sobota, 18 maja 2019

Part 12: Chapter 5 ~ Bird in a cage

I lay my weapons down

            – Znasz Beatrice? – zapytała Nena kompletnie zbita z tropu.
            – Może raczej znałam – poprawiła się po chwili Lacuna. – Kiedyś była moją mentorką.
            – Była?
            – Porzuciła mnie.
            – Dlaczego?
            – Nie wiem. Może nie byłam taka, jaka by chciała? – Lacuna wzruszyła ramionami. – Zdarzało się, że nie zgadzałyśmy się w niektórych kwestiach. I pewnego razu zostawiła mnie na pastwę demonów. Zapewne sądziła, że to wystarczy, ale ja przeżyłam i wciąż walczę.
            – Nie wierzę. Beatrice by tego nie zrobiła. Na pewno nie bez powodu.
            – Czy ciebie czasem też nie porzuciła? – zapytała trafnie Lacuna. – Nie chcę cię nastawiać przeciw niej, ale szkoda mi cię. Widzę, że cierpisz z powodu waszej kłótni.
            – Już wiem! Wiem, skąd cię kojarzę. To z tobą rozmawiałam… To byłaś ty. Tam w Medium Munde.
            – Nie planowałam cię zagadywać – przyznała Lacuna i uśmiechnęła się blado. – Powiedziałam sobie, że to mnie nie dotyczy. Jesteś uczennicą Beatrice, a ja nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Ale wyglądałaś na naprawdę zagubioną i nie mogłam nic poradzić, więc… – urwała na moment i westchnęła. – Ale gdy powiedziałaś mi, co cię trapi, domyśliłam się, że chodzi o Beatrice. Zapewne nie potrafiła zrozumieć niektórych twoich decyzji i stąd cały problem.
            – Więc wiedziałaś, że jestem jej uczennicą.
            – Cóż takie wieści szybko się roznoszą. Jesteś głównym celem demonów, więc to jasne, że nawet do mnie doszły słuchy o młodej wojowniczce wymiarów.
            – Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś?
            – Nie zamierzałam się mieszać. Ani wtedy, ani dzisiaj – przyznała Lacuna. – W pierwszej chwili chciałam się odwrócić i odejść, pomimo tego, że ścigam Nigora od lat. Trochę też dlatego, że jesteś jej uczennicą. Nie chciałam ci pomagać, ale ostatecznie nie umiałam stać i przyglądać się, jak obrywasz.
            Nena nie była do końca przekonana, co o tym myśleć. Jednak w końcu odłożyła miecz na bok. Być może warto było przynajmniej wysłuchać, co Lacuna chce powiedzieć, zwłaszcza, że coraz więcej rzeczy przemawiało przeciwko Beatrice. Faktycznie Lacuna miała rację i to, co mówiła o sobie również nabierało sensu, choć wciąż mogło być jakimś oszustwem.
            – Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?
            – To prawda, nie masz na to dowodu – odparła spokojnie kobieta. – Ale na pewno zauważyłaś, że Beatrice jest zaślepiona nienawiścią do demonów. – Nena niechętnie skinęła głową. – Nie wiem, skąd się to bierze, ale to nie jest zdrowe. To znaczy… Wiem, że demony są złe, ale nie wszystkie. Kiedy ona mnie porzuciła, to właśnie demon pomógł mi, gdy byłam w potrzebie. Porzucił swoje dotychczasowe życie i wraz ze mną chronił ludzi. Jednak Beatrice nie potrafiła tego zrozumieć.
            – Ja… Sama już nie wiem. To prawda, że Beatrice bardzo źle zareagowała na moje kontakty z demonami, ale… Wierzę, że po prostu się o mnie martwi.
            – Martwi, a może zwyczajnie coś przed tobą ukrywa? – mruknęła Lacuna. – Przepraszam. Naprawdę nie chcę cię nastawiać przeciwko niej, ale nie będę udawać. Nie pałam do niej zbytnią sympatią po tym wszystkim. Po prostu proszę cię, żebyś uważała.


Come and find me in the dark now

            Obudziła się w jakimś pokoju. Wyglądało jak zwykła sypialnia, ale nie znała tego miejsca. Nie pamiętała też, żeby szła spać. Właściwie w ogóle nie bardzo pamiętała, co się stało. Wracały do niej jedynie pojedyncze obrazy z rozmowy z Lacuną. To ostatnie, co się stało, nim urwał jej się film. Czyżby dała się oszukać?
            Drzwi do pokoju otworzyły się i do środka weszła właśnie Lacuna. Nena automatycznie spróbowała przywołać miecz, ale z jakiegoś powodu nie mogła. Silna magia uniemożliwiała jej to.
            – Widzę, że się obudziłaś – powiedziała Lacuna i uniosła ręce w geście poddania, widząc bojową minę Neny. – Zemdlałaś, nie pamiętasz? Rozmawiałyśmy, a ty osunęłaś się na ziemię. Nie mogłam cię tak zostawić, więc zabrałam cię tutaj.
            – Tutaj, czyli gdzie? I dlaczego moja magia nie działa?
            – Przepraszam. W mojej siedzibie nie da się używać magii. To środek bezpieczeństwa na wypadek ataku – wyjaśniła spokojnie Lacuna. – Nikt poza mną nie da rady użyć tutaj swoich mocy, bo widzisz, ten świat jest całkowicie pod moją opieką i jestem za niego odpowiedzialna. Jednak nie raz zdarzało się, że demony próbowały nas zaatakować. To pierwszy ze światów, który wyzwoliłam, ale nie wolno mi spocząć na laurach. 
            – Rozumiem – odparła po chwili namysłu Nena i rozluźniła się nieco.
            Wciąż jednak pozostawała czujna.
            – Chodź, przygotowałam dla ciebie coś do jedzenia – oznajmiła z uśmiechem Lacuna. – Posiłek dobrze ci zrobi. Musisz nabrać sił po walce z Nigorem. Potem chciałabym ci jeszcze pokazać miasto i będziesz mogła wrócić do domu, żeby nie niepokoić przyjaciół.
            – No dobrze – zgodziła się Nena. – Dziękuję.


Everyday by myself I'm breaking down
I don't wanna fight alone anymore

            Usiadły razem przy stole. Jedzenie wyglądało wyśmienicie, a Nena była głodna. Może faktycznie ostatnio przesadziła i stąd to omdlenie? Pozwoliła sobie, więc najeść się do syta. Lacuna przyglądała się temu z uśmiechem zadowolenia.
            – Smakuje? – zapytała z troską.
            – Bardzo.
            – Cieszę się. Sama to przygotowałam, a składniki są z naszego targowiska. Widać je z okna. – Nena pokiwała głową z uznaniem. – Swoją drogą… Chciałam cię o coś zapytać.
            – Tak?
            – Wcześniej podczas walki z Nigorem… Twoje oczy były czerwone. To nie była moja wyobraźnia, nie?
            – Ach… To – mruknęła Nena, pochmurniejąc i przestała jeść. – To pamiątka po mojej największej przegranej – dodała, dłonie zaciskając w pięści. Żal i gniew wciąż kotłowały się w niej na samo wspomnienie tego zdarzenia. – Popełniłam straszny błąd i nie doceniłam przeciwnika. W efekcie dałam się złapać w pułapkę i… Doskonale wiedzieli, co zrobić, żeby mnie poniżyć. Zamienili mnie w wampira.
            – Ciebie też? – zdziwiła się Lacuna. – Mnie przytrafiło się coś podobnego.
            – Naprawdę?
            – Tak. – Jednak Lacuna nagle zrobiła poważną minę. – To się stało właśnie po tym, jak Beatrice zostawiła mnie na skraju życia i śmierci na pastwę demonów. Zamiana w wampira była dla mnie wtedy jedynym ratunkiem, więc Berit zabrał mnie do swojego przyjaciela. Ocalił mi w ten sposób życie – wyjaśniła. – Choć był to tylko tymczasowy środek zaradczy. Jak udało ci się poskromić pragnienie i nie zwariować? A może wciąż z tym walczysz?
            – Ja... To dzięki krwi demona, która obudziła się we mnie. Tak naprawdę jestem pół demonem – wyznała Nena, spuszczając wzrok. – Wcześniej nie miałam pojęcia, bo moja moc była uśpiona. O wszystkim dowiedziałam się po przemianie w wampira. Nawet teraz w każdej chwili krew demona i wampira we mnie walczą i żadna nie zwycięży. A ty? Jak sobie poradziłaś?
            – Nie miałam takiego szczęścia jak ty – odparła Lacuna, po czym pokiwała przecząco głową. – A może miałam… W końcu Berit był przy mnie. Trwał u mojego boku przez cały ten czas, gdy zmagałam się z pragnieniem. Na początku dawał mi swoją krew, ale to był tylko środek doraźny. Widzieliśmy jednak, że to działa i zaczęliśmy szukać sposobu, jak zmienić mnie w demona.  
            – Rozumiem, a więc też mogłaś liczyć na kogoś.
            – Tak. Berit był mi bardzo bliski. Zawsze mogłam na niego liczyć, uratował mnie. Ale Beatrice od początku była przeciwna naszej znajomości, chociaż on nic złego nie zrobił.
            – Tak samo zareagowała na Daemona i jego przyjaciół. Ale ja naprawdę mu ufam.
            – Beatrice tego nie rozumie. Nie wiem, dlaczego tak bardzo chciała mnie trzymać z dala od demonów, jakby obawiała się, że przejdę na ich stronę, a to przecież nie jest tak, że zamierzam porzucić nagle wszystko, za co walczyłam przez lata.
            – Próbowałam jej wytłumaczyć, że Daemon nie jest wrogiem, ale ona… Właściwie dała mi do zrozumienia, że mogę nie wracać.
            – Czyli potraktowała cię tak jak mnie, choć i tak nieco łagodniej – zauważyła Lacuna i westchnęła ciężko. – Nie rozumiem tego. Myślałam, że to ze mną było coś nie tak, ale teraz historia się powtarza. 

Bring me out

From the prison of my own pride

            Spacerowały uliczkami miasta. Piękna pogoda i ludzie rozmawiający radośnie. A mimo to coś było nie tak. Wesołe uśmiechy ludzi zdawały się w ogóle nie sięgać ich oczu, jakby to wszystko było na pokaz. A z drugiej strony nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy. Chyba naprawdę była zmęczona.
            – Wiesz, o czym myślę? – odezwała się niespodziewanie Lacuna. – Czuję, jakbym wreszcie znalazła kogoś, kto mnie rozumie, kto przeszedł przez to samo co ja. I tak sobie pomyślałam… Gdybyśmy połączyły siły, mogłybyśmy uczynić świat lepszym, nie sądzisz?
            – I tak obie walczymy z demonami i wampirami.
            – Tak, ale gdybyśmy pracowały razem, poszłoby to dużo szybciej. Ludzie nie musieliby cierpieć.
            – Tak, to jest do przemyślenia – przytaknęła Nena, choć zrobiła to niechętnie. – Jednak na razie jest kilka spraw, które muszę wyjaśnić. Między innymi z Beatrice. Dziękuję ci bardzo za pomoc, ale muszę już wracać. Przyjaciele na pewno martwią się o mnie.
            – Dobrze. Otworzę dla ciebie przejście – oznajmiła Lacuna i spróbowała stworzyć portal do pół wymiaru luster. – Stamtąd powinnaś sobie już dać radę. – Jednak nic się nie wydarzyło. Lekko zbita z tropu, popatrzyła na Nenę. – Dlaczego nie… Nie mogę otworzyć przejścia. Coś jest nie tak.
            – Co masz na myśli?
            – Nie wiem, ale nie mogę użyć magii. To nie powinno mieć miejsca. Nie tutaj.
            Nena spróbowała sama otworzyć portal, ale również nie dała rady, choć były już poza siedzibą Lacuny.
            – Ja też nadal nie mogę nic zrobić.
            – Pójdę sprawdzić, co się stało. Coś jest nie tak, coś jest bardzo nie tak – powiedziała zdenerwowana Lacuna. – Możesz jeszcze pospacerować, a ja sprawdzę, co się dzieje!
            – Zaczekaj! – krzyknęła za nią Nena, ale kobieta zniknęła w tłumie.
            Nena westchnęła i ruszyła przed siebie. Skoro i tak nie mogła wrócić, postanowiła zobaczyć ten spokojny świat. Jednak nie mogła oprzeć się wrażeniu, że coś faktycznie jest nie na miejscu. Czuła się nieswojo, wiedząc, że nie może wrócić do domu. Do tego ludzie, którzy patrzyli na nią podejrzliwie. Może to dlatego, że była obca?

My God

I need a hope I can't deny

            Postanowiła wrócić do siedziby Lacuny i dowiedzieć się, czy nie potrzebują jej pomocy. Z drugiej strony wątpiła, czy może coś zrobić, kiedy pozbawiona była magii. To wszystko coraz mniej jej się podobało.
            Gdy wyszła na obrzeża miasta i ruszyła w kierunku, z którego przyszła z Lacuną, ktoś stanął na jej drodze. Nie miała wątpliwości, że to demony. Ze wszystkich czasów akurat wtedy, gdy zupełnie nie mogła się bronić. Nie mogła nawet przyzwać miecza.
            To pewnie ich sprawka, że ani ona, ani Lacuna, nie miały swoich mocy. Nie wiedziała, jak to możliwe, ale tylko to wyjaśniało zaistniałą sytuację. Świat znowu został zaatakowany. Być może była to nawet sprawka Nigora pragnącego odwetu za wcześniej.
            – Teraz nie jesteś taka pyskata, kiedy nie możesz walczyć – usłyszała i zmarszczyła brwi. Miała rację. – Grzecznie pójdziesz z nami.
            – Gdybyś wtedy poprosił, sprawa wyglądałaby inaczej – roześmiała się Nena, choć wiedziała, że ma poważne kłopoty. – Na przyszłość jednak sugeruję zaproszenie na piśmie, jestem dość zapracowana.
            – Odechce ci się żartów.
            – Ach, rozumiem, że będziemy robić jakiś wieczór dowcipów, aż będę miała dość?
            – Tak. Można to tak nazwać – mruknął Nigor, szczerząc zęby w złowieszczym uśmiechu przyprawiającym o dreszcze. – Będziemy tak żartować, aż poczujesz fizyczny ból, jakiego nigdy nie doświadczyłaś.
            – A podobno śmiech to zdrowie – sarknęła Nena, próbując grać na czas.
            Dwa z demonów, które pojawiły się za nią, próbowały ją złapać. Nawet jeśli nie miała broni, ani magii, nie znaczyło, że nie może walczyć. Zrobiła unik i wyprowadziła cios łokciem. Udało jej się wykorzystać element zaskoczenia i powalić jednego z napastników, choć na krótko, bo szybko sprowadzili ją do parteru.

In the end I'm realizing 
I was never meant to fight on my own

            – Puszczaj ją – usłyszała znajomy głos i w kolejnej chwili była już wolna. – Nic ci nie jest?
            – Nie – odpowiedziała, spoglądając w stronę Daemona. Obok niego stała reszta ekipy oraz Merit. – Co ty tu robisz? Miałaś siedzieć w domu i czekać.
            – To Merit zaalarmowała nas, że coś jest nie tak – oznajmiła Tiril. – Najwyraźniej poszła obserwować komputery podczas naszej nieobecności i bardzo szybko rozpracowała system. W ten sposób dała radę na poinformować, że zniknęłaś kompletnie z radaru.
            – Wynośmy się stąd – ponaglił ich Daemon. – Nie podoba mi się tutaj.
            – Też to zauważyłeś? – spytała Silat. – Ten świat jest jakiś dziwny.

I don't have to fight alone

            – Co się właściwie wydarzyło? – zapytał Daemon. – Martwiliśmy się.
            – Sama do końca nie wiem. Walczyłam z tymi demonami, a potem zjawiła się Lacuna.
            – Lacuna? Skądś znam to imię – mruknęła Tiril, marszcząc brwi.
            – To strażniczka wymiarów tak jak ja.
            – Jest was więcej? – zdziwił się Daemon. – Myślałem…
            – Najwyraźniej tak – odparła Nena, krzyżując ręce na piersi. – Nie wiem, mam mętlik w głowie. Gdy rozmawiałyśmy, wydawała się mówić prawdę, była naprawdę sensowna. W dodatku znała Beatrice i opowiedziała o rzeczach, które teraz też się dzieją. Mówiła, że Beatrice ją porzuciła, że też nie mogły się dogadać, tak jak my. I… Wygląda na to, że nie mogę już ufać Beatrice. A z drugiej strony Lacuna też była dziwna – tłumaczyła Nena i wyglądała na coraz bardziej skonsternowaną. –  Twierdziła, że zemdlałam, ale… Sama nie wiem. A potem ci ludzie w mieście, byli jacyś dziwni, jakby się czegoś bali, ale w sumie wszystko wydawało się w porządku. A ja nie mogłam wrócić, bo nie mogłyśmy otworzyć portalu. Myślałam, że Lacuna robi to celowo, ale potem pojawiły się demony. Nie wiem, nie rozumiem.
            – Jeśli twierdzisz, że coś jest w niej dziwnego, to na pewno tak jest – stwierdziła Silat i dodała: – Powinnaś zaufać swojej intuicji. Zresztą ja też czułam się w tamtym świecie jakoś nieswojo.
            – Lepiej będzie, jeśli będziesz na nią uważać – przytaknął Farcuf.
            – Ale to nadal nie znaczy, że nie miała racji co do Beatrice. Nie podoba mi się to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz