I lay my weapons down
– Znasz Beatrice? – zapytała Nena kompletnie zbita z tropu.
– Może raczej znałam – poprawiła się po chwili Lacuna. – Kiedyś była moją
mentorką.
– Była?
– Porzuciła
mnie.
– Dlaczego?
– Nie wiem. Może nie byłam taka, jaka by chciała? – Lacuna wzruszyła ramionami.
– Zdarzało się, że nie zgadzałyśmy się w niektórych kwestiach. I pewnego razu
zostawiła mnie na pastwę demonów. Zapewne sądziła, że to wystarczy, ale ja
przeżyłam i wciąż walczę.
– Nie wierzę. Beatrice by tego nie zrobiła. Na pewno nie bez powodu.
– Czy ciebie czasem też nie porzuciła? – zapytała trafnie Lacuna. – Nie chcę
cię nastawiać przeciw niej, ale szkoda mi cię. Widzę, że cierpisz z powodu
waszej kłótni.
– Już wiem! Wiem, skąd cię kojarzę. To z tobą rozmawiałam… To byłaś ty. Tam w
Medium Munde.
– Nie planowałam cię zagadywać – przyznała Lacuna i uśmiechnęła się blado. –
Powiedziałam sobie, że to mnie nie dotyczy. Jesteś uczennicą Beatrice, a ja nie
chcę mieć z nią nic wspólnego. Ale wyglądałaś na naprawdę zagubioną i nie
mogłam nic poradzić, więc… – urwała na moment i westchnęła. – Ale gdy powiedziałaś
mi, co cię trapi, domyśliłam się, że chodzi o Beatrice. Zapewne nie potrafiła
zrozumieć niektórych twoich decyzji i stąd cały problem.
– Więc wiedziałaś, że jestem jej uczennicą.
– Cóż takie wieści szybko się roznoszą. Jesteś głównym celem demonów, więc to
jasne, że nawet do mnie doszły słuchy o młodej wojowniczce wymiarów.
– Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś?
– Nie zamierzałam się mieszać. Ani wtedy, ani dzisiaj – przyznała Lacuna. – W pierwszej
chwili chciałam się odwrócić i odejść, pomimo tego, że ścigam Nigora od lat. Trochę
też dlatego, że jesteś jej uczennicą. Nie chciałam ci pomagać, ale ostatecznie
nie umiałam stać i przyglądać się, jak obrywasz.
Nena nie była do końca przekonana, co o tym myśleć. Jednak w końcu odłożyła
miecz na bok. Być może warto było przynajmniej wysłuchać, co Lacuna chce
powiedzieć, zwłaszcza, że coraz więcej rzeczy przemawiało przeciwko Beatrice.
Faktycznie Lacuna miała rację i to, co mówiła o sobie również nabierało sensu,
choć wciąż mogło być jakimś oszustwem.
– Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?
– To prawda, nie masz na to dowodu – odparła spokojnie kobieta. – Ale na pewno
zauważyłaś, że Beatrice jest zaślepiona nienawiścią do demonów. – Nena
niechętnie skinęła głową. – Nie wiem, skąd się to bierze, ale to nie jest
zdrowe. To znaczy… Wiem, że demony są złe, ale nie wszystkie. Kiedy ona mnie
porzuciła, to właśnie demon pomógł mi, gdy byłam w potrzebie. Porzucił swoje
dotychczasowe życie i wraz ze mną chronił ludzi. Jednak Beatrice nie potrafiła tego
zrozumieć.
– Ja… Sama już nie wiem. To prawda, że Beatrice bardzo źle zareagowała na moje
kontakty z demonami, ale… Wierzę, że po prostu się o mnie martwi.
– Martwi, a może zwyczajnie coś przed tobą ukrywa? – mruknęła Lacuna. –
Przepraszam. Naprawdę nie chcę cię nastawiać przeciwko niej, ale nie będę udawać. Nie pałam do niej zbytnią sympatią po tym wszystkim. Po prostu proszę cię,
żebyś uważała.
Come and find me in the dark now
Obudziła się w jakimś pokoju. Wyglądało jak zwykła sypialnia, ale nie znała
tego miejsca. Nie pamiętała też, żeby szła spać. Właściwie w ogóle nie bardzo
pamiętała, co się stało. Wracały do niej jedynie pojedyncze obrazy z rozmowy z
Lacuną. To ostatnie, co się stało, nim urwał jej się film. Czyżby dała się
oszukać?
Drzwi do pokoju otworzyły się i do środka weszła właśnie Lacuna. Nena automatycznie
spróbowała przywołać miecz, ale z jakiegoś powodu nie mogła. Silna magia
uniemożliwiała jej to.
– Widzę, że się obudziłaś – powiedziała Lacuna i uniosła ręce w geście
poddania, widząc bojową minę Neny. – Zemdlałaś, nie pamiętasz? Rozmawiałyśmy, a
ty osunęłaś się na ziemię. Nie mogłam cię tak zostawić, więc zabrałam cię
tutaj.
– Tutaj, czyli gdzie? I dlaczego moja magia nie działa?
– Przepraszam. W mojej siedzibie nie da się używać magii. To środek bezpieczeństwa
na wypadek ataku – wyjaśniła spokojnie Lacuna. – Nikt poza mną nie da rady użyć
tutaj swoich mocy, bo widzisz, ten świat jest całkowicie pod moją opieką i
jestem za niego odpowiedzialna. Jednak nie raz zdarzało się, że demony
próbowały nas zaatakować. To pierwszy ze światów, który wyzwoliłam, ale nie wolno mi spocząć na laurach.
– Rozumiem – odparła po chwili namysłu Nena i rozluźniła się nieco.
Wciąż jednak
pozostawała czujna.
– Chodź, przygotowałam dla ciebie coś do jedzenia – oznajmiła z uśmiechem
Lacuna. – Posiłek dobrze ci zrobi. Musisz nabrać sił po walce z Nigorem. Potem
chciałabym ci jeszcze pokazać miasto i będziesz mogła wrócić do domu, żeby nie
niepokoić przyjaciół.
– No dobrze – zgodziła się Nena. – Dziękuję.
Everyday by myself I'm breaking down
I don't wanna fight alone anymore
I don't wanna fight alone anymore
Usiadły razem przy stole. Jedzenie wyglądało wyśmienicie, a Nena była głodna.
Może faktycznie ostatnio przesadziła i stąd to omdlenie? Pozwoliła sobie, więc najeść się do syta. Lacuna przyglądała się temu z uśmiechem zadowolenia.
– Smakuje? – zapytała z troską.
– Bardzo.
– Cieszę się. Sama to przygotowałam, a składniki są z naszego targowiska. Widać
je z okna. – Nena pokiwała głową z uznaniem. – Swoją drogą… Chciałam cię o coś
zapytać.
– Tak?
– Wcześniej podczas walki z Nigorem… Twoje oczy były czerwone. To nie była moja
wyobraźnia, nie?
– Ach… To – mruknęła Nena, pochmurniejąc i przestała jeść. – To pamiątka po
mojej największej przegranej – dodała, dłonie zaciskając w pięści. Żal i gniew
wciąż kotłowały się w niej na samo wspomnienie tego zdarzenia. – Popełniłam straszny
błąd i nie doceniłam przeciwnika. W efekcie dałam się złapać w pułapkę i…
Doskonale wiedzieli, co zrobić, żeby mnie poniżyć. Zamienili mnie w wampira.
– Ciebie też? – zdziwiła się Lacuna. – Mnie przytrafiło się coś podobnego.
– Naprawdę?
– Tak. – Jednak Lacuna nagle zrobiła poważną minę. – To się stało właśnie po
tym, jak Beatrice zostawiła mnie na skraju życia i śmierci na pastwę demonów. Zamiana
w wampira była dla mnie wtedy jedynym ratunkiem, więc Berit zabrał mnie do
swojego przyjaciela. Ocalił mi w ten sposób życie – wyjaśniła. – Choć był to
tylko tymczasowy środek zaradczy. Jak udało ci się poskromić pragnienie i nie
zwariować? A może wciąż z tym walczysz?
– Ja... To dzięki krwi demona, która obudziła się we mnie. Tak naprawdę jestem
pół demonem – wyznała Nena, spuszczając wzrok. – Wcześniej nie miałam pojęcia,
bo moja moc była uśpiona. O wszystkim dowiedziałam się po przemianie w wampira.
Nawet teraz w każdej chwili krew demona i wampira we mnie walczą i żadna nie
zwycięży. A ty? Jak sobie poradziłaś?
– Nie miałam takiego szczęścia jak ty – odparła Lacuna, po czym pokiwała
przecząco głową. – A może miałam… W końcu Berit był przy mnie. Trwał u mojego
boku przez cały ten czas, gdy zmagałam się z pragnieniem. Na początku dawał mi
swoją krew, ale to był tylko środek doraźny. Widzieliśmy jednak, że to działa i
zaczęliśmy szukać sposobu, jak zmienić mnie w demona.
– Rozumiem, a więc też mogłaś liczyć na kogoś.
– Tak. Berit był mi bardzo bliski. Zawsze mogłam na niego liczyć, uratował
mnie. Ale Beatrice od początku była przeciwna naszej znajomości, chociaż on nic
złego nie zrobił.
– Tak samo zareagowała na Daemona i jego przyjaciół. Ale ja naprawdę mu ufam.
– Beatrice tego nie rozumie. Nie wiem, dlaczego tak bardzo chciała mnie trzymać
z dala od demonów, jakby obawiała się, że przejdę na ich stronę, a to przecież
nie jest tak, że zamierzam porzucić nagle wszystko, za co walczyłam przez lata.
– Próbowałam jej wytłumaczyć, że Daemon nie jest wrogiem, ale ona… Właściwie
dała mi do zrozumienia, że mogę nie wracać.
– Czyli potraktowała cię tak jak mnie, choć i tak nieco łagodniej – zauważyła Lacuna i westchnęła ciężko. –
Nie rozumiem tego. Myślałam, że to ze mną było coś nie tak, ale teraz historia
się powtarza.
Bring me
out
From the
prison of my own pride
Spacerowały uliczkami miasta. Piękna pogoda i ludzie rozmawiający
radośnie. A mimo to coś było nie tak. Wesołe uśmiechy ludzi zdawały
się w ogóle nie sięgać ich oczu, jakby to wszystko było na pokaz. A z drugiej
strony nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy. Chyba naprawdę była
zmęczona.
– Wiesz, o czym myślę? – odezwała się niespodziewanie Lacuna. – Czuję, jakbym
wreszcie znalazła kogoś, kto mnie rozumie, kto przeszedł przez to samo co ja. I
tak sobie pomyślałam… Gdybyśmy połączyły siły, mogłybyśmy uczynić świat
lepszym, nie sądzisz?
– I tak obie walczymy z demonami i wampirami.
– Tak, ale gdybyśmy pracowały razem, poszłoby to dużo szybciej. Ludzie nie
musieliby cierpieć.
– Tak, to jest do przemyślenia – przytaknęła Nena, choć zrobiła to niechętnie.
– Jednak na razie jest kilka spraw, które muszę wyjaśnić. Między innymi z
Beatrice. Dziękuję ci bardzo za pomoc, ale muszę już wracać. Przyjaciele na
pewno martwią się o mnie.
– Dobrze. Otworzę dla ciebie przejście – oznajmiła Lacuna i spróbowała stworzyć
portal do pół wymiaru luster. – Stamtąd powinnaś sobie już dać radę. – Jednak
nic się nie wydarzyło. Lekko zbita z tropu, popatrzyła na Nenę. – Dlaczego nie…
Nie mogę otworzyć przejścia. Coś jest nie tak.
– Co masz na myśli?
– Nie wiem, ale nie mogę użyć magii. To nie powinno mieć miejsca. Nie tutaj.
Nena spróbowała sama otworzyć portal, ale również nie dała rady, choć były już
poza siedzibą Lacuny.
– Ja też nadal nie mogę nic zrobić.
– Pójdę sprawdzić, co się stało. Coś jest nie tak, coś jest bardzo nie tak –
powiedziała zdenerwowana Lacuna. – Możesz jeszcze pospacerować, a ja sprawdzę,
co się dzieje!
– Zaczekaj! – krzyknęła za nią Nena, ale kobieta zniknęła w tłumie.
Nena westchnęła i ruszyła przed siebie. Skoro i tak nie mogła wrócić,
postanowiła zobaczyć ten spokojny świat. Jednak nie mogła oprzeć się wrażeniu,
że coś faktycznie jest nie na miejscu. Czuła się nieswojo, wiedząc, że nie może
wrócić do domu. Do tego ludzie, którzy patrzyli na nią podejrzliwie. Może to
dlatego, że była obca?
My God
I need a hope I can't deny
Postanowiła wrócić do siedziby Lacuny i dowiedzieć się, czy nie potrzebują jej
pomocy. Z drugiej strony wątpiła, czy może coś zrobić, kiedy pozbawiona była
magii. To wszystko coraz mniej jej się podobało.
Gdy wyszła na obrzeża miasta i ruszyła w kierunku, z którego przyszła z Lacuną,
ktoś stanął na jej drodze. Nie miała wątpliwości, że to demony. Ze wszystkich
czasów akurat wtedy, gdy zupełnie nie mogła się bronić. Nie mogła nawet
przyzwać miecza.
To pewnie ich sprawka, że ani ona, ani Lacuna, nie miały swoich mocy. Nie
wiedziała, jak to możliwe, ale tylko to wyjaśniało zaistniałą sytuację. Świat
znowu został zaatakowany. Być może była to nawet sprawka Nigora pragnącego
odwetu za wcześniej.
– Teraz nie jesteś taka pyskata, kiedy nie możesz walczyć – usłyszała i
zmarszczyła brwi. Miała rację. – Grzecznie pójdziesz z nami.
– Gdybyś wtedy poprosił, sprawa wyglądałaby inaczej – roześmiała się Nena, choć
wiedziała, że ma poważne kłopoty. – Na przyszłość jednak sugeruję zaproszenie
na piśmie, jestem dość zapracowana.
– Odechce ci się żartów.
– Ach, rozumiem, że będziemy robić jakiś wieczór dowcipów, aż będę miała dość?
– Tak. Można to tak nazwać – mruknął Nigor, szczerząc zęby w złowieszczym
uśmiechu przyprawiającym o dreszcze. – Będziemy tak żartować, aż poczujesz
fizyczny ból, jakiego nigdy nie doświadczyłaś.
– A podobno śmiech to zdrowie – sarknęła Nena, próbując grać na czas.
Dwa z demonów, które pojawiły się za nią, próbowały ją złapać. Nawet jeśli nie
miała broni, ani magii, nie znaczyło, że nie może walczyć. Zrobiła unik i
wyprowadziła cios łokciem. Udało jej się wykorzystać element zaskoczenia i
powalić jednego z napastników, choć na krótko, bo szybko sprowadzili ją do
parteru.
In the end I'm realizing
I was never meant to fight on my own
– Puszczaj ją – usłyszała znajomy głos i w kolejnej chwili była już wolna. –
Nic ci nie jest?
– Nie – odpowiedziała, spoglądając w stronę Daemona. Obok niego stała reszta
ekipy oraz Merit. – Co ty tu robisz? Miałaś siedzieć w domu i czekać.
– To Merit zaalarmowała nas, że coś jest nie tak – oznajmiła Tiril. –
Najwyraźniej poszła obserwować komputery podczas naszej nieobecności i bardzo
szybko rozpracowała system. W ten sposób dała radę na poinformować, że
zniknęłaś kompletnie z radaru.
– Wynośmy się stąd – ponaglił ich Daemon. – Nie podoba mi się tutaj.
– Też to zauważyłeś? – spytała Silat. – Ten świat jest jakiś dziwny.
I don't have to fight alone
– Co się właściwie wydarzyło? – zapytał Daemon. – Martwiliśmy się.
– Sama do końca nie wiem. Walczyłam z tymi demonami, a potem zjawiła się
Lacuna.
– Lacuna? Skądś znam to imię – mruknęła Tiril, marszcząc brwi.
– To strażniczka wymiarów tak jak ja.
– Jest was więcej? – zdziwił się Daemon. – Myślałem…
– Najwyraźniej tak – odparła Nena, krzyżując ręce na piersi. – Nie wiem, mam
mętlik w głowie. Gdy rozmawiałyśmy, wydawała się mówić prawdę, była naprawdę
sensowna. W dodatku znała Beatrice i opowiedziała o rzeczach, które teraz też
się dzieją. Mówiła, że Beatrice ją porzuciła, że też nie mogły się dogadać, tak
jak my. I… Wygląda na to, że nie mogę już ufać Beatrice. A z drugiej strony
Lacuna też była dziwna – tłumaczyła Nena i wyglądała na coraz bardziej
skonsternowaną. – Twierdziła, że zemdlałam, ale… Sama nie wiem. A potem
ci ludzie w mieście, byli jacyś dziwni, jakby się czegoś bali, ale w sumie
wszystko wydawało się w porządku. A ja nie mogłam wrócić, bo nie mogłyśmy
otworzyć portalu. Myślałam, że Lacuna robi to celowo, ale potem pojawiły się
demony. Nie wiem, nie rozumiem.
– Jeśli twierdzisz, że coś jest w niej dziwnego, to na pewno tak jest –
stwierdziła Silat i dodała: – Powinnaś zaufać swojej intuicji. Zresztą ja też czułam
się w tamtym świecie jakoś nieswojo.
– Lepiej będzie, jeśli będziesz na nią uważać – przytaknął Farcuf.
– Ale to nadal nie znaczy, że nie miała racji co do Beatrice. Nie podoba mi się
to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz