Tick tock hear the clock countdown
Wish the minute hand could be rewound
Wish the minute hand could be rewound
Siedziała
na dachu. Lubiła tam siedzieć. Patrzeć na nie i myśleć. O tym co już się
wydarzyło i o tym, co będzie. O tym, ile jest do zrobienia. A było wiele.
Naprawdę wiele. I choć powinna uważać śmierć Curreau za swego rodzaju sukces,
wcale tak nie czuła.
Właściwie
jego tragiczna i krwawa śmierć z jej własnych rąk była porażką. Wiedziała, że
Daemon by się z nią nie zgodził. Jednak ona czuła się, jakby tamtego dnia
przegrała. Z samą sobą i swoimi instynktami.
Ceną
tej przegranej była jej przyjaźń z mieszkańcami wioski. Co prawda w sekrecie i
tak zakradła się tam, by upewnić się, że opatrzono dobrze rannych. Nie mogła
tam jednak zostać długo. Nie była już mile widziana w wiosce.
Gdyby
mogła, cofnęłaby czas. Co prawda nie była pewna, co miałaby zrobić. Jak inaczej
miała przegonić Klan Nocy. Ale wiedziała, że na pewno nie pozwoliłaby sobie na
walkę w takim stylu. Było już jednak za późno.
So much to do and so much I need to say
Will tomorrow be too late
Ktoś
przerwał jej odpoczynek.
- Luca? Coś się
stało?
-
Tak. Znaczy nie. Generał wzywa nas. Podobno wybrał już nowego pułkownika.
-
Rozumiem. Już idę – powiedziała Nena.
-
Czekaj – powiedział Finch, łapiąc ją za ramię. – Chciałem…
-
Nie musisz, Luca – Nena uśmiechnęła się. – Rozumiem.
-
I tak… Przepraszam.
-
Nie gniewam się, Luca. A teraz chodź. Nie każmy generałowi czekać.
Szybko
ruszyli do głównego biura. Generał już tam był, ale nie zjawili się jako
ostatni.
-
Wszyscy są? – zapytał spokojnie Sutton i uśmiechnął się spod siwych wąsów. – No
dobrze. Zapewne niecierpliwicie się już, chcąc wiedzieć, kto będzie nowym
pułkownikiem. – Po sali przeszedł szum. – Toteż nie zwlekając, przedstawiam wam
panią pułkownik – tu nastąpiła chwila ciszy. Generał specjalnie starał się
zbudować napięcie. – Rosie Ashton.
Na
moment zapadła cisza. Nena jako pierwsza zaczęła bić brawo swojej przyjaciółce.
Wierzyła, że będzie ona dobrym dowódcą. Mądrzejszym i mniej zawistnym niż
Foster. I zamierzała ją wspierać z całych sił.
Pozostali
dołączyli do niej w oklaskach i już po chwili cały pułk wiwatował, gdy Rosie
stanęła obok generała, by przyjąć swoją odznakę.
-
Czy chce pani coś powiedzieć, pani pułkownik?
-
Dziękuję – powiedziała Rosie, wyraźnie stremowana. – Dziękuję za ten ogromny
zaszczyt, panie generale. Mam nadzieję, że nie zawiodę ani pana ani moich
towarzyszy. Mam też nadzieję, że będą mnie wspierać na moim nowym stanowisku.
-
Jestem pewien, że będzie mogła pani liczyć na swoich podwładnych – zapewnił ją
generał.
-
Gratulacje, Rosie – powiedziała Nena, podchodząc do przyjaciółki. – Zasłużyłaś na
to, choć to też ogromna odpowiedzialność.
-
Dziękuję, ale trochę się obawiam, jak mam być szczera – wyszeptała Ashton.
-
Dasz radę. Zresztą możesz na mnie liczyć. Na nas wszystkich.
Feel the moment slip into the past
Like sand through an hourglass
Gdy
wróciła z Daemonem do domu, Merit jeszcze nie było. Wciąż trwały lekcje.
Zastali natomiast trójkę demonów dyskutujących o czymś z wyjątkową powagą.
-
Co jest? – zapytał Daemon.
-
Przynosimy niepokojące wieści z Infernum – wyjaśniła Tiril. – Siadajcie.
-
Mów.
-
Byliśmy w Infernum trochę się rozeznać. Wieść o śmierci Curreau już się
rozeszła, ale to nie ma znaczenia. Właściwie to działa na naszą korzyść, niech
frakcja wie, że stawimy opór.
-
To w czym problem? – zapytała z niepokojem Nena.
-
Z tym, że frakcja do czegoś się szykuje. To znaczy szykowała się jeszcze przed
śmiercią Curreau.
-
Szykuje do czego?
-
Obawiam się, że do wojny – oznajmił Farcuf. – Nie wiemy gdzie stacjonują główne
siły, ale wyraźnie się zbroją i przygotowują. Śmierć Curreau mogła ich trochę
spowolnić. To działa na naszą korzyść.
-
Wojna – powtórzyła Nena.
To
brzmiało tak nierealnie.
-
Niestety. Obawiam się, że spróbują przejąć Infernum. I nie tylko. Najpewniej
zaatakują w wielu światach jednocześnie. Tak, żeby raz a porządnie je podbić.
-
Jak bardzo jest źle?
-
Mówimy tu o przynajmniej kilku światach w tym Infernum, które na razie jest pod
władaniem Lucyfera. Jednak jeśli zapanuje anarchia, znajdą się kolejni
śmiałkowie, którzy dołączą do frakcji lub zaczną samowolkę w różnych miejscach,
atakując ludzi. Będzie źle.
-
Ile mamy czasu? – zapytał Daemon, delikatnie zaciskając pod stołem palce na
dłoni Neny.
-
Nie wiem, ale nie za wiele. Musimy się ostro wziąć do roboty.
-
A Lacuna?
-
Jest bez cienia wątpliwości częścią frakcji. Może nawet jednym z przywódców.
-
Cholera – zaklęła Nena, marszcząc brwi. – Jak mamy się przygotować do wojny,
gdy jest nas tylko pięcioro?
-
A twoi przyjaciele? To ich światy. Pomożemy im się przygotować. Stworzyłaś ten
komputerowy system, może możesz to udostępnić pozostałym – podsunął Farcuf. –
Jakieś swoje magiczne wynalazki.
-
My spróbujemy znaleźć sprzymierzeńców w Infernum – zaproponowała Silat. - Na
pewno znajdzie się więcej demonów, które pragną pokoju z ludźmi.
-
Ale będziesz musiała też porozmawiać z Beatrice – zauważył Daemon, choć
wiedział, że Nenie się to nie spodoba. – Nie ma innego wyjścia.
-
Wiem. Nie podoba mi się to, ale nie mam innego wyjścia.
-
Nawet Beatrice nie może pozostać obojętna wobec czegoś takiego.
-
Nie mówcie nic Merit – poprosiła nagle Nena. – Im później się dowie, tym
lepiej.
In the madness I guess I just forget
To do all the things I said
Tego
dnia Beatrice nie spodziewała się wizyty. Właściwie w ogóle nie spodziewała się
wizyty, a przecież tylko jedna osoba miała wstęp do kryjówki. Drzwi jednak były
zamknięte, bo chociaż Beatrice opowiedziała Nenie prawdę o jej rodzicach, wciąż
miały ze sobą na pieńku.
-
Nena, drogie dziecko. Coś się stało?
-
Chciałabym powiedzieć, że nie – westchnęła Nena, krzywiąc się. – Mogę wejść?
-
Tak. Oczywiście.
-
Dzięki.
-
Dziś bez swojego ukochanego?
-
Beatrice, nie przyszłam się tu kłócić, więc odpuść sobie takie komentarze – syknęła
Nena, patrząc gniewnie na mentorkę. – Daemon zajmuje się innymi sprawami w tej
chwili. A ja przyszłam z tobą porozmawiać.
-
Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniłyśmy – odparła chłodno wiedźma wymiarów.
-
O nie, nie wyjaśniłyśmy sobie wszystkiego. Daleko nam do tego. Jednak ja w zupełnie
innej sprawie.
Beatrice
chciała jeszcze coś powiedzieć, ale wyczuwając, że sprawa jest poważna,
odpuściła sobie. Poprowadziła uczennicę do swojego pokoju, gdzie usiadła przy
biurku.
-
O co, więc chodzi?
-
Zapewne orientujesz się, że w Infernum aż wre.
-
Tak, dobrze wiesz, że trzymam rękę na pulsie przez cały czas. W Infernym wre
już od dawna, choć po śmierci Curreau ciężko stwierdzić jak to się potoczy –
stwierdziła Beatrice i dodała: - Swoją drogą gratuluję.
Nena
skrzywiła się na te słowa.
-
Tak, ale nawet twoja kryształowa kula ani shikigami nie mogą się przebić przez bariery
Infernum. Nie masz pojęcia, jak poważnie się zrobiło.
-
Doprawdy?
-
Skończ z tym ironicznym tonem – skarciła ją Nena. – Zbliża się wojna. Wojna,
rozumiesz?
-
Och – strapiła się Beatrice. – Jest aż tak źle?
-
Tak. Przyjaciele Daemona udali się do Infernum na rekonesans. Frakcja szykuje
się do wojny. Uderzą w kilku światach jednocześnie i jeśli nie przygotujemy się
do odparcia tego ataku, przegramy.
-
Ufasz im? – zapytała z powagą wiedźma, a Nena skinęła głową. – Dobrze. Zatem
uznam, że to prawda. A więc wojna.
-
Tak. Śmierć Curreau nieco ostudziła ich zapał i kupiła nam trochę czasu, lecz
niewiele. Musimy się przygotować i to jak najszybciej.
-
Rozumiem.
-
Nie unikniesz udziału w tej walce, Beatrice – oznajmiła z powagą Nena, a w
odpowiedzi na pytające spojrzenie mentorki, powiedziała: - Lacuna także jest we
Frakcji. Prawdopodobnie jest nawet jednym z dowódców.
-
No tak. Mogłam się spodziewać.
-
Daemon i jego przyjaciele poszukają sprzymierzeńców w Infernum. Wierzą, że
znajdzie się więcej demonów, które nie pragną wojny z ludźmi i zgodzą się pomóc
w odparciu ataku. Chociaż, żeby uniknąć anarchii w Infernum. Ja zajmę się
przygotowaniem światów do odparcia ataku. Bariery i takie tam…
-
Możesz także chcieć porozmawiać z demonami i Nocturnami, które uratowała twoja
matka.
-
Co?
-
Aurora swego czasu pomogła wielu mieszkańcom Infernum znaleźć schronienie w
naszym świecie – stwierdziła niespodziewanie Beatrice, a Nena popatrzyła na nią
zaskoczona. Nie spodziewała się usłyszeć czegoś takiego. - Pomogła im w
aklimatyzacji i ukryciu swojej prawdziwej natury. Niektóre Nocturny pozbyły się
nawet kłów.
-
Mhm – mruknęła pod nosem Nena. Miała ochotę spytać mentorkę, jakim cudem wciąż nienawidzi
demonów, skoro wiedziała o czymś takim. Nie skomentowała tego jednak. – Masz na
nich jakieś namiary?
-
Nie, ale dam ci rzeczy Aurory. W tym dzienniki. Być może tam znajdziesz jakieś
wskazówki. Jest szansa, że te rodziny zechcą walczyć w obronie swojego świata,
swojego domu.
-
Tak. To bardzo by pomogło, ale jest coś jeszcze.
-
Co takiego?
-
Między nami jeszcze nie jest ok. Być może nigdy nie będzie – stwierdziła z
powagą Nena. – Ale jeśli komuś mogę zaufać, to właśnie tobie. – Beatrice patrzyła
na nią niepewnie. – Chodzi o Merit.
-
Merit. Ta dziewczyna, którą uratowałaś?
-
Ta dziewczyna jest moją przyrodnią siostrą – poprawiła ją Nena. – Nie mam co do
tego wątpliwości.
-
Rozumiem. I co w związku z tym.
-
Merit posiada magię. Wiem, bo sama nauczyłam jej kilku zaklęć ochronnych. Nie
chcę, żeby brała udział w wojnie, ale musi być w stanie się bronić, bo ja nie
dam rady tego zrobić. Chciałabym, abyś została jej mentorką.
-
Dlaczego miałabym się zgodzić?
-
Zrobisz to, jeśli choć trochę jeszcze ci na mnie zależy – rzuciła Nena, wstając
i ruszyła do wyjścia. – Przyjdź, gdy będziesz gotowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz