środa, 15 maja 2019

Part 21: Chapter 2 ~ Together again

But I found in you what was lost in me
In a world so cold and empty

            Tym razem sama udała się w pobliże wioski. Nie mogła tego ciągle unikać. Za bardzo martwiła się o przyjaciół. Postanowiła się tylko rozejrzeć i upewnić, że Klan Nocy nie stanowi żadnego zagrożenia.
            O ile wioskę chroniła bariera, o tyle bardziej interesował ją las. Miejsca, w których zastawiane były pułapki na zwierzynę. Szlaki. Polany z owocami i grzybami. Toteż te miejsca postanowiła właśnie obejść, na wypadek, gdyby gdzieś czaiły się Nocturny.
            I miała rację. Usłyszała je. Kilka biegło gdzieś, najpewniej znalazłszy jakiś cel. Nena od razu pognała za nimi. Gdy dotarła na miejsce, zobaczyła Alwariego. Walczył sam z kilkoma Nocturnami, które zdawały się bawić z nim.
            W pierwszej chwili zawahała się. Widząc jego twarz, przypomniała sobie ich ostatnie spotkanie. Pełne wyrzutów spojrzenie i skierowany w jej stronę miecz. Szybko się otrząsnęła. Nie powinna tak myśleć.
            Wyciągnęła miecz, nie ważąc się na zmianę. Ruszyła Alwariemu na pomoc. Pospiesznie dołączyła do walki i bardzo szybko pokonali razem Nocturny. Nena nie chciała, aby pałętały się w okolicy wioski. Nie wyglądało to jednak na zwiad, a samowolkę, odkąd Curreau nie żyje.
            Skoro członkowie Klanu Nocy nie stanowili już zagrożenia i zdawali się być jedynymi w okolicy, Nena wolała się oddalić. Nie było sensu narażać się niepotrzebnie na scysje. Nie miała Alwariemu nic do powiedzenia. Mogłaby przepraszać, ale wiedziała, że to niczego nie zmieni.
            - Zaczekaj!
            Zatrzymała się i powoli spojrzała na przyjaciela. Obawiała się tego, co miał za chwilę powiedzieć.
            - Pozwól mi po prostu iść. Nie zamierzałam wchodzić ci w drogę. Po prostu…
            - Nie, Nena, to nie tak – stwierdził, marszcząc brwi. – Ja…
            - Nie martw się, rozumiem.
            - Nie, nie rozumiesz – warknął Alwari i chwycił ją za nadgarstek. – Chodź.
            - Nie, to zły pomysł.
            - Chodź po prostu.
            Wyrwała się.
            - Nigdzie nie idę! Byłeś wśród ludzi, którzy odmówili mi wstępu do wioski, by zająć się rannymi. Wymierzyłeś we mnie swoim mieczem. Ale rozumiem to – powiedziała Nena, starając się zachować spokój. – Dlatego pozwól, że pójdę swoją drogą.
            - Przepraszam. Wtedy ja… Żałuję tego, co zrobiłem. Wszyscy żałujemy. Więc proszę… Chodź ze mną do wioski. Jest coś o czym powinnaś wiedzieć.
            - Nigdy nie chciałam was oszukać – wyjaśniła Nena. – Nie byłam wampirem, gdy mnie poznaliście, więc gdy to się stało… Bałam się wam powiedzieć. Właśnie takiej sytuacji chciałam uniknąć.
            - Przepraszam – powiedział Alwari, biorąc Nenę niespodziewanie w ramiona. – Przepraszam, że nie mogłaś nam powiedzieć. Przepraszam. Ale proszę, chodź ze mną. Ingri i Henock martwią się o ciebie. Nie wszyscy w wiosce byli tak głupi jak ja. Część wojowników cały czas buntowała się przeciwko temu, jak cię potraktowaliśmy. Z Ingri na czele.
            Widziała w oczach przyjaciela prawdziwą, szczerą skruchę. Zgodziła się, więc wrócić z nim. Zawsze mogła przenieść się do innego wymiaru. W mgnieniu oka. Uciec. Im bliżej wioski byli, tym bardziej zaciśnięte miała gardło.
            Przez bramę przeszli bez problemu, więc Alwari miał rajcę i wszystko musiało się unormować. To jednak wcale nie sprawiło, że poczuła się lepiej. Spuściła wzrok i dała się poprowadzić do Henocka, choć znała drogę.
            Wtedy ktoś rzucił się na nią. Nie od razu zrozumiała co się dzieje. Jednak nie był to atak.
            - Nena! Nena! Tak się cieszę, że jesteś!
            - Ingri – powiedziała Nena, uśmiechając się. – Nic ci nie jest. Martwiłam się.
            - Wiem. Słyszałam, że ten kretyn cię nie wpuścił do wioski.
            Nena spojrzała kątem oka na Alwariego, który jedynie odwrócił głowę. Musiał mieć ciężko ostatnimi czasy, bo Ingri się powstrzymywała.
            - Najważniejsze, że wyzdrowiałaś – stwierdziła Nena, chcąc załagodzić sytuację. – Mimo wszystko rozumiem reakcję Alwariego.
            - A ja nie. Jesteś naszą przyjaciółką. Sam fakt, że mógł pomyśleć, że nas zdradziłaś, jest niewybaczalny.
            Alwari aż się zachłysnął. Nenie było go trochę żal.
            - Dziękuję, Ingri.
            - Teraz jednak sytuacja jest już stabilna. Udało nam się wytłumaczyć ludziom, że jesteś po naszej stronie. Zresztą mamy wieści.
            - Wieści?
            - Zaraz wszystko usłyszysz, ale chodźmy do Henocka. Ucieszy się na twój widok.

I could lie awake just to watch you breath
In the dead of night you went dark on me

            - Nena – uradował się Henock. – Wróciłaś. Baliśmy się, że nie będziesz chciała nas już widzieć.
            - Nie, dobrze wiesz, że to nieprawda.
            - Po tym co się wydarzyło, wcale bym się nie dziwił.
            - Poniekąd rozumiem zachowanie ludzi. Ukrywałam przed wami prawdę.
            - No nic, siadaj – powiedział Henock, wskazując w stronę krzeseł. – Wy także. Chyba zostaniecie?
            - Tak. Oczywiście. A ty Alwari?
            - Nie wiem, czy powinienem.
            - Daj spokój – mruknęła Nena. – Chodź – dodała, zachęcając przyjaciela, aby się przyłączył. Gdy już razem usiedli przy stole, zapytała: - To jakie macie wieści?
            - Ostatnio mieliśmy we wiosce gości – zaczął Henock, a Nena rzuciła mu zdziwione spojrzenie. – Z innej wioski.
            - A więc jednak jeszcze jakaś ocalała! – uradowała się Nena. – To niesamowite. Bo na razie nie udało mi się znaleźć żadnej. – Nagle spochmurniała. To nie była do końca prawda. Znalazła jedną wioskę, lecz zjawiła się za późno. Zdołała ocalić wtedy jedynie Ingri. Także wtedy gdy poznała Daemona podczas akcji zniszczenia nowej bazy Klanu Nocy. Uratowani wtedy ludzie byli jedynymi ocalałymi. – Więc? Co dalej?
            - Pojawiła się cała delegacja. Kilku wojowników wraz z córką tamtejszego przywódcy wioski, Lizell. Natrafili na informacje o naszej wiosce i postanowili nawiązać kontakt.
            - To cudownie.
            - Jeszcze zanim się pojawili, Ingri zdołała przekonać większość ludzi do tego, że nadal jesteś jedną z was, lecz nie ukrywam, opowieści Lizell znacznie ułatwiły sprawę.
            - Nie rozumiem.
            - Lizell i jej przyjaciele otrzymali informację na nasz temat oraz o śmierci Curreau od zaprzyjaźnionego z wioską członka Klanu Nocy.
            - Och!
            - Właśnie. Gdy opowiedziała ludziom o Askanie, o tym, że ją uratował i kolejne lata pomagał wiosce ostrzegając przed atakami, atmosfera i tutaj wreszcie się zmieniła.
            - Podobno Askan jest ukochanym Lizell. Postanowił jednak zostać w Klanie Nocy, by trzymać rękę na pulsie.
            - Rozumiem. To dobry pomysł. Nic dziwnego, że przetrwali.
            - Jednak jeśli uda nam się wypracować jakiś sojusz, być może nie będzie musiał. Niestety wioska Lizell jest dość daleko.
            - Jak bardzo?
            - Ponad tydzień drogi na południe a potem na wschód.
            - Myślę, że damy radę coś wymyśleć – oznajmiła wesoło Nena. – Ja również mam wam coś do opowiedzenia. I myślę, że to wiele zmieni.
            - Nena, ty chcesz… - zaniepokoiła się Ingri, a Nena skinęła głową. – Jesteś pewna?
            - Tak. Wszyscy już widzieli. Może gdybym już wcześniej powiedziała wam prawdę, nie byłoby problemu.
            - Wcześniej wspomniałaś, że nie byłaś wampirem, gdy cię poznaliśmy – odezwał się nagle Alwari. – Co się stało?
            - To… - Nena zawahała się. – Były dwa powody, dla których wam nie powiedziałam.
            - Jakie?
            - Pierwszy to oczywiście to, że obawiałam się, wiedząc, że walczycie z Klanem Nocy. Nie chciałam, byście się mnie bali. Drugi i chyba trudniejszy dla mnie to fakt, że była to moja największa klęska i długo nie potrafiłam pogodzić się z tym, co się stało.
            - Rozumiem.
            - Przegrałam wtedy walkę. Druzgocząca porażka skończyła się tym, że zostałam pojmana przez Nocturny. Doskonale wiedziały, co zrobić, by mnie upokorzyć – wyjaśniła Nena i mówiła dalej: - Jednak dzięki Daemonowi znalazłam w sobie siłę, by wykorzystać tą porażkę na swoją korzyść… - na wspomnienie o ukochanym zamilkła na moment. Uśmiechnęła się jednak, nie chcąc nic mówić o ostatnich problemach. – Nauczyłam się, jak wykorzystać nowe moce w walce. Zresztą krótko po tym odkryłam coś jeszcze.
Nena opowiedziała całą historię od samego początku. O tym, jak spotkała Beatrice i została Strażniczką Wymiarów. O tym jak walczyła w różnych światach. O tym jak odkryła prawdę o swoich demonicznych mocach i odnalazła Merit. Nie pominęła niczego. Nie chciała już więcej kłamstw.
Jej przyjaciele słuchali w milczeniu. Nie przerywali jej. Wysłuchali do końca wszystkiego, co miała do powiedzenia, choć bez cienia wątpliwości, było to wiele jak na jedn raz.
Zanim skończyli rozmawiać, zrobiło się ciemno. Ingri przekonała Nenę, by ta została na noc. W końcu wioska była też jej domem. Gdy już zostały we dwie Ingri przyznała się, że podejrzewała niektóre rzeczy, bazując na tym, co usłyszała od Neny już dawno temu. Potem poszły spać.
Był środek nocy i Nena w końcu spała. Te wszystkie opowieści bardzo ją wymęczyły, ale chociaż raz nie rozmyślała o Daemonie. Spała w swoim łóżku, wiedząc, że Ingri śpi w sąsiednim pokoju.
Wyglądała tak spokojnie. Zupełnie nieświadoma tego, że ktoś stał nad łóżkiem, obserwując ją. Daemon patrzył na Nenę, ale nie obudził jej. Nie miał takiego zamiaru. Przyszedł tylko sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Zaniepokoił się, gdy usłyszał, że nie wróciła do domu.
Jednak skoro była w wiosce, to oznaczało, że wszystko wróciło do normy. Nie musiał się już martwić. Nena nie była sama. Uśmiechnął się widząc, jak marszczy nos. Zastanawiał się, co mogło jej się śnić. A potem odszedł.
Obudziła się nagle, czując na sobie czyjeś spojrzenie. Podniosła się do siadu, ale nikogo nie zobaczyła. Zapaliła na moment światło, ale faktycznie była sama. Musiało jej się zdawać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz