But how
can you expect me not to eat,
When the forbidden fruit tastes so sweet?
When the forbidden fruit tastes so sweet?
— Powiedz, że żartujesz –
warknęła Trice. – Chyba nie mówisz poważnie.
— Dlaczego
nie?
— To demon
do cholery!
— No i? –
oburzyła się Aurora. – Wiele razy już ci tłumaczyłam, że nie wszystkie demony i
wampiry są złe.
— A ty nadal
swoje.
—
Oczywiście. I będę ci powtarzać do końca świata. Jesteś zaślepiona nienawiścią –
powiedziała ze smutkiem Aurora. – I zupełnie nie rozumiem dlaczego. Jasne, tak
zostałyśmy wychowane i walczymy z mieszkańcami Infernum, ale z tymi, którzy
krzywdzą ludzi. A nie wszyscy to robią. Więc skąd się u ciebie wzięła ta
nienawiść?
— Demony są
złe. Dlatego są demonami. A ty dałaś się oszukać. Zwyczajnie się o ciebie
martwię.
— Wiem, że
chcesz dla mnie jak najlepiej. Dlatego proszę cię, byś zaakceptowała Lu.
— Do dziś
nawet nie znasz jego prawdziwego imienia.
— Znam –
odparła Aurora zgodnie z prawdą, choć nie zamierzała jej ujawnić. – Lu.
— Obie
dobrze wiemy, że… — zaczęła Trice, ale siostra nie dała jej dojść do słowa.
— Dlaczego
tak się upierasz? Jestem z nim szczęśliwa.
— To demon.
A ty co? Chcesz z nim założyć rodzinę i zamieszkać w domku pod lasem? I
spłodzić bękarta? Pół demona pół człowieka? To najszybsza droga do katastrofy.
— Kocham go.
I myślałam, że to zrozumiesz.
— To nie ja
jestem zaślepiona tylko ty – zdenerwowała się Trice. – Myślałam, że ci
przejdzie, że ubzdurałaś sobie, że jest twoim przyjacielem, ale ty… Boże
dopomóż.
— A ja
myślałam, że wreszcie go zaakceptowałaś. Walczyliście ramię w ramię i po tym
wszystkim wciąż traktujesz go jak wroga?
— On cię
omamił. To właśnie robią demony. Rodzice zawsze nas ostrzegali. Już zapomniałaś?
— Rodzice
nie są nieomylni.
— Ty też
nie.
— Zbyt łatwo
osądzasz innych - powiedziała ze smutkiem Aurora. - Twoja intuicja mówi ci, że możesz mu zaufać, a tymczasem ty…
Nie chcesz zaufać swojej intuicji, którą tak często się wymawiasz.
— Demony
potrafią omamić zmysły i ściągnąć na złą drogę. Oczywiście, że w tej sytuacji
nie ufam już nawet samej sobie.
— Przykro
mi. Naprawdę sądziłam, że zrozumiesz i podzielisz moje szczęście – powiedziała z
rozczarowaniem Aurora. – Kocham cię nad życie. Ale jego również kocham i nie
zrezygnuję z niego. Nieważne co powiesz.
— Powiem o
wszystkim rodzicom, jeśli to zrobisz – zagroziła Trice, marszcząc brwi. –
Dotychczas siedziałam cicho, ale dobrze, by dowiedzieli się, co wyprawia ich ukochana
córeczka. To dla twojego dobra. Oni będą wiedzieli, co zrobić, żeby wyrwać cię
z jego szponów.
— Jeśli taka
jest twoja wola. Szkoda. Ale nie cofnę się, choćbym miała zostać wyklęta przez
naszą rodzinę.
— Tego
chcesz? Porzucić bliskich i tradycję rodu dla jakiegoś demona?
— Kocham go.
I jeśli moi bliscy nie potrafią tego zaakceptować, to z nim zbuduję nową rodzinę
o lepszych tradycjach.
— Myślisz,
że tego nie zrobię?! – krzyknęła za nią Trice. – Że im nie powiem?! Przemyśl
to!
So let’s be sinners to be saints
And lets be winners by mistake
So let’s be sinners to be saints
And lets be winners by mistake
Pogładził ją
po policzku i ucałował czule. Uśmiechnęła się do niego, nie chcąc go martwić,
ale i tak wyczuł, że czymś się przejmuje.
— Co się stało?
— Nic
takiego.
— Przecież
możesz mi powiedzieć o wszystkim – powiedział, ujmując jej twarz w dłonie. –
Czym się tak martwisz?
—
Rozmawiałam z Trice.
— Och…
— Naprawdę
chciałam, żeby cię zaakceptowała. Żeby zrozumiała, że świat nie jest tylko
czarno biały i nie dzieli się na dobrych i złych.
— Ale nie
dała się przekonać – domyślił się Lu, a Aurora pokiwała głową. – To nic. Może
pewnego dnia zrozumie. Wiem, że ci zależało.
— Chciałam,
żebyśmy byli wszyscy rodziną. A okazuje się, że muszę wybierać.
— Uszanuję
twoją decyzję, jeśli chcesz wrócić do siostry i uczennicy.
— Już
postanowiłam. Już dawno – odparła Aurora. – Dlatego jestem tutaj. I powiedziałam
Trice, że nie zmienię swojego postanowienia. Ale chciałam, żeby cię
zaakceptowała. Nie dostrzega tego, jak wiernym towarzyszem jesteś.
— To mi nie
przeszkadza. Ludzie i demony mają za sobą długą historię. Rozumiem jej niechęć.
— Wiem, że
ty się tym nie przejmujesz, ale naprawdę chciałam, żeby…
— Będzie
dobrze – powiedział kojącym głosem i ucałował ją w czoło. – Wszystko się ułoży.
W końcu to twoja rodzina.
The world may disapprove
Trice nie
kłamała. Do ich domu zjechała się cała najbliższa rodzina i Aurora została
wezwana na spotkanie z nimi. Pomimo nalegań Lu, poszła sama. Nie chciała
narażać go na niebezpieczeństwo, którym była cała rodzina strażników
władających magią. O siebie nie musiała się martwić, wiedząc, że nic jej nie
zrobią. Nie chciała też zaogniać konfliktu jego obecnością. Wolała sama na
spokojnie wytłumaczyć sytuację.
— I co?
Nawet nie przyszedł z tobą? Przestraszył się? – padło zaraz na wejściu.
— Kazałam mu
zostać – odparła twardo Aurora. – Wiem, że nie jest tu mile widziany.
— Dziwisz
się?
— Tak.
Sądziłam, że chronimy światy i pilnujemy harmonii i spokoju, zamiast walczyć z
niewinnymi.
— Demony nie
są niewinne – ofuknęła ją matka. – To plugawe istoty z Infernum. Zapomniałaś
już, czego cię nauczyliśmy?
— Nigdy nie
zapomniałam. Uczyliście mnie też zrozumienia dla drugiej osoby i troski. Dałam
Lu szansę i miałam rację.
— Zaślepiło
cię, moje dziecko.
— Jeśli
miłość to waszym zdaniem zaślepienie, pozwólcie mi być ślepą – powiedziała Aurora,
zaciskając dłonie w pięści.
— To minie,
gdy wykonamy rytuał. Zrozumiesz, że to nie miłość, a manipulacja.
— Kocham go
i wasz rytuał tego nie zmieni – zadeklarowała Aurora, sama siadając w kręgu. –
Proszę bardzo. Zróbcie ze mną, co chcecie, ale moje uczucia nie przeminą.
Rodzice wraz
z babcią Aurory, która wówczas jeszcze była głową rodu, odprawili rytuał. Całej
reszcie kazali wyjść, zostając tylko z Aurorą. Cały ten czas Trice siedziała
pod drzwiami jak na szpilkach, oczekując wieść. Zresztą tak samo Lacuna, która
po raz pierwszy spotkała się z krewnymi mentorki. Nie dopuszczono jej jednak do
głosu, gdy chciała jej bronić
Wreszcie
drzwi się otworzyły i jej matka wyszła z grobową miną.
— I jak? Coś
się stało? Coś jest Aurorze?
— Dla twojej
głupiej siostry nie ma już nadziei – padło w odpowiedzi.
— Jak to? Rytuał
nie zadziałał? – zdziwiła się Trice. – To znaczy, że on wcale jej nie omamił?
— Gorzej.
— Coś się
stało podczas rytuału? – przeraziła się Lacuna i jako pierwsza pognała do
pokoju. Aurora siedziała jednak cały czas na środku kręgu. Z tym że miała łzy w
oczach, a rękami trzymała się za brzuch. – Aurora! Co ci jest?!
— Ta głupia
dziewczyna jest w ciąży – powiedziała najstarsza kobieta z rodziny.
— Co?! –
krzyknęła Trice, dopadając do swojej babci. – Jak? Z kim?
— Z demonem.
W jej ciele rozwija się bękart.
— To prawda?
— Nie miałam
pojęcia – odpowiedziała Aurora i nagle uśmiechnęła się promiennie. – Lu na
pewno się ucieszy.
— Zamierzasz
TO urodzić? – krzyknął ich ojciec. – Trzeba się tego pozbyć jak najszybciej!
— Nie! –
wrzasnęła Aurora. – Nie pozwolę wam!
— Ale coś
musimy zrobić – gorączkowała się Trice. – Mówiłam ci, że to się źle skończy.
— Źle? –
zapytała Aurora. – W moim ciele rozwija się nowe istnienie. To najpiękniejszy
dzień w moim życiu.
— Ty
naprawdę go kochasz – wyszeptała Lacuna, a mentorka skinęła głową. Toteż
dziewczyna nie namyślając się dłużej, wzięła ją w objęcia. – Tak się cieszę.
— Nie masz
pojęcia o czym mówisz, dziecko – odezwała się głowa rodziny. – Aurora została
splugawiona.
— Ale jeśli
szybko pozbędziemy się bękarta – powiedziała z nadzieją jej matka. – Musimy to
zrobić jak najszybciej.
— Nie
pozwolę wam.
— Znacie
wynik rytuału – orzekła głowa rodziny. – Musicie uszanować wolę waszej córki.
Podjęła decyzję.
— Naprawdę? –
zdziwiła się Lacuna i spojrzała na mentorkę. – To wspaniale!
— Ale pod jednym
warunkiem.
— Jakim?
— Aurora
zostanie pozbawiona swojej magii i wyrzucona z rodu. Niech zamieszka w
Infernum, gdzie jej miejsce – wyjaśniła głowa rodu. – Samo dziecko nie stanowi
zagrożenia. To zwykły pół demon, którego nie zaakceptują ani ludzie ani demony.
To nie nasz problem. Ale jeśli posiądzie magię ludzi… Nie. Do tego nie możemy
dopuścić.
— Jeśli
wyrzeknę się mocy i rodziny, dacie nam spokój?
— Tak.
— Dobrze. W
takim razie odbierzcie mi moc – powiedziała Aurora bez ani chwili zawahania. –
I rozejdziemy się na zawsze.
— Nie żartuj
sobie! – przeraziła się Trice. – Nie możesz.
— Uspokój
się, Beatrice. Musimy uszanować ostatnie życzenie Aurory, jako siostry, córki i
wnuczki.
— Ale…
— Bez
dyskusji.
But my world is only you
— Jak poszła
rozmowa z rodziną? – zapytał Lu. – Podejrzewam, że ciężko. Masz czerwone oczy
od płaczu. Chodź tu do mnie – powiedział, przytulając ją do siebie.
— Ja… Mam ci
coś do powiedzenia.
— Co
takiego?
— Nie jestem
już strażniczką wymiarów. Powiedziałam, by odebrali mi moc, jeśli dzięki temu
będę mogła być z tobą.
— Co?
Dlaczego? – przeraził się Lu. – To twoja rodzina. Walka była dla ciebie
wszystkim.
— To nie tak,
że nie mogę się widać z Trice czy Lacuną. Poza tym teraz to wy jesteście moim
wszystkim.
— My? Ja i
twoja siostra?
— Nie,
głuptasie – powiedziała Aurora, łapiąc się za brzuch. – Ty i nasze dziecko.
— Jesteś…
— Tak. Dowiedziałam
się o tym przy okazji rytuału.
— Nie… Nie.
Nie, nie, nie!
— Nie
cieszysz się? – strapiła się Aurora. – Myślałam…
— Masz w sobie…
Nasze dziecko? Jesteś pewna?
— Tak. Jestem
pewna.
— Pozbądź
się go. Może jeszcze ci pomogą.
— Co?
Dlaczego? – zapytała ze łzami w oczach i gdy chciał ją objąć, odsunęła się. – Myślałam,
że się ucieszysz.
— Nie
rozumiesz? Teraz, gdy straciłaś magię jesteś zwykłym człowiekiem.
— I już mnie
nie chcesz?
— Oszalałaś?
Jesteś moim całym światem – odparł Lu, łapiąc ją za rękę. — Ale jesteś teraz
zwykłym człowiekiem, który nosi w sobie pół demona. To zbyt duże zagrożenie.
— Myślisz,
że takie rzeczy się nie zdarzały?
— Nie wiem,
nigdy o tym nie słyszałem. Ja tylko nie chcę cię stracić.
— Nie
pozbędę się dziecka. To nasze dziecko. Nasze. Będziemy prawdziwą rodziną.
— Nic nie
rozumiesz! Nawet nie wiesz, kim naprawdę jestem.
— Wiem.
Jesteś Lu i to mi wystarcza.
— Moje imię
to Lucyfer. Rozumiesz? LUCYFER. To ja władam Infernum.
— Wiem –
odparła Aurora. – Wiem to już od dawna. Ale i tak cię kocham.
And if we're sinners then it feels like heaven to me
— To naprawdę nie różni się
zbytnio od mojego świata – powiedziała Lacuna, rozglądając się dokoła z
zaciekawieniem. – To niesamowite.
— Mówiłem
ci.
— Normalne
domy, sklepy. Chcę tam wejść – oznajmiła.
— Nie.
Mówiłem, że możemy tu przyjść tylko na chwilę. Za bardzo rzucasz się w oczy.
— Bo jestem
człowiekiem?
— Bo jesteś
wojowniczką.
— No
właśnie. Umiem się obronić.
— Jesteś
teoretycznie na terytorium wroga – przypomniał jej Berit. – I obiecałaś się
zachowywać.
— Nic
takiego nie robię.
— Miałaś
tylko zobaczyć i wracamy.
— No dobrze.
Niech ci będzie – westchnęła Lacuna. – I tak miałam zobaczyć się z Aurorą. Nie
uwierzy, jak jej powiem, że byłam w Infernum.
— Dobrze,
już dobrze. Chodź.
— Może
chcesz iść ze mną? – zaproponowała ku zdziwieniu demona. – No wiesz, w końcu Lu
też jest demonem. Nikt nic nie powie.
— Nie. Może
innym razem.
— No weź,
przyjaźnimy się.
—
Przyjaźnimy? – powtórzył zaskoczony Berit i uśmiechnął się. – Przyjaźnimy.
Our hearts are too ruthless to break
Aurora siedziała w fotelu. Lu
akurat nie było, ale nie została sama. W odwiedziny przyszła do niej Trice. Wyglądała
mizernie i trochę, jakby się bała. Bo bała się faktycznie. Nie miała odwagi
spojrzeć siostrze w twarz po tym, co się stało. Czuła się winna ostatnich
wydarzeń, ale martwiła się o Aurorę i chciała sprawdzić jej stan zdrowia.
— No już,
rozchmurz się – usłyszała.
— Ja…
Przepraszam. To moja wina – powiedziała Trice, patrząc w podłogę.
— Nie mam do
ciebie żalu – powiedziała spokojnie Aurora. – Wiem, że nie zrobiłaś tego
przeciwko mnie, a kierowałaś się troską. Ja natomiast od początku liczyłam się
z konsekwencjami. Dokonałam wyboru świadomie.
— Ale, może
gdybym się nie mieszała…
— Czy to znaczy,
że jesteś skłonna zaakceptować Lu?
— Tego nie
powiedziałam.
— Jesteś
taka uparta – westchnęła Aurora. – Nie chciałabym stracić jedynej siostry.
— Już
jestem! – usłyszały głos Lacuny. – Aurora!
— Tu jestem,
kochana! – odkrzyknęła kobieta i już po chwili dziewczyna zjawiła się w
salonie.
— Co ona tu
robi? – warknęła.
—
Przypominam ci, że też jestem twoją nauczycielką – skarciła ją Trice.
— Dajcie
spokój – poprosiła Aurora. – Nie kłóćcie się.
— To wszystko
jej wina – stwierdziła Lacuna, celując palcem wskazującym w młodszą z sióstr.
— Właściwie
to wszystko wina Lu.
— Jasne,
zwal wszystko na demony. Gdyby nie ty, Aurora nadal miałaby swoją moc.
— Wiem!
Przecież to wiem do cholery! – wrzasnęła Trice. – Myślisz, że ja nie żałuję?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz