niedziela, 12 maja 2019

Part 20: Chapter 2 ~ Falling apart

It's in your eyes

            Powoli przymierzała się do tego, żeby powiedzieć generałowi o wojnie, która nie ominie także tego świata. Wciąż jednak nie wiedziała jak to zrobić. Co prawda wszyscy już znali prawdę o niej, co ułatwiało sprawę, ale i tak…
            Teraz jednak robiła obchód po kwaterze. Sprawdzała sprzęt i funkcjonowanie jednostki. Wszystko to na prośbę Rosie, która ufała ocenie Neny. A od kilku dni wprowadzała pewne zmiany po swojemu. Oczywiście za zgodą generała Suttona.
            Zresztą Nenie było to na rękę. I tak przymierzała się do tego, by wszystko sprawdzić. Szukała pomysłu na to, jak mogłaby ulepszyć sprzęt lub obronę miasta. Zresztą nie tylko tego jednego. Choć było ono jednym z nielicznych znajdujących się tuż obok muru dzielącego świat ludzi z pustkowiem.
            Na pewno mogła rzucić kilka zaklęć umacniających na miecze. Może nawet coś do nich dodać. Musiała to jeszcze skonsultować z Beatrice. Wciąż nie była jednak pewna, co mentorka powie na ten pomysł. I trochę się tego obawiała.
            Odwróciła się, by ruszyć z powrotem do biura i aż podskoczyła. Nie spodziewała się zobaczyć nikogo, więc stojący za nią w milczeniu generał nieco ją zaskoczył.
            - Generale! Proszę się tak nie skradać – zdenerwowała się. – Dlaczego się pan nie odezwał?
            - Przepraszam, nie chciałem ci przeszkadzać – odparł mężczyzna i uśmiechnął się spod wąsów. – Co takiego właściwie robisz?
            - Rosie poprosiła mnie o skontrolowanie wprowadzonych zmian.
            - I jak?
            - Jak dla mnie wszystko wydaje się w porządku.
            - Też tak uważam – przyznał Sutton, kiwnąwszy głową z uznaniem. – Panna… Ekh. Pułkownik Ashton doskonale sobie radzi.
            - Tak. To prawda.
            - Czy jest coś co cię niepokoi, Neno?
            - Nie, dlaczego?
            - Wyglądasz na mocno niespokojną ostatnimi czasy. Czyżby rozterki miłosne? – zaśmiał się generał, a Nena wzruszyła ramionami. – Czy coś poważniejszego?
            - Dlaczego pan tak myśli?
            - Znam już to spojrzenie. Tylko tym razem nie może chodzić o Fostera, odkąd został zdegradowany i przeniesiony do innego miasta.
            Nena pokiwała przecząco głową.
            - Nie idzie pana oszukać – westchnęła. – Ma pan rację, że coś jest na rzeczy, ale nie chciałam nic mówić, dopóki…
            - Czemu nie przeniesiemy tej rozmowy do mojego biura? – zaproponował Sutton. – Tam nikt nas nie usłyszy. A ja chętnie wysłucham, co cię niepokoi.
            - Dobrze.
            Generał cały czas słuchał w milczeniu i jedynie potakiwał od czasu do czasu. Nie przerywał Nenie, gdy objaśniała mu sytuację oraz swoje pomysły.
            - Rozumiem – powiedział wreszcie, gdy już skończyła. – Nic jeszcze nie powiem pozostałym generałom, jednak niedługo trzeba będzie uczynić tą informację oficjalną. Pozostałe oddziały muszą mieć czas na to, by się przygotować. Trzeba będzie umocnić ochronę murów i opracować strategię.
            - Wiem. Pracuję nad tym. Proszę mi dać jeszcze trochę czasu.
            - Dobrze. Ufam, że wiesz, co robisz.
            Nena wzruszyła ramionami. Była już zmęczona tym wszystkim. A ostatnio zwątpiła, czy naprawdę wie, co jest lepsze.
            - Pójdę już – oznajmiła i skierowała się do swojej części biura.
            Musiała jeszcze porozmawiać z Rosie.

Cause I can feel your soul fade

            Z biura generała szło się korytarzem do części kapitańkiej, w której znajdowały się drzwi do biura pułkownika. Teraz już raczej pani pułkownik. W kapitańskiej swój czas i obowiązki administracyjne wypełniali kapitanowie. Ale nie tylko oni, bo to tam ich podwładni zdawali swoje raporty.
            Toteż rzadko było tam pusto. Tego dnia wcale nie było inaczej. Z drugiej strony było. Ku swemu zaskoczeniu Nena zastała tam Daemona, gawędzącego z Lucą i kimś jeszcze. Nawet nie zwrócił na nią uwagi. Nic też nie mówił, że się pojawi.
            Trochę ją to zabolało, choć ucieszyła się na jego widok. Uśmiechnęła się do niego, ale chyba tego nie widział. Potrząsnęła głową, odganiając ponure myśli i zapukała do gabinetu Rosie. Szybko zdała jej raport i nie wdając się zbytnio w dyskusję, wyszła.
            Chciała porozmawiać z Daemonem. Jednak on nie wydawał się skory do rozmowy.
            - Daemon, nie widziałam, kiedy wróciłeś – powiedziała.
            - Chwilę temu.
            - O czym rozmawiałaś z generałem? – zaciekawił się Luca, ale Nena zbyła go, mówiąc:
            - Miał jeszcze kilka pytań odnośnie Fostera. Nic ważnego.
            - To dobrze.
            - Daemon, możemy chwilę porozmawiać? – zapytała z powagą Nena. – Na osobności.
            - No dobrze.
            - Chodźmy na dach – zaproponowała. – Nie będziemy przeszkadzać Luce w pracy.
            Tak też zrobili. Mimo wszystko dach nie był popularnym miejscem. Nawet teraz kiedy Fostera już nie było. Mało kto – poza Neną – tam przesiadywał. Może już wiedzieli, że to jej miejscówka?
            - O czym chciałaś porozmawiać? – zapytał Daemon, gdy tylko zamknął drzwi na dach. – Musiało być coś pilnego, skoro zaciągnęłaś mnie aż na dach.
            - No nie wiem – mruknęła Nena. – Może to, że najpierw nie ma cię całymi dniami, a jak już się łaskawie pojawiasz to znikasz w połowie rozmowy albo ignorujesz mnie tak, jak zrobiłeś to przed chwilą?

I can feel your heart change

            - Nena, nie przesadzaj… Przecież cię nie zignorowałem, jestem tutaj i rozmawiam z tobą.
            - Mówię, zanim podeszłam. Nie wierzę, że mnie nie widziałeś.
            - To co już nie mogę porozmawiać z kimś innym? Tylko muszę lecieć do ciebie z wywieszonym jęzorem, ledwo się pojawisz? – zdenerwował się Daemon. – Ja też się za tobą stęskniłem, ale rozmawiałem akurat z Lucą i Maxem. Mam chyba prawo?
            - Oczywiście, że masz do tego prawo – odparła Nena, marszcząc brwi.
            Nie takiej reakcji się spodziewała. Daemon miał rację. Oczywiście, że ją miał. Jednak sądziła, że zrozumie jej niepokój. Dotychczas zawsze rozumiał. Co się zmieniło?
            - No to nie wiem, o co chodzi.
            - Po prostu mam wrażenie, że coś jest nie tak. Inaczej się wobec mnie zachowujesz i zamiast się nad tym bezsensownie postanowiłam się z tobą skonfrontować.
            - Skonfrontować?
            - No w sensie porozmawiać. Powiedzieć ci wprost, co myślę i wyjaśnić sprawę.
            - No to wyjaśniłaś.
            - Tylko dlaczego nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wcale tak nie jest? – zapytała spokojnie Nena, przyglądając się ukochanemu badawczo. Szukała jakichkolwiek wskazówek. – Rozmawiasz ze mną inaczej niż wcześniej. Nie wmówisz mi, że wszystko jest w porządku.
            - Oczywiście, że nie jest – ofuknął ją Daemon, po czym dodał już spokojniej: - Myślisz, że tylko ty martwisz się wojną z Frakcją? Niespodzianka. Wszyscy się tym martwimy i każdy radzi sobie z tym na swój własny sposób. I każdy robi, co może. Tak się składa, że bardzo się różnimy, więc nasze możliwości również. Nie mogę siedzieć z tobą i opracowywać magicznych wynalazków, bo się nie znam na magii.
            - I tylko o to chodzi? O to, że się martwisz Frakcją?

it falls out of phase with mine
while you oscillate inside

            - A o co innego? Chyba nie wyskoczysz mi zaraz z tekstem, że pewnie cię już nie kocham.
            - To już było poniżej pasa – syknęła Nena. – Jak mogłeś coś takiego powiedzieć?
            - Nie wiem. Miałem wrażenie, że ty zaraz mi coś takiego powiesz. Dlaczego tak się uparłaś, że coś jest nie tak?
            - A nie jest? Nigdy tak ze mną nie rozmawiałeś, jak ostatnio. W taki sposób…
            - Przepraszam, księżniczko. Zapomniałem, że tylko ty możesz mieć problemy i masz monopol na martwienie się. A ja usłużnie powinienem zawsze cierpliwie cię wysłuchać i pogłaskać po główce.
            - Wcale tego nie oczekuję!
            - Nie? To dlaczego nie mogłaś po prostu zaakceptować, że potrzebuję zająć się przygotowaniami do wojny, bo to pomaga mi się uspokoić.
            - Dobrze. Proszę bardzo idź i się uspokajaj! – krzyknęła Nena. Szybko jednak pożałowała swoich słów. Powstrzymała łzy i powiedziała spokojnie: - Przepraszam. Daemon… Nie kłóćmy się. Ja się tylko o ciebie martwię. Bardziej niż o jakąkolwiek wojnę. Ale wierzę ci, jeśli mówisz, że nic innego się nie dzieje.
            - Daruj sobie. Teraz po tych wszystkich pretensjach wystarczy, że przeprosisz tak? I wszystko będzie świetnie, ja też przeproszę, bo jak nie to wyjdzie, że miałaś rację?
            - Wcale nie – jęknęła Nena. – Nie o to mi chodziło.
            - Tak. Oczywiście. Wszystkie te oskarżenia tylko po to, żeby się pogodzić – mruknął Daemon i odszedł.
            Nena stała jeszcze chwilę, zupełnie nie pojmując, co się właśnie wydarzyło.

Or is it only in my head?

            Potrzebowała chwili, żeby się uspokoić, bo w tej chwili naprawdę chciało jej się płakać. Opanowała się jednak. Doprowadziła do ładu i wróciła do biura. Daemona już tam nie było.
            - Co jest? Daemon wypadł stąd wściekły jak osa – oznajmił Luca, przyglądając się Nenie z wyraźnym zaciekawieniem. – Ochrzaniłaś go o coś?
            - Pokłóciliśmy się. To prawda – przyznała. Zapomniała, że nikt poza Rosie właściwie nie wiedział o tym, że ona i Daemon są razem. – Ostatnio bardzo dziwnie się zachowywał. Nie wracał do domu, więc… Zapytałam go co jest.
            - Mieszkacie razem?
            - Ach – przeraziła się Nena, po czym skinęła głową. – Przynajmniej do niedawna.
            - A więc ty i on… Och. To wiele wyjaśnia.
            - Naprawdę mam wrażenie, że coś się dzieje złego, ale on twierdzi, że mi się wydaje. Czy ja naprawdę coś sobie ubzdurałam?
            - Znawcą nie jestem, ale nie wyglądasz mi na kogoś, kto po prostu by sobie coś ubzdurał – stwierdził Luca, po czym wzruszył ramionami. – Ale może chłopak po prostu potrzebuje czasu dla siebie.

            - No może. Mam nadzieję, że masz rację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz