czwartek, 9 maja 2019

Part 19: Chapter 2 ~ Try again

Time passes by
Never thought I’d wind up

           Nie była do tego wszystkiego przekonana. Spełnienie prośby Neny oznaczało złamanie wszystkiego, w co wierzyła. Tylko… Czy mogła postąpić inaczej? Niby miała wybór. Mogła się nie zgodzić. Nie potrafiła. Przyrzekła opiekować się tą dziewczyną i zamierzała dotrzymać słowa. Była to Aurorze winna za wszystko, co zrobiła.
           Dlatego teraz wbrew swojej woli stanęła u wrót pół-wymiaru stworzonego przez własną uczennicę. Z zewnątrz wyglądało to na zwykły dom z ogrodem, ale jako wiedźma wymiarów nie mogła tego z niczym pomylić. Sama uczyła Neny tego typu rzeczy.
           - Beatrice – uradowała się Nena, wpuszczając ją do środka. – Cieszę się, że jednak się zdecydowałaś.
           Kobieta wzruszyła ramionami.
           - Gdzie to dziewczę, które mam uczyć?
           - Merit jest jeszcze w szkole – wyjaśniła Nena i dodała pośpiesznie: - Ale niedługo wróci. Nic jej nie mówiłam, bo nie miałam pewności, czy się pojawisz.
           - Merit chodzi do szkoły? Tutaj?
           - Tak. Ma tylko trzynaście lat, a skoro nie mogła chodzić do tej, co wcześniej, gdy mieszkała o Henry’ego, zabrałam ją tutaj. Szybko się zaaklimatyzowała. To mądra dziewczyna.
           - Dlaczego nie mogła tam zostać? – zaciekawiła się Beatrice, wchodząc za Neną do kuchni.
            - Siadaj – padło w odpowiedzi. – Zaparzę ci herbaty. A co do Henry’ego… Cóż… Wyszło na jaw kim jesteśmy… Nie mogłam tam dłużej zostać i to samo tyczyło się Merit. Zabrałam ją tutaj, żeby Henry miał czas do namysłu.
            - Przykro mi.
            Tym razem to Nena wzruszyła ramionami.
            - Tak widocznie musiało być. Powinnam wiedzieć, że ciężko jest zaakceptować prawdę. We wiosce stało się to samo. Mogłam się domyślić, że ludzie nękani przez Nocturny, będą się mnie obawiać, gdy dowiedzą się prawdy.
            - Rozumiem. Ja…
            - Nie ma się co rozczulać – skwitowała Nena, nie chcąc zagłębiać się w ten temat. – Teraz liczy się to, co przed nami.
            - Stałaś się silna – Beatrice uśmiechnęła się ciepło. – Podejrzewam, że nie miałaś innego wyjścia.
            Nena wzruszyła ramionami.
- Najważniejsze dla mnie jest, że zgodziłaś się uczyć Merit. Byłam przeciwna temu wszystkiemu, jednak z wizją zbliżającej się wojny, musi rozpocząć naukę w trybie natychmiastowym. Teraz, gdy ty będziesz uczyć ją magii, ja będę mogła zająć się innymi sprawami. W wolnym czasie będę ją uczyć walki i jak zapanować nad mocami. Choć najpierw sama muszę się tego nauczyć.
- Zamierzasz korzystać z tych mocy?
- A mam inny wybór?
- Możesz je zablokować – podsunęła Beatrice.
- Tak. Skoro twoje zaklęcia zostały złamane, obawiam się, że nic nie będzie w stanie utrzymać ich zbyt długo na wodzy. Zresztą nie mogę ryzykować utratą tak ogromnej siły przed walką. To byłoby głupie.
- To byłoby rozważne.
- Tak? To jak mam pokonać Lacunę, która będąc wampirem posiadła też moc demona klanu ognia i… - Nena nie zdążyła dokończyć.
- Klanu ognia? Jesteś pewna?
- Tak. W dodatku stworzyła połączoną ich formę za pomocą magii. Zdajesz sobie sprawę z tego, jak potworną moc posiadła? W obecnym stanie nie mam z nią szans.

One step behind
Now I’ve made my mind up

            - Wróciłam! – rozległo się w drzwiach. – Nena, jesteś?!
- W kuchni!
Merit czym prędzej się tam udała.
- Jestem strasznie och… Dzień dobry – powiedziała strapiona Merit, spoglądając na siedzącą przy stolę kobietę. – Jestem Merit.
- Domyślam się – padło w odpowiedzi, a na twarzy kobiety pojawił się serdeczny uśmiech. – Nazywam się Beatrice.
- Beatrice? W sensie Beatrice Beatrice?
Nena pokiwała głową.
- Beatrice będzie uczyć cię magii. Wyjaśniłam jej, co zdążyłyśmy przerobić i co potrafisz.
- Co? Dlaczego? Znaczy… Nie, że nie chcę! Bardzo mi miło, uczyć się od mentorki Neny. Tylko… Nie spodziewałam się. Dlaczego?
- Nena poprosiła mnie, żebym przejęła na siebie zadanie uczenia cię magii.
- Tak. Myślę, że nikt nie nauczy cię lepiej, niż Beatrice – przytaknęła Nena. – W końcu to ona nauczyła mnie wszystkiego, co umiem. Jednak nadal będę uczyła cię walczyć.
- Naprawdę? No dobrze. Ja się bardzo cieszę, że będę mogła się dalej uczyć. Postaram się być dobrą uczennicą, żeby nie musiała się pani denerwować.
- Wystarczy Beatrcie.
- Beatrice. Ach. Dobrze.
            - Dziś miałyśmy się tylko poznać. Naukę zaczniesz od jutra. Przyjdę po ciebie popołudniu.
            - A to nie tutaj? – zdziwiła się Merit.
            - Nie. Zabiorę cię do swojej kryjówki. Tam mam wszystkie książki i potrzebne rzeczy – odparła Beatrice, choć tak naprawdę chodziło o to, żeby nie blokować wymiaru treningowego i trzymać Merit z dala, gdy Nena i pozostali będą się przygotowywać do wojny. Nena już ją ostrzegła, że Merit nie ma na razie o niczym wiedzieć. – Tak będzie wygodniej.

Today I’m gonna try a little harder
Gonna make every minute last longer

           Gdy wszedł do pomieszczenia, zastał Nenę siedzącą po turecku na podłodze. Oczy miała zamknięte i oddychała spokojnie. Czyżby medytowała? Jeśli tak, wolał nie przeszkadzać. Miał już wyjść, gdy zawołała:
           - Daemon, czekaj.
           - Nie chciałem…
           - Czekałam na ciebie – powiedziała z uśmiechem Nena. – Jestem gotowa na trening.
           - Tak?
           - Tak. Ale dzisiaj chciałam, żebyśmy może… - zawahała się. – Wrócili do tamtego świata. Muszę w końcu zapanować nad swoją mocą.
           - Jesteś pewna? – zapytał Daemon.
           W rzeczywistości to on nie był pewien, czy chce tam wracać. Nie dlatego, że wątpił, czy Nena sobie poradzi. Nie miała nawet innego wyjścia. Problem było coś zupełnie innego. To także w tamtym świecie Nena walczyła z Lacuną i omal nie zginęła. Od tego czasu się tam nie zbliżał. I tym razem też nie miał wcale ochoty.
           - Dobrze, skoro chcesz.
           - Świetnie. Bałam się, że się nie zgodzisz.
           - Dlaczego?
           Nena wzruszyła ramionami.
           - Nie wiem. Po prostu.
           - Nie mam powodu się nie zgodzić, skoro chcesz trenować. Podziwiam twoje starania – stwierdził Daemon i podszedł do dziewczyny, by ją ucałować. – Poza tym wiesz, że nie potrafię ci odmówić.
           Za to zarobił sójkę w bok.
           - Lizus – naburmuszyła się Nena, ale uśmiechała się. – Wszyscy ciężko pracują, więc nie mogę zostać w tyle.

Gonna learn to forgive and forget
’Cause we don’t have long, gonna make the most of it

           Otworzyła oczy. Zobaczyła nad sobą Alwariego. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie ma zwidów. Może wciąż majaczy? Nie… On naprawdę tam siedział.
           - Obudziłaś się – stwierdził uradowany. – Martwiliśmy się o ciebie. Straciłaś wiele krwi.
           - Ach. Rozumiem…
           - Jak się czujesz?
           - Dobrze. Znaczy… Na ile dobrze mogę się czuć po walce.
           - Nic cię nie boli?
           - Boli, ale przeżyję – stwierdziła Ingri i zmarszczyła brwi. – Gdzie Nena?- Alwari spochmurniał nagle. – Coś się stało?
           - Nie pamiętasz? – zdziwił się. – Walczyliśmy z Klanem Nocy i Nena… Ona jest…
           - Ach. Postanowiła się wycofać na jakiś czas?
           - Nie została wpuszczona do wioski.
           - Co? – zdziwiła się Ingri, zrywając się z łóżka. – Dlaczego?
           - Dlaczego? Ona jest wampirem do cholery. Oszukała nas.
           Rozległ się plask i poczuł pieczenie na policzku.
           - Jak możesz tak mówić! – oburzyła się Ingri. – Nena jest naszą przyjaciółką!
           - Oszukała nas – mruknął Alwari, odwracając wzrok. – Cały czas nas zwodziła. Wszyscy czują się zdradzeni. Ty nie?
           - Ja… Wiedziałam. Znaczy… Nie wiedziałam, że jest wampirem, ale wiedziałam, że nie jest zwykłym człowiekiem.
           - Wiedziałaś? Skąd?
           - Niemal od początku. Dobrze wiesz, że byłam do niej dość wrogo nastawiona, chociaż mnie uratowała. W końcu powiedziała mi prawdę. Ale to nie ma znaczenia – stwierdziła nagle Ingri. – Jak mogliście zwątpić, że Nena jest po naszej stronie? Nigdy nas nie zawiodła. Zawsze mogliśmy na nią liczyć. Uratowała nas tyle razy, ciężko pracowała, żeby nam pomóc. A wy nie wpuściliście jej do wioski?
           - Walczymy z Klanem Nocy. Jeśli Nena też jest…
           - Wiesz, spodziewałabym się tego po innych. Ale nie po tobie.
           - Co ja takiego zrobiłem? – zawył Alwari. – To Nena nas oszukiwała.
           - Nena nas chroniła! – wrzasnęła Ingri i aż zwinęła się z bólu. – Chroniła nas także przed nami samymi. Dlatego nic nie powiedziała. Cały czas niosła to brzemię sama. Wstydź się.
           - To bez znaczenia. Już jej nie ma.
           - I naprawdę wierzysz, że odeszła? Założę się, że cały czas sprawdza, czy jesteśmy bezpieczni. Po prostu trzyma się na dystans – ciągnęła dalej Ingri i spróbowała wstać. – Idę porozmawiać z Henockiem.
           - W tym stanie? Nigdzie nie idziesz.
           Alwari próbował ją powstrzymać, ale Ingri obrzuciła go lodowatym spojrzeniem, mówiąc:
           - Z drogi. Ktoś musi zrobić porządek. Nie uwierzę, że Henock zgodził się na to wszystko.
           - Nie. Henock był jednym z nielicznych, którzy próbowali jej bronić. Jednak ze względu na oburzenie większości mieszkańców, rada zadecydowała…
           - Banda idiotów.
           - Myślisz, że mi nie jest przykro?
           - I powinno! Weź się w garść. Już zapomniałeś o tych wszystkich chwilach z Neną? – denerwowała się Ingri. Dłonie zaciskała w pięści i aż drżała. – Znasz ją dłużej ode mnie. Powinieneś wiedzieć, że Nena nigdy nie zrobiłaby niczego przeciwko nam.
           - No tak, ale…
           - Nie ma ale!
           - Zaskoczyła nas, ok? Nie widziałaś, jak rozszarpała gardło Curreau. Nigdy nie widzieliśmy jej takiej.
           - Pokonała Curreau? Naszego śmiertelnego wroga? A wyście jej nie wpuścili do wioski. No świetnie! Po prostu świetnie!
           - Ona była taka inna…
           - Powinniście jej dziękować. Miejmy nadzieję, że nie jest na mnie zła. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak się czułą, gdy ją tak potraktolaliście. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz