I was scanning through the
skies
and missed the static in your
eyes
- Dobra –
powiedziała Nena, szczerząc zęby. – Znasz już podstawy szermierki, więc teraz zaczniemy
PRAWDZIWY trening.
- To
wcześniej nie był prawdziwy? – zaniepokoiła się Merit.
-
Teraz przejdziemy do walki. Chwytaj swój miecz. Magii też możesz używać. Wiem,
że Beatrice nauczyła cię już kilku zaklęć.
- Co?
Ale ja nie chcę cię zranić.
Nena parsknęła
śmiechem.
- Przepraszam
cię, słońce, ale myślę, że trzeba będzie trochę więcej niż kilka zaklęć, żeby
mnie zranić.
-
Jesteś pewna?
- Nie
martw się, wiem, co robię – zapewniła ją Nena. – Ale nie ma lepszego sposobu,
żebyś nauczyła się walczyć.
- A Cienie?
-
Cienie to inna sprawa. Być może Beatrice cię zabierze, a jeśli nie sama to
zrobię. Walka z Cieniami jest jednak trochę inna, niż to co my będziemy robić.
- No
dobrze – zgodziła się Merit, choć wciąż nie była do końca przekonana.
Wiedziała,
że Nena jest silna i że sama nie ma z nią żadnych szans, ale i tak ciężko było
jej się przekonać do zaatakowania siostry.
- Zaatakuj,
kiedy będziesz gotowa.
Merit
wzięła głęboki oddech i ruszyła na Nenę. Ta jednak bez najmniejszego trudu
zablokowała jej cios i wszystkie kolejne. W ogóle się nie przykładała i
wyraźnie dawała Merit do zrozumienia, jak różny jest ich poziom. To denerwowało
dziewczynę.
Skupiła
się w pełni na walce i starała się wpleść jakieś zaklęcia pomiędzy ciosy
mieczem. Nena pokiwała głową z uznaniem, chroniąc się barierą. Oczywiście mogła
tego też łatwo uniknąć, ale chciała pokazać Merit, jakie są możliwości.
- Mogę
cię o coś zapytać?
- Co
jest? – Nena na moment opuściła broń.
- Co
się stało, że wszyscy chodzą tacy nerwowi. Z pozostałymi widuję się praktycznie
tylko przy śniadaniu i obiedzie, a Daemona nie widziałam już od jakiegoś czasu.
- Nic
się nie dzieje. Po prostu mamy dużo pracy.
- Coś
się dzieje, prawda? Powiedz mi.
-
Powiem ci, jeśli wygrasz tą walkę – zaśmiała się Nana, a Merit popatrzyła na
nią z powątpiewaniem. – W innym przypadku przestaniesz pytać i skupisz się na
nauce.
Something blocking your reception
It's distorting our
connection
- Beatrice – odezwała
się Merit, spoglądając na kobietę znad książki z zaklęciami. – Mogę o coś
zapytać?
-
Tak, moje dziecko. O co chodzi?
- Coś
się dzieje, prawda?
- Co
masz na myśli? – zapytała spokojnie Beatrice.
- To…
Wszystko – Merit zatoczyła rękami koło – Wszyscy są bardzo zajęci. Nena chodzi
ciągle czymś zmartwiona. Zgodziła się nawet nauczyć mnie walki, a naukę magii
oddała tobie, choć jeszcze niedawno była tak na ciebie wściekła. Wiem, że coś
się dzieje, ale nikt nie chce mi nic powiedzieć – poskarżyła się.
Beatrice
skinęła głową.
- Ale
obawiam się, że ja też nie mogę ci o niczym powiedzieć.
-
Dlaczego?
- Nena
nigdy by mi nie wybaczyła, gdybym tak łatwo ci wszystko opowiedziała po tym, ile
lat ukrywałam przed nią prawdę o jej pochodzeniu.
- Coś
w tym jest – przyznała Merit. – Powiedz mi tylko, czy bardzo jest źle?
-
Obawiam się, że tak.
- I
nic nie mogę zrobić…
-
Możesz pilnie się uczyć. Magii i walki. Jeśli Nena nie będzie musiała martwić
się o twoje bezpieczeństwo to już bardzo wiele. Zdejmiesz z jej ramion ogromny
ciężar.
-
Niby tak, ale ja naprawdę chciałabym jakoś pomóc – stwierdziła Merit. – Tylko
jak?
-
Wiesz, myślę, że dasz radę. Uczę cię tylko najpotrzebniejszych zaklęć – oznajmiła
Beatrice i uśmiechnęła się. - Zupełnie w innej kolejności niż uczyłam Nenę.
Wszystko zależy od tego, jak będzie ci szło. Im szybciej nauczysz się podstaw,
tym szybciej przejdziemy do bardziej skomplikowanych zajęć.
-
Mówiąc prościej, chcesz mnie zmotywować do nauki. Ale ja się przecież staram,
ale nie przeskoczę pewnych rzeczy. Doba ma ograniczony czas.
- A
myślisz dlaczego zaczęłam od uczenia cię zaklęcia podziału duszy? – zapytała Beatrice.
-
Ach! W ten sposób będę mogła być i w szkole i tutaj! – wykrzyknęła z
entuzjazmem Merit. – I w domu. I spać i uczyć się jednocześnie. – Beatrice kiwnęła
potakująco głową. – To w ten sposób Nena dała radę chronić tyle światów i
jednocześnie chodzić do szkoły?
- No
niezupełnie, bo do tego doszły jeszcze zaklęcia tworzące iluzje i manipulujące
wspomnieniami – przyznała Beatrice. – Ale Nena jest z tego świata, więc nie
było problemu, jeśli czasami opuszczała szkołę lub nie było jej w domu.
Najważniejsze, by nikt się nie dowiedział. W twoim przypadku opuszczanie szkoły
byłoby bardzo złym pomysłem.
-
Wiem. Mam i tak spore zaległości, a potrzebuję wiedzy o tym świecie, normalnego
życia, jak twierdzi Nena, no i matematyki do nauki zaklęć.
-
Właśnie.
- Ale
to i tak niesamowite, jeśli będę mogła być w dwóch miejscach jednocześnie!
And now the silence screams
that you are gone
Wróciła do pustej
ostatnimi czasy sypialni i westchnęła. Czuła się zmęczona, ale wiedziała, że i
tak nie zaśnie tak szybko w pustym łóżku. Zwłaszcza po ostatniej kłótni z
Daemonem. Toteż wykąpała się tylko i ubrana w świeże ubrania zeszła na dół.
Wyciągnęła
z barku butelkę wina i kieliszek, po czym usiadła na kanapie przed telewizorem.
Włączyła jakiś program, bo z filmów jak na złość znaleźć mogła tylko komedie
romantyczne. A na to nie miała ochoty.
Potrzebowała
jednak czegoś, co zagłuszy tą przerażającą ciszę. Merit już spała. Pozostali
chyba zresztą też. A Daemona wciąż nie było i nie zapowiadało się na to, żeby
miało się to zmienić w najbliższej przyszłości.
Być może ich miłość się po prostu wypaliła? Może
Daemon zmęczył się jej towarzystwem. To wyjaśniłoby jego zachowanie.
Dystansował się od niej. Może nawet chciał odejść, ale nie wiedział jak jej to
powiedzieć. Lub sam jeszcze nie wiedział, że chce odejść. A może wolał nie
robić tego przed wojną z Frakcją.
These memories
They never leave
Westchnęła. Im
dłużej o tym myślała, tym mniej jej się to wszystko podobało. Co się tak nagle
zmieniło? Przecież do niedawna wszystko było w porządku. Spędzali ze sobą czas
i nic nie wskazywało na to, żeby miało być inaczej.
Przesiadywali
razem na dachu w kwaterze, pijąc gorącą czekoladę. Walczyli razem ramię w ramię
z demonami. Tylko Daemon potrafił ją zawsze uspokoić, gdy jej moc wymykała się
spod kontroli.
Przypominała
sobie ich wspólne chwile, spędzone razem noce. A także początki ich znajomości.
Wtedy jeszcze tak paskudnie go traktowała, a zanim się obejrzała, zakochała się
w nim. I zrobiłaby wszystko, by mu pomóc, jeśli miał jakiś problem. Chciała być
z nim już na zawsze.
Łzy
popłynęły po jej policzkach i nie mogła już dłużej powstrzymać smutku, który w
sobie tłamsiła. Poza tym była sama. Mogła pozwolić sobie na chwilę słabości.
I bared my soul for you and
all I got was static
My heart was bulletproof till
you took off the jacket
- Nena? – usłyszała
i spojrzała z przerażeniem na stojącą w progu Silat. – Co się stało?
- Silat…
Nie. Nic takiego.
-
Niech go – warknęła kobieta, marszcząc brwi. – To przez Daemona, prawda?
Nena
pokiwała głową, ale wiedziała, że nie przekonała przyjaciółki.
-
Wiesz, że nie musisz udawać. Jesteśmy wszyscy rodziną.
-
Wiem, ale… Nie chcę narzekać.
- Nie
masz narzekać, tylko powiedzieć, co ci ciąży na sercu – odparła Silat, siadając
obok. – Wszyscy widzimy, że coś się dzieje. Far próbował nawet rozmawiać z
Daemonem, ale niczego się nie dowiedział.
- Ja też próbowałam. Najpierw myślałam,
że ma jakiś problem, ale twierdził, że nie. Ale coraz rzadziej się pojawiał. W
końcu odniosłam wrażenie, że mnie unika, dystansuje się. Nawet gdy się
widzieliśmy zachowywał się inaczej – wyjaśniła ze łzami w oczach Nena. –
Ostatnio nie chciał mnie już nawet przytulić. A gdy go skonfrontowałam, powiedział
mi, że zachowuję się, jakbym miała do niego pretensje. Wyszło, że sobie coś
uroiłam i nie daję mu przestrzeni… Więc… Ja już nie wiem, Silat – Nena spojrzała
na kobietę. – Co ja mam robić? Nie chcę mu się narzucać. Staram się tego nie
robić. Staram się radzić sobie sama, nie polegać już na nim, ale nic nie
poradzę, że się martwię i tęsknię za nim.
- Och, oczywiście – odpowiedziała Silat,
przytulając Nenę. – Nie ukrywam, że na twoim miejscu też bym się źle czuła.
Daemon to idiota, skoro sprawia, że jego najbliższa osoba tak cierpi.
- Nie wiem, może ja już nie jestem
mu najbliższa? – powiedziała cicho Nena, jakby obawiając się, że wypowiedzenie
tego na głos, uczyni to stwierdzenie prawdziwym. – Może ma mnie już dość?
- Nie. W to nie wierzę. Na pewno
jest jakieś wyjaśnienie jego zachowania.
- Ale skoro nawet Farcuf nie zdołał
się niczego dowiedzieć…
- Jestem pewna, że niedługo Daemon
się ogarnie. Bo jak nie to będzie miał ze mną do czynienia – zagroziła Silat. –
Już kiedyś spuściłam mu łomot to i teraz dam radę.
- Ja… Ja go naprawdę kocham. Nie
chcę go stracić. Zmienił całe moje życie. Kiedyś żyłam nienawiścią do demonów i
Nocturnów. I do siebie… Daemon pokazał mi, że ten świat jest dużo piękniejszy,
niż mi się kiedykolwiek wydawało. Nie wiem, co zrobię, jeśli…
- Ciiiii – wyszeptała kojąco Silat i
podała Nenie butelkę z winem. – Nie myśl o tym. Napij się. Jutro nadejdzie
kolejny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz