niedziela, 28 lipca 2019

Part 14: Chapter 3 ~ You had a taste for blood


 ‘Cause I don't feel like I'm getting through to you

            - Beatrice. Beatrice. Beatrice! – krzyczała, dobijając się do drzwi. I tak była zaskoczona, że mentorka nie odebrała jej wstępu do ich pół-wymiaru. Do domu jednak nie dała rady wejść. – Przecież wiem, że tam jesteś! Porozmawiaj ze mną! – Cisza. – Beatrice, nie wygłupiaj się! To ty jesteś mi winna wyjaśnienia, więc dlaczego się chowasz! To ty mnie oszukałaś!
            - Ja cię oszukałam? – zapytała kobieta, pojawiając się za jej plecami. – Już z domu wyjść nie można - dodała z niezadowoleniem.
            W rękach trzymała reklamówki z zakupami.
            - Tak. Ukrywałaś przede mną prawdę.
            - Och, jaką to prawdę przed tobą ukryłam, moje dziecko? – zapytała chłodno Beatrice. – Czyżbyś odkryła, że za twoimi plecami bratam się z demonami? – dodała zgryźliwie.
            - Nie, lecz nigdy też nie powiedziałaś mi o swojej poprzedniej uczennicy. Lacunie – Beatrice zmrużyła oczy na dźwięk tego imienia, ale nie odpowiedziała. – Pamięć szwankuje, czy mnie nie usłyszałaś? Lacuna, twoja uczennica, którą porzuciłaś na śmierć.
            - Porzuciłam? Tak to przedstawiła? – zaśmiała się kobieta. – Ja ją zabiłam, a przynajmniej tak mi się wydawało.
            - Dlaczego?!
            - Zeszła na złą drogę. Zresztą to już nieważne. To sprawa z przeszłości.
            - Ważne! Nigdy nie wspomniałaś o Lacunie. Myślałaś, że nie żyje i wymazałaś ją z pamięci, co? – zdenerwowała się Nena. Dłonie zaciskała w pięści. – Zeszła na złą drogę? Bo co? Bo zakochała się w demonie? Bo była szczęśliwa? Bo w przeciwieństwie do ciebie zrozumiała, że nie wszystkie demony są złe?
            - O niczym nie masz pojęcia.
            - Więc mi powiedz, Beatrice.
            - To nie twoja sprawa.
            - Boisz się? Że nie poprę twojej wersji? Czy może jednak było tak, jak ona powiedziała? Jesteś zaślepiona nienawiścią do demonów. To wszystko.
            - Skoro tak uważasz.
            - Mnie też zabijesz? Za to, że walczę z demonami ramię w ramię?
            - Jeśli mnie do tego zmusisz.
            - A więc to tak… - mruknęła Nena, posępniejąc. – Byłam tylko narzędziem jak ona? Teraz gdy nie robię tego, co chcesz można się mnie pozbyć? - zapytała z wyrzutem. - Ufałam ci…
            Po tych słowach zniknęła, zostawiając Beatrice samą. Kobieta zagryzła wargę. Była wściekła. Wparowała do swojej kryjówki i ruszyła do kryształowej kuli. Przecież codziennie oglądała świat przez to szkło. Nie mogła była tego przeoczyć.
            - Jakim cudem wciąż żyjesz? – wyszeptała do siebie. – To się nie powinno wydarzyć. I dlaczego teraz wróciłaś? Jaki masz plan?

Let me paint this clear, life is short, my dear
See your mother here, her last painful year

Żadne zaklęcie śledzące ani shikigami nie były w stanie namierzyć miejsca pobytu Lacuny. W końcu Beatrice zaczęła podejrzewać, że ktoś się tylko pod nią podszywa. A jednak nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, że to nie żaden uzurpator, a prawdziwa Lacuna. Nikt nie znał tej historii tak dobrze. Tylko ona, Lacuna i Berit, który przepadł bez śladu. Jednak nawet on nie wiedział wszystkiego.
A jeśli to naprawdę była ona... Tylko jaki miała cel? Dlaczego miałaby wrócić po tylu latach spędzonych w ukryciu? Być może zebrała armię i planowała jakiś atak. Odwet. Lub nie daj Boże dowiedziała się prawdy i wróciła ze względu na Nenę. 
Jeśli to o nią chodziło, to nie wróżyło to nic dobrego. Lacuna już wcześniej była niestabilna, ale teraz była nieobliczalna. Nawet Beatrice nie umiała stwierdzić, co wymyśliła. Choć znały się przez wiele lat. 
Musiała jak najszybciej ją znaleźć i odkryć plan Lacuny. Czekała ją, zatem długa noc, skoro przez tyle lat nie udało jej się wykryć, że dziewczyna wciąż żyje. 
No i jeszcze Nena. Beatrice wiedziała, że zrobiła błąd, zatajając przed uczennicą prawdę. Przynajmniej część o Lacunie i to nawet w chwili, gdy ta ponownie zjawiła się w ich świecie. Jednak wspomnienia tamtych czasów były zbyt bolesne. Zbyt trudne, by miała o nich opowiadać. 
Tylko jeśli czegoś nie zrobi, straci Nenę zupełnie. Demony demonami, ale jeśli Lacuna przeciągnie ją na swoją stronę, to będzie koniec. Na to Beatrice absolutnie nie mogła pozwolić. Nie wiedziała jednak, co dokładnie powiedziała jej Lacuna, ani co planuje. Niemniej nie mogło to być nic dobrego. 

I wish you only knew...

            Dni mijały, a Beatrice wciąż nie udało się znaleźć żadnych śladów działalności Lacuny. Nic. Zupełnie nic. Jeśli to naprawdę była ona, musiała stać się bardzo potężna i nauczyć wielu zaklęć lub skorzystać z czyjejś pomocy.
            Nie zmieniało to faktu, że czas działał na niekorzyść Beatrice. Co prawda nie wyglądało na to, aby Nena ponownie miała styczność z Lacuną. Ją akurat dało się śledzić bez problemu i Beatrice już od dawna wiedziała o jej nowej kryjówce, choć faktycznie nie była w stanie się do niej dostać.
            Być może mogłaby to zrobić, ale z pewnością zajęłoby to wiele czasu i energii. I znów. To było coś, czego nie miała. Nie mogła też jednak dopuścić do tego, by Lacuna zatruwała umysł Neny. Nie pozostało jej nic innego, jak porozmawiać z uczennicą i spróbować wyjaśnić jej, chociaż pobieżnie co się stało.
            Zawitała do Medium Mundi, gdzie obecnie przebywała Nena. Nie wyglądało jednak na to, aby była u Henry’ego. Wyczuwała jej energię w siedzibie armii i tam też się skierowała.
            Nie wpuszczono jej do budynku, a zależało jej na tym, by nie przyciągać uwagi. Tym bardziej wtargnięcie tam nie było dobrym pomysłem. Poprosiła, zatem, aby poinformowano Nenę o tym, że ma gościa. Nie powiedziała, kim jest w obawie, że Nena nie będzie chciała z nią rozmawiać.
            Tak się jednak nie stało, bo Nena bardzo szybko przyszła na spotkanie. Nie wyglądała też na zaskoczoną. W rzeczywistości jednak była zaskoczona i to bardzo. Już od lat nie widziała mentorki w żadnym z innych światów poza ich własnym.
            Zazwyczaj kobieta siedziała w swojej kryjówce, robiąc różne niezrozumiałe – nawet dla Neny – rzeczy, bądź obserwując światy w kryształowej kuli. Coś musiało się wydarzyć, skoro mentorka przebyła tak daleką drogę, by z nią porozmawiać.
            - Beatrice – powiedziała tylko. – Po co przyszłaś?
            - Musimy porozmawiać.
            - Naprawdę? – sarknęła Nena. – Jakoś nie wyglądałaś wcześniej na skorą do tego. Co się zmieniło?
            - Daruj sobie złośliwości i chodź.
            - Dokąd?
            - Gdzieś, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał.
            - Ktoś, czyli Daemon?
            Beatrice skrzywiła się.
            - To nie jest rozmowa na tutaj, gdzie wokół jest pełno ludzi.
            - Dobrze, niech będzie – powiedziała wreszcie Nena i podążyła za mentorką.
            Nie udały się jednak do kryjówki, a do jednego ze zniszczonych światów. Nena znała to miejsce. To tutaj trenowała z Daemonem, ucząc się swoich mocy. Zepchnął ją wtedy z klifu i kazał walczyć z Cieniami.
            - Postanowiłam, że opowiem ci, co wydarzyło się pomiędzy mną i Lacuną.
            - Zamieniam się w słuch.
            - Lacuna była moją uczennicą, jak się domyślasz – zaczęła Beatrice. – Byłam wtedy jeszcze młoda. Może dwa lata starsza niż ty. Lacuna straciła rodziców. Odpowiedzialne były za to Nocturny. Tylko ją udało się wtedy uratować. Przeżyła koszmarne chwile, ale wierzyliśmy… Wierzyłam – poprawiła się – że zdoła sobie z tym poradzić. Nie zauważyłam, że mrok w niej kiełkował już wtedy. Pewnego razu, gdy była już starsza i radziła sobie w walce z Cieniami, poznała demona. Lacuna i Berit zakochali się w sobie.
            - Niech zgadnę, morał tej bajki jest taki, że Berit przeciągnął ją na złą stronę i dlatego wszystkie demony są złe.
            - Nie. Mylisz się. To prawda, że byłam przeciwna demonom od początku i w jego przypadku nie było inaczej. Byłam skłonna uwierzyć, że on naprawdę chcę jej pomóc. I chciał. Nie miał jednak pojęcia, co to oznacza – Beatrice urwała na moment, zastanawiając się, jak ominąć niewygodną prawdę. – Lacuna stała się niemal częścią mojej rodziny przez lata. Jednak coś w niej się zmieniało. Odkąd poznała Berita, coraz bardziej interesowała się Infernum. Fascynowało ją. I chociaż Berit skłonny był porzucić piekło dla Lacuny, stało się raczej na odwrót. W wyniku pewnych spraw rodzinnych… Inaczej. W naszej rodzinie rozgorzał konflikt – oznajmiła Beatrice, a na jej twarzy malowało się cierpienie. – W efekcie Lacuna uznała, że jesteśmy źli i nie zasługujemy na to, by chronić świat. Z pomocą Berita zebrała grupę demonów i zaatakowała mój rodzinny dom. W nocy, gdy wszyscy spali. Nie zdążyli się obronić. Wymordowała całą moją rodzinę w tym służbę. Zginęli także zwykli ludzie. Niewinni ludzie. W tym dzieci. A ja nie zdołałam jej powstrzymać. Berit też tego nie zrobił. Wszystko skończyło się moją walką z Lacuną. Walką, którą zwyciężyłam, ku własnej rozpaczy. Lacuna była mi bliska i umarła na moich rękach. Z mojej winy, bo nie potrafiłam dostrzec ciemności, która w niej tkwiła. Byłam pewna, że Lacuna nie żyje, bo od tamtego czasu, ślad po niej zaginął.
            - A jednak wróciła i teraz ty postanowiłaś jednak opowiedzieć mi swoją historię w obawie, że przejdę na jej stronę – zauważyła z powagą Nena.
            - To bolesna przeszłość, której nie chciałam pamiętać.
            - A jednak po przemyśleniu sprawy to zrobiłaś. Wątpię, że wynika to z wrodzonej szczerości.
            - O niczym nie masz pojęcia.
            - Nie, bo o niczym mi nie mówisz. Nawet teraz opowiedziałaś tą historię tak, że nie dowiedziałam się zbyt wiele.
            - Jak to?
            - Pominęłaś rodzinny konflikt – stwierdziła Nena, krzyżując ręce na piersi. – Co takiego zrobiliście Lacunie, że posunęła się tak daleko? Wy jej coś zrobiliście. Widzę, że nie mówisz mi wszystkiego.
            - To był konflikt rodzinny. Mojej rodziny. To cię nie dotyczy.
            - A może wiesz, że Lacuna poniekąd miała rację. Zrobiliście coś, za co was znienawidziła.
            - I to według ciebie usprawiedliwiłoby tą rzeź? – zapytała gniewnie Beatrice.
            - Nie. Ale to nie znaczy, że ty i twoja rodzina byliście bez winy. Zwłaszcza, że za wszelką cenę unikasz odpowiedzi.
            - Nie wierzysz mi?
            - A dałaś mi ku temu jakieś podstawy?
            - Jestem twoją mentorką. Powinnaś mi ufać.
            - A ty mi ufasz? – zapytała Nena ze łzami w oczach. – Jak mam ci ufać, kiedy ty również nie masz do mnie za gorsz zaufania. Nie chciałaś mnie nawet wysłuchać.
            - Ponieważ dałaś się omamić.
            - Tak? To może powiesz mi, za co tak nienawidzisz demony. Bo chyba nie powiesz mi, że ten cały Berit jest temu winny.
            - Berit pomógł wybić moją rodzinę.
            - Pomógł Lacunie się zemścić. To prawda. Ale nie on ją do tego namówił.
            - Ale jej też nie powstrzymał. Gdyby naprawdę ją kochał, gdyby naprawdę był dobry, nie pozwoliłby jej tego zrobić. Jednak było to na jego korzyść, czyż nie?
            - Lub wy popełniliście tak niewybaczalną zbrodnię…
            - O niczym nie masz pojęcia – zagrzmiała Beatrice. – Jak możesz tak w ogóle mówić.
            - Powtarzasz się.
            - Myślałam, że jesteś mądrzejsza od Lacuny… Miałam nadzieję, że tym będzie inaczej.
            - Może gdybyś była ze mną od początku szczera, byłabym w stanie ci uwierzyć – Nena pozostawała nieugięta, choć słowa z trudem przechodziły jej przez gardło. – Niestety zaufanie musi działać w obie strony.
            - Jestem twoją mentorką. Jeśli czegoś ci nie powiedziałam, zrobiłam to dla twojego dobra.
            - Czy na pewno?
            - Nie zasługujesz na bycie strażniczką – syknęła Beatrice.
            - Nie zasługuję, bo za tobą ślepo nie podążąm? Bo wybrałam ścieżkę prawdy? – zapytała Nena. Dłonie zaciskała w pięści. – O tym, że jestem pół demonem, też wiedziałaś, prawda? Nie chciałam w to wierzyć, ale to niemożliwe, że przez tyle lat się nie zorientowałaś.
            - Co?
            - Nie udawaj. Musiałaś o tym wiedzieć. Dlatego tak bardzo obawiałaś się mojego kontaktu z Daemonem i pozostałymi. Obawiałaś się, że poznam prawdę i - nie daj Boże - postanowię dołączyć do swoich. – Nie uzyskała odpowiedzi. – Milczysz. A więc to prawda. Od początku o wszystkim wiedziałaś. Co jeszcze przede mną ukrywasz?

Maybe you should just fall
Leave the world and lose it all

Spacerowała ulicami miasta. Było cicho i spokojnie. Tak, jak lubiła. Jej strażnicy podążali w stosownej odległości za nią. Nie mieli jej przeszkadzać, gdy myślała nad kolejnym posunięciem. Była trochę zła, że wciąż nie zdobyła zaufania Neny. Źle to rozegrała ostatnim razem.
Tak bardzo zależało jej na tym, by dogadać się z młodą strażniczką wymiarów, że najwyraźniej nieco ją wystraszyła. Nie chciała jej do niczego zmuszać, a tak trochę wyszło. Musiała to jakoś naprawić. Czy musiała?
To nie tak, że nie miała zupełnie żadnego wyjścia. Wciąż miała kilka opcji. I nie do końca potrafiła się zdecydować.
Przystanęła nagle, gdy jedno z dzieci przebiegło jej tuż przed nosem. Popatrzyła na nie, a dziecko ukłoniło się w ramach przeprosin. Uśmiechnęła się na to i ruszyła dalej.


And if that's what you need
To finally see

           Nie zdążyła jeszcze dotrzeć do swojej siedziby. Do swojego pałacu, jak zwykła to nazywać, gdy pojawił się jej przyjaciel. Rosły mężczyzna. Czekał na nią przy bramie z zadowolonym uśmiechem.
            - Czyżbyś miał dla mnie dobre wieści?
            - Wierzę, że tak.
            - Mów, co się stało – poprosiła Lacuna.
            - Nena skonfrontowała Beatrice, ale nie skończyło się to dobrze dla wiedźmy wymiarów.
            - Naprawdę?
            - Wygląda na to, że próbowała okłamywać Nenę dalej. Nie znam szczegółów, ale najwyraźniej Nena straciła już zaufanie do Beatrice. To dla nas dobry znak.
            - Tak. Faktycznie – przyznała z nadzieją w głosie Lacuna. – Może wreszcie przejrzała na oczy. Nie mogłam już dłużej patrzeć, jak Beatrice ją okłamuje. Nena zasługuje, by znać prawdę. Ale nigdy nie uwierzy, jeśli dostanie ją gotową na tacy. Musi do niej dotrzeć sama.


I'll be with you through it all
I'll be with you through it all

            Znajdowała się w specjalnie stworzonym pół-wymiarze, który mieścił się w jednym z pomieszczeń w jej kryjówce. To było miejsce tak zabezpieczone i hermetycznie zamknięte, że nawet jej moc nie mogła nikomu zaszkodzić. To miejsce miało przetrwać nawet gdyby straciła nad sobą kontrolę, a to przecież nie było takie niemożliwe.
            Potrzebowała takiego miejsca, gdzie bezpiecznie może trenować. Zarówno siebie, jak i z czasem Merit. Przede wszystkim musiała zadbać o to, by nikomu nic się nie stało. Była odpowiedzialna za tych ludzi. No… Nie do końca ludzi, ale jednak.
            Teraz zaś wymachiwała tylko mieczem. Bardzo energicznie, wręcz ze wściekłością. Próbowała wyzbyć się gniewu, który trawił ją od środka od rozmowy z Beatrice. Starała się zrozumieć mentorkę, jej ból oraz obawy. Jednak nie mogła pogodzić się z tym, że kobieta nie tylko oszukiwała ją przez te wszystkie lata, ale nie miała do niej też żadnego zaufania.
            Zupełnie jakby ich wspólnie spędzony czas też był tylko kłamstwem. Beatrice powinna ją znać, a mimo to nie wierzyła w nią. Ukrywała przed nią prawdę. Nawet fakt, że Nena była demonem. Już dawno mogła jej przecież o tym powiedzieć, a jednak tego nie zrobiła.
            - Co się stało? – zapytał Daemon, nagle pojawiając się przed nią i blokując cios. – Nagle zniknęłaś z kwatery i już nie wróciłaś. – Nena nie odpowiedziała, odwracając wzrok, jednak Daemon ujął jej twarz w dłonie, zmuszając ją, by na niego spojrzała. – Powiedz mi, co cię dręczy.
            - Beatrice przyszła się ze mną spotkać.
            - Rozumiem, że nie udało wam się dogadać.
            Nena pokręciła przecząco głową. Na samą myśl, czuła jak gardło jej się zaciska, a oczy pieką. Mimo to starała się zachować spokój.
            - Nie rób tego – powiedział nagle Daemon, zaskakując ją. Popatrzyła na niego zdziwiona. – Nie udawaj przy mnie silniejszej, niż jesteś. Nie musisz tego robić.
            - Beatrice… ona – wydukała Nena. – Powiedziała, że nie zasługuję na bycie strażniczką wymiarów.
            - Rozumiem – powiedział demon, przytulając ją.
            - Przyszła do mnie, twierdząc, że chce opowiedzieć mi prawdę o Lacunie. Ale ja wiem, że nie powiedziała mi prawdy. A na pewno nie całą – wyjaśniła Nena, połykając łzy. – Opowiedziała to tak, że wyszło, że Lacuna była zła. Może była. Ale nie mam wątpliwości, że Beatrice i jej rodzina coś jej zrobili. Zrobili coś, czego Lacuna nie umiała im wybaczyć. Ale Beatrice nie chodziło o to, by mi to wyjaśnić. Ona tylko obawiała się, że stanę po stronie Lacuny. Nie ma do mnie żadnego zaufania po tylu latach, choć to ona mnie okłamywała.
            - Tak, na to wygląda. Jednak Lacunie też nie można ufać.
            - Tu nie chodzi o Lacune, ale o Beatrice. Ona… Wiedziała, że płynie we mnie krew demona. Wiedziała o tym od dawna, ale o niczym nie powiedziała. Dlatego tak bardzo bała się mojego kontaktu z tobą i pozostałymi.
            - Och – strapił się Daemon i zamilkł na chwilę. – Myślę, że chciała cię chronić.
            - Okłamując mnie?
            - Ludzie to głupiutkie istoty. Przekonani o swojej racji popełniają błędy, ale to nie znaczy, że ich intencje są złe. Wierzę, że Beatrice chciała dobrze.
            - Bronisz jej? Nawet po tym, jak próbowała was zabić? – oburzyła się Nena.
            - Nie bronię jej, ale… - Daemon zawahał się. – W jej spojrzeniu było coś… Nienawiść i strach. Oczywiście. Ale po jej spojrzeniu mogłem stwierdzić, jak ważna dla niej jesteś. Dlatego uważam, że nie zrobiła tego, aby cię skrzywdzić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz