But I found in you what was
lost in me
In a world so cold and empty
In a world so cold and empty
Tym razem sama
udała się w pobliże wioski. Nie mogła tego ciągle unikać. Za bardzo martwiła
się o przyjaciół. Postanowiła się tylko rozejrzeć i upewnić, że Klan Nocy nie
stanowi żadnego zagrożenia.
O ile
wioskę chroniła bariera, o tyle bardziej interesował ją las. Miejsca, w których
zastawiane były pułapki na zwierzynę. Szlaki. Polany z owocami i grzybami. Toteż
te miejsca postanowiła właśnie obejść, na wypadek, gdyby gdzieś czaiły się
Nocturny.
I
miała rację. Usłyszała je. Kilka biegło gdzieś, najpewniej znalazłszy jakiś
cel. Nena od razu pognała za nimi. Gdy dotarła na miejsce, zobaczyła Alwariego.
Walczył sam z kilkoma Nocturnami, które zdawały się bawić z nim.
W
pierwszej chwili zawahała się. Widząc jego twarz, przypomniała sobie ich
ostatnie spotkanie. Pełne wyrzutów spojrzenie i skierowany w jej stronę miecz. Szybko
się otrząsnęła. Nie powinna tak myśleć.
Wyciągnęła
miecz, nie ważąc się na zmianę. Ruszyła Alwariemu na pomoc. Pospiesznie dołączyła
do walki i bardzo szybko pokonali razem Nocturny. Nena nie chciała, aby
pałętały się w okolicy wioski. Nie wyglądało to jednak na zwiad, a samowolkę,
odkąd Curreau nie żyje.
Skoro
członkowie Klanu Nocy nie stanowili już zagrożenia i zdawali się być jedynymi w
okolicy, Nena wolała się oddalić. Nie było sensu narażać się niepotrzebnie na
scysje. Nie miała Alwariemu nic do powiedzenia. Mogłaby przepraszać, ale
wiedziała, że to niczego nie zmieni.
-
Zaczekaj!
Zatrzymała
się i powoli spojrzała na przyjaciela. Obawiała się tego, co miał za chwilę
powiedzieć.
-
Pozwól mi po prostu iść. Nie zamierzałam wchodzić ci w drogę. Po prostu…
-
Nie, Nena, to nie tak – stwierdził, marszcząc brwi. – Ja…
- Nie
martw się, rozumiem.
-
Nie, nie rozumiesz – warknął Alwari i chwycił ją za nadgarstek. – Chodź.
-
Nie, to zły pomysł.
-
Chodź po prostu.
Wyrwała
się.
-
Nigdzie nie idę! Byłeś wśród ludzi, którzy odmówili mi wstępu do wioski, by
zająć się rannymi. Wymierzyłeś we mnie swoim mieczem. Ale rozumiem to – powiedziała
Nena, starając się zachować spokój. – Dlatego pozwól, że pójdę swoją drogą.
-
Przepraszam. Wtedy ja… Żałuję tego, co zrobiłem. Wszyscy żałujemy. Więc proszę…
Chodź ze mną do wioski. Jest coś o czym powinnaś wiedzieć.
-
Nigdy nie chciałam was oszukać – wyjaśniła Nena. – Nie byłam wampirem, gdy mnie
poznaliście, więc gdy to się stało… Bałam się wam powiedzieć. Właśnie takiej
sytuacji chciałam uniknąć.
-
Przepraszam – powiedział Alwari, biorąc Nenę niespodziewanie w ramiona. –
Przepraszam, że nie mogłaś nam powiedzieć. Przepraszam. Ale proszę, chodź ze
mną. Ingri i Henock martwią się o ciebie. Nie wszyscy w wiosce byli tak głupi
jak ja. Część wojowników cały czas buntowała się przeciwko temu, jak cię
potraktowaliśmy. Z Ingri na czele.
Widziała
w oczach przyjaciela prawdziwą, szczerą skruchę. Zgodziła się, więc wrócić z
nim. Zawsze mogła przenieść się do innego wymiaru. W mgnieniu oka. Uciec. Im
bliżej wioski byli, tym bardziej zaciśnięte miała gardło.
Przez
bramę przeszli bez problemu, więc Alwari miał rajcę i wszystko musiało się unormować.
To jednak wcale nie sprawiło, że poczuła się lepiej. Spuściła wzrok i dała się
poprowadzić do Henocka, choć znała drogę.
Wtedy
ktoś rzucił się na nią. Nie od razu zrozumiała co się dzieje. Jednak nie był to
atak.
-
Nena! Nena! Tak się cieszę, że jesteś!
-
Ingri – powiedziała Nena, uśmiechając się. – Nic ci nie jest. Martwiłam się.
-
Wiem. Słyszałam, że ten kretyn cię nie wpuścił do wioski.
Nena
spojrzała kątem oka na Alwariego, który jedynie odwrócił głowę. Musiał mieć
ciężko ostatnimi czasy, bo Ingri się powstrzymywała.
-
Najważniejsze, że wyzdrowiałaś – stwierdziła Nena, chcąc załagodzić sytuację. –
Mimo wszystko rozumiem reakcję Alwariego.
- A
ja nie. Jesteś naszą przyjaciółką. Sam fakt, że mógł pomyśleć, że nas
zdradziłaś, jest niewybaczalny.
Alwari
aż się zachłysnął. Nenie było go trochę żal.
- Dziękuję,
Ingri.
- Teraz
jednak sytuacja jest już stabilna. Udało nam się wytłumaczyć ludziom, że jesteś
po naszej stronie. Zresztą mamy wieści.
- Wieści?
-
Zaraz wszystko usłyszysz, ale chodźmy do Henocka. Ucieszy się na twój widok.
I could lie awake just to watch you breath
In the dead of night you went dark on me
-
Nena – uradował się Henock. – Wróciłaś. Baliśmy się, że nie będziesz chciała
nas już widzieć.
-
Nie, dobrze wiesz, że to nieprawda.
- Po
tym co się wydarzyło, wcale bym się nie dziwił.
-
Poniekąd rozumiem zachowanie ludzi. Ukrywałam przed wami prawdę.
- No
nic, siadaj – powiedział Henock, wskazując w stronę krzeseł. – Wy także. Chyba
zostaniecie?
-
Tak. Oczywiście. A ty Alwari?
- Nie
wiem, czy powinienem.
- Daj
spokój – mruknęła Nena. – Chodź – dodała, zachęcając przyjaciela, aby się
przyłączył. Gdy już razem usiedli przy stole, zapytała: - To jakie macie
wieści?
- Ostatnio
mieliśmy we wiosce gości – zaczął Henock, a Nena rzuciła mu zdziwione
spojrzenie. – Z innej wioski.
- A
więc jednak jeszcze jakaś ocalała! – uradowała się Nena. – To niesamowite. Bo
na razie nie udało mi się znaleźć żadnej. – Nagle spochmurniała. To nie była do
końca prawda. Znalazła jedną wioskę, lecz zjawiła się za późno. Zdołała ocalić
wtedy jedynie Ingri. Także wtedy gdy poznała Daemona podczas akcji zniszczenia
nowej bazy Klanu Nocy. Uratowani wtedy ludzie byli jedynymi ocalałymi. – Więc?
Co dalej?
- Pojawiła
się cała delegacja. Kilku wojowników wraz z córką tamtejszego przywódcy wioski,
Lizell. Natrafili na informacje o naszej wiosce i postanowili nawiązać kontakt.
- To
cudownie.
-
Jeszcze zanim się pojawili, Ingri zdołała przekonać większość ludzi do tego, że
nadal jesteś jedną z was, lecz nie ukrywam, opowieści Lizell znacznie ułatwiły
sprawę.
- Nie
rozumiem.
- Lizell
i jej przyjaciele otrzymali informację na nasz temat oraz o śmierci Curreau od
zaprzyjaźnionego z wioską członka Klanu Nocy.
-
Och!
- Właśnie.
Gdy opowiedziała ludziom o Askanie, o tym, że ją uratował i kolejne lata pomagał
wiosce ostrzegając przed atakami, atmosfera i tutaj wreszcie się zmieniła.
-
Podobno Askan jest ukochanym Lizell. Postanowił jednak zostać w Klanie Nocy, by
trzymać rękę na pulsie.
-
Rozumiem. To dobry pomysł. Nic dziwnego, że przetrwali.
-
Jednak jeśli uda nam się wypracować jakiś sojusz, być może nie będzie musiał. Niestety
wioska Lizell jest dość daleko.
- Jak
bardzo?
-
Ponad tydzień drogi na południe a potem na wschód.
-
Myślę, że damy radę coś wymyśleć – oznajmiła wesoło Nena. – Ja również mam wam
coś do opowiedzenia. I myślę, że to wiele zmieni.
-
Nena, ty chcesz… - zaniepokoiła się Ingri, a Nena skinęła głową. – Jesteś pewna?
-
Tak. Wszyscy już widzieli. Może gdybym już wcześniej powiedziała wam prawdę,
nie byłoby problemu.
- Wcześniej
wspomniałaś, że nie byłaś wampirem, gdy cię poznaliśmy – odezwał się nagle
Alwari. – Co się stało?
- To…
- Nena zawahała się. – Były dwa powody, dla których wam nie powiedziałam.
-
Jakie?
-
Pierwszy to oczywiście to, że obawiałam się, wiedząc, że walczycie z Klanem
Nocy. Nie chciałam, byście się mnie bali. Drugi i chyba trudniejszy dla mnie to
fakt, że była to moja największa klęska i długo nie potrafiłam pogodzić się z
tym, co się stało.
-
Rozumiem.
- Przegrałam
wtedy walkę. Druzgocząca porażka skończyła się tym, że zostałam pojmana przez
Nocturny. Doskonale wiedziały, co zrobić, by mnie upokorzyć – wyjaśniła Nena i
mówiła dalej: - Jednak dzięki Daemonowi znalazłam w sobie siłę, by wykorzystać
tą porażkę na swoją korzyść… - na wspomnienie o ukochanym zamilkła na moment.
Uśmiechnęła się jednak, nie chcąc nic mówić o ostatnich problemach. – Nauczyłam
się, jak wykorzystać nowe moce w walce. Zresztą krótko po tym odkryłam coś
jeszcze.
Nena opowiedziała całą historię od samego początku. O
tym, jak spotkała Beatrice i została Strażniczką Wymiarów. O tym jak walczyła w
różnych światach. O tym jak odkryła prawdę o swoich demonicznych mocach i
odnalazła Merit. Nie pominęła niczego. Nie chciała już więcej kłamstw.
Jej
przyjaciele słuchali w milczeniu. Nie przerywali jej. Wysłuchali do końca
wszystkiego, co miała do powiedzenia, choć bez cienia wątpliwości, było to
wiele jak na jedn raz.
Zanim
skończyli rozmawiać, zrobiło się ciemno. Ingri przekonała Nenę, by ta została na
noc. W końcu wioska była też jej domem. Gdy już zostały we dwie Ingri przyznała
się, że podejrzewała niektóre rzeczy, bazując na tym, co usłyszała od Neny już
dawno temu. Potem poszły spać.
Był
środek nocy i Nena w końcu spała. Te wszystkie opowieści bardzo ją wymęczyły,
ale chociaż raz nie rozmyślała o Daemonie. Spała w swoim łóżku, wiedząc, że
Ingri śpi w sąsiednim pokoju.
Wyglądała
tak spokojnie. Zupełnie nieświadoma tego, że ktoś stał nad łóżkiem, obserwując
ją. Daemon patrzył na Nenę, ale nie obudził jej. Nie miał takiego zamiaru. Przyszedł
tylko sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Zaniepokoił się, gdy usłyszał,
że nie wróciła do domu.
Jednak
skoro była w wiosce, to oznaczało, że wszystko wróciło do normy. Nie musiał się
już martwić. Nena nie była sama. Uśmiechnął się widząc, jak marszczy nos.
Zastanawiał się, co mogło jej się śnić. A potem odszedł.
Obudziła się nagle, czując na sobie czyjeś spojrzenie.
Podniosła się do siadu, ale nikogo nie zobaczyła. Zapaliła na moment światło,
ale faktycznie była sama. Musiało jej się zdawać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz