poniedziałek, 13 maja 2019

Part 20: Chapter 3 ~ I love him

I was scanning through the skies
and missed the static in your eyes

            - Dobra – powiedziała Nena, szczerząc zęby. – Znasz już podstawy szermierki, więc teraz zaczniemy PRAWDZIWY trening.
            - To wcześniej nie był prawdziwy? – zaniepokoiła się Merit.
            - Teraz przejdziemy do walki. Chwytaj swój miecz. Magii też możesz używać. Wiem, że Beatrice nauczyła cię już kilku zaklęć.
            - Co? Ale ja nie chcę cię zranić.
            Nena parsknęła śmiechem.
            - Przepraszam cię, słońce, ale myślę, że trzeba będzie trochę więcej niż kilka zaklęć, żeby mnie zranić.
            - Jesteś pewna?
            - Nie martw się, wiem, co robię – zapewniła ją Nena. – Ale nie ma lepszego sposobu, żebyś nauczyła się walczyć.
            - A Cienie?
            - Cienie to inna sprawa. Być może Beatrice cię zabierze, a jeśli nie sama to zrobię. Walka z Cieniami jest jednak trochę inna, niż to co my będziemy robić.
            - No dobrze – zgodziła się Merit, choć wciąż nie była do końca przekonana.
            Wiedziała, że Nena jest silna i że sama nie ma z nią żadnych szans, ale i tak ciężko było jej się przekonać do zaatakowania siostry.
            - Zaatakuj, kiedy będziesz gotowa.
            Merit wzięła głęboki oddech i ruszyła na Nenę. Ta jednak bez najmniejszego trudu zablokowała jej cios i wszystkie kolejne. W ogóle się nie przykładała i wyraźnie dawała Merit do zrozumienia, jak różny jest ich poziom. To denerwowało dziewczynę.
            Skupiła się w pełni na walce i starała się wpleść jakieś zaklęcia pomiędzy ciosy mieczem. Nena pokiwała głową z uznaniem, chroniąc się barierą. Oczywiście mogła tego też łatwo uniknąć, ale chciała pokazać Merit, jakie są możliwości.
            - Mogę cię o coś zapytać?
            - Co jest? – Nena na moment opuściła broń.
            - Co się stało, że wszyscy chodzą tacy nerwowi. Z pozostałymi widuję się praktycznie tylko przy śniadaniu i obiedzie, a Daemona nie widziałam już od jakiegoś czasu.
            - Nic się nie dzieje. Po prostu mamy dużo pracy.
            - Coś się dzieje, prawda? Powiedz mi.
            - Powiem ci, jeśli wygrasz tą walkę – zaśmiała się Nana, a Merit popatrzyła na nią z powątpiewaniem. – W innym przypadku przestaniesz pytać i skupisz się na nauce.

Something blocking your reception
It's distorting our connection

            - Beatrice – odezwała się Merit, spoglądając na kobietę znad książki z zaklęciami. – Mogę o coś zapytać?
            - Tak, moje dziecko. O co chodzi?
            - Coś się dzieje, prawda?
            - Co masz na myśli? – zapytała spokojnie Beatrice.
            - To… Wszystko – Merit zatoczyła rękami koło – Wszyscy są bardzo zajęci. Nena chodzi ciągle czymś zmartwiona. Zgodziła się nawet nauczyć mnie walki, a naukę magii oddała tobie, choć jeszcze niedawno była tak na ciebie wściekła. Wiem, że coś się dzieje, ale nikt nie chce mi nic powiedzieć – poskarżyła się.
            Beatrice skinęła głową.
            - Ale obawiam się, że ja też nie mogę ci o niczym powiedzieć.
            - Dlaczego?
            - Nena nigdy by mi nie wybaczyła, gdybym tak łatwo ci wszystko opowiedziała po tym, ile lat ukrywałam przed nią prawdę o jej pochodzeniu.
            - Coś w tym jest – przyznała Merit. – Powiedz mi tylko, czy bardzo jest źle?
            - Obawiam się, że tak.
            - I nic nie mogę zrobić…
            - Możesz pilnie się uczyć. Magii i walki. Jeśli Nena nie będzie musiała martwić się o twoje bezpieczeństwo to już bardzo wiele. Zdejmiesz z jej ramion ogromny ciężar.
            - Niby tak, ale ja naprawdę chciałabym jakoś pomóc – stwierdziła Merit. – Tylko jak?
            - Wiesz, myślę, że dasz radę. Uczę cię tylko najpotrzebniejszych zaklęć – oznajmiła Beatrice i uśmiechnęła się. - Zupełnie w innej kolejności niż uczyłam Nenę. Wszystko zależy od tego, jak będzie ci szło. Im szybciej nauczysz się podstaw, tym szybciej przejdziemy do bardziej skomplikowanych zajęć.
            - Mówiąc prościej, chcesz mnie zmotywować do nauki. Ale ja się przecież staram, ale nie przeskoczę pewnych rzeczy. Doba ma ograniczony czas.
            - A myślisz dlaczego zaczęłam od uczenia cię zaklęcia podziału duszy? – zapytała Beatrice.
            - Ach! W ten sposób będę mogła być i w szkole i tutaj! – wykrzyknęła z entuzjazmem Merit. – I w domu. I spać i uczyć się jednocześnie. – Beatrice kiwnęła potakująco głową. – To w ten sposób Nena dała radę chronić tyle światów i jednocześnie chodzić do szkoły?
            - No niezupełnie, bo do tego doszły jeszcze zaklęcia tworzące iluzje i manipulujące wspomnieniami – przyznała Beatrice. – Ale Nena jest z tego świata, więc nie było problemu, jeśli czasami opuszczała szkołę lub nie było jej w domu. Najważniejsze, by nikt się nie dowiedział. W twoim przypadku opuszczanie szkoły byłoby bardzo złym pomysłem.
            - Wiem. Mam i tak spore zaległości, a potrzebuję wiedzy o tym świecie, normalnego życia, jak twierdzi Nena, no i matematyki do nauki zaklęć.
            - Właśnie.
            - Ale to i tak niesamowite, jeśli będę mogła być w dwóch miejscach jednocześnie!

And now the silence screams that you are gone 

            Wróciła do pustej ostatnimi czasy sypialni i westchnęła. Czuła się zmęczona, ale wiedziała, że i tak nie zaśnie tak szybko w pustym łóżku. Zwłaszcza po ostatniej kłótni z Daemonem. Toteż wykąpała się tylko i ubrana w świeże ubrania zeszła na dół.
            Wyciągnęła z barku butelkę wina i kieliszek, po czym usiadła na kanapie przed telewizorem. Włączyła jakiś program, bo z filmów jak na złość znaleźć mogła tylko komedie romantyczne. A na to nie miała ochoty.
            Potrzebowała jednak czegoś, co zagłuszy tą przerażającą ciszę. Merit już spała. Pozostali chyba zresztą też. A Daemona wciąż nie było i nie zapowiadało się na to, żeby miało się to zmienić w najbliższej przyszłości.
Być może ich miłość się po prostu wypaliła? Może Daemon zmęczył się jej towarzystwem. To wyjaśniłoby jego zachowanie. Dystansował się od niej. Może nawet chciał odejść, ale nie wiedział jak jej to powiedzieć. Lub sam jeszcze nie wiedział, że chce odejść. A może wolał nie robić tego przed wojną z Frakcją.

These memories
They never leave

            Westchnęła. Im dłużej o tym myślała, tym mniej jej się to wszystko podobało. Co się tak nagle zmieniło? Przecież do niedawna wszystko było w porządku. Spędzali ze sobą czas i nic nie wskazywało na to, żeby miało być inaczej.
            Przesiadywali razem na dachu w kwaterze, pijąc gorącą czekoladę. Walczyli razem ramię w ramię z demonami. Tylko Daemon potrafił ją zawsze uspokoić, gdy jej moc wymykała się spod kontroli.
            Przypominała sobie ich wspólne chwile, spędzone razem noce. A także początki ich znajomości. Wtedy jeszcze tak paskudnie go traktowała, a zanim się obejrzała, zakochała się w nim. I zrobiłaby wszystko, by mu pomóc, jeśli miał jakiś problem. Chciała być z nim już na zawsze.
            Łzy popłynęły po jej policzkach i nie mogła już dłużej powstrzymać smutku, który w sobie tłamsiła. Poza tym była sama. Mogła pozwolić sobie na chwilę słabości.

I bared my soul for you and all I got was static
My heart was bulletproof till you took off the jacket

            - Nena? – usłyszała i spojrzała z przerażeniem na stojącą w progu Silat. – Co się stało?
            - Silat… Nie. Nic takiego.
            - Niech go – warknęła kobieta, marszcząc brwi. – To przez Daemona, prawda?
            Nena pokiwała głową, ale wiedziała, że nie przekonała przyjaciółki.
            - Wiesz, że nie musisz udawać. Jesteśmy wszyscy rodziną.
            - Wiem, ale… Nie chcę narzekać.
            - Nie masz narzekać, tylko powiedzieć, co ci ciąży na sercu – odparła Silat, siadając obok. – Wszyscy widzimy, że coś się dzieje. Far próbował nawet rozmawiać z Daemonem, ale niczego się nie dowiedział.
            - Ja też próbowałam. Najpierw myślałam, że ma jakiś problem, ale twierdził, że nie. Ale coraz rzadziej się pojawiał. W końcu odniosłam wrażenie, że mnie unika, dystansuje się. Nawet gdy się widzieliśmy zachowywał się inaczej – wyjaśniła ze łzami w oczach Nena. – Ostatnio nie chciał mnie już nawet przytulić. A gdy go skonfrontowałam, powiedział mi, że zachowuję się, jakbym miała do niego pretensje. Wyszło, że sobie coś uroiłam i nie daję mu przestrzeni… Więc… Ja już nie wiem, Silat – Nena spojrzała na kobietę. – Co ja mam robić? Nie chcę mu się narzucać. Staram się tego nie robić. Staram się radzić sobie sama, nie polegać już na nim, ale nic nie poradzę, że się martwię i tęsknię za nim.
            - Och, oczywiście – odpowiedziała Silat, przytulając Nenę. – Nie ukrywam, że na twoim miejscu też bym się źle czuła. Daemon to idiota, skoro sprawia, że jego najbliższa osoba tak cierpi.
            - Nie wiem, może ja już nie jestem mu najbliższa? – powiedziała cicho Nena, jakby obawiając się, że wypowiedzenie tego na głos, uczyni to stwierdzenie prawdziwym. – Może ma mnie już dość?
            - Nie. W to nie wierzę. Na pewno jest jakieś wyjaśnienie jego zachowania.
            - Ale skoro nawet Farcuf nie zdołał się niczego dowiedzieć…
            - Jestem pewna, że niedługo Daemon się ogarnie. Bo jak nie to będzie miał ze mną do czynienia – zagroziła Silat. – Już kiedyś spuściłam mu łomot to i teraz dam radę.
            - Ja… Ja go naprawdę kocham. Nie chcę go stracić. Zmienił całe moje życie. Kiedyś żyłam nienawiścią do demonów i Nocturnów. I do siebie… Daemon pokazał mi, że ten świat jest dużo piękniejszy, niż mi się kiedykolwiek wydawało. Nie wiem, co zrobię, jeśli…

            - Ciiiii – wyszeptała kojąco Silat i podała Nenie butelkę z winem. – Nie myśl o tym. Napij się. Jutro nadejdzie kolejny dzień. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz