dawna nic nie czuła.
Upewniła się, że Nena już
nie oddycha i miała odejść, kiedy nagle coś się stało. Jej zmysły podrażniło
nagłe źródło energii. Czyżby ktoś jednak zdołał się tu dostać? Jednak, gdy
rozejrzała się dokoła, nikogo nie było.
Wtedy usłyszała głośne
bicie serca, które już chwilę temu zakończyło swoją pracę. Spojrzała w stronę
Neny i zobaczyła, jak dziewczyna nabiera powietrza do płuc i podnosi się. Jakby
nigdy nic, zwyczajnie wstała. To nie powinno być możliwe. Nawet jeśli jakimś
cudem nie umarła, nie powinna być w stanie tak się poruszać.
A jednak Nena stała przed
nią. Tylko coś wciąż się nie zgadzało. Dopiero gdy podniosła głowę, Lacuna
zobaczyła jej oczy, które teraz były zupełnie czarne. Nawet tęczówki zniknęły.
Dziewczyna zrobiła kilka
chwiejnych kroków w stronę Lacuny i obnażyła kły i pazury, wydając z siebie
straszliwy krzyk. Lacuna skrzywiła się na ten bolesny dźwięk. Cały czas jednak
bacznie obserwowała Nenę, próbując zrozumieć co się dzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz