poniedziałek, 6 maja 2019

Part 18: Chapter 3 ~ My feelings for you

I'm breathing out a love once lost

           Nena siedziała na dachu. Po tym wszystkim potrzebowała chwilę odpoczynku. Przez moment myślała, że znów straci wszystko z powodu swoich kłamstw. Tak się jednak nie stało. Mogła odetchnąć z ulgą. Dawno nie czuła się tak spokojna i tak wolna. Wolna od kłamstw właśnie.
           Ktoś wszedł na dach. To była Rosie. W rękach miała dwa kubki. Najpewniej jej specjalne kakao z piankami. Jeden wręczyła Nenie i usiadła obok.
           - Jak się czujesz?
           - Strasznie zmęczona, ale szczęśliwa – wyznała Nena. – Dziękuję.
           - Przestań dziękować. Zrobiłam to, co robią przyjaciele. Poza tym odesłałam Daemona, posiedzisz z nim później. Chcę posłuchać o twoim świecie.
           - Wiedziałam, że od tego nie ucieknę.
           - Oczywiście, że nie. Ale zrozumiem, jeśli nie masz dzisiaj na to siły. Dziś możemy po prostu odpocząć.
           - Jak myślisz, kto zostanie nowym pułkownikiem?
           - Może ty? – zaśmiała się Rosie. – Nadawałabyś się.
           - Nie, ja na pewno nie. Generał wie, że to musi być ktoś, kto jest tutaj cały czas.
           - No tak.
           - Co u twoich sióstr? – zapytała Nena. – Radzą sobie?
           - Tak. Jest dobrze. Nie widujemy się codziennie, ale dogadujemy się. Niczego im nie brakuje. Obie chodzą teraz do szkoły. Znów jesteśmy rodziną.
           - Cieszę się.
           - A co u twojego taty i Merit?
           Nena spochmurniała.
           - To… Skomplikowane.
           - Och…
           - Henry nie jest moim prawdziwym ojcem, jak się domyślasz. Też nie wiedział o tym, kim jestem. Dowiedział się niedawno i…
           - Wyrzucił was?
           - To za dużo powiedziane. Henry potrzebuje czasu. Wiele stracił z powodu demonów. Dlatego zabrałam Merit do swojego świata. Dobrze sobie tam radzi. To mądra dziewczyna.
           - Przykro mi, że tak wyszło.
           - Kłamstwa ostatnio wiele zniszczyły w moim życiu. Najpierw Henry, potem przyjaciele w innym świecie. Dlatego coraz bardziej bałam się komukolwiek powiedzieć. Nie sądziłam, że ktoś może mnie zaakceptować.
           - Bo sama nie akceptujesz tego kim jesteś – stwierdziła Rosie. – To widać. I choć rozumiem twój strach… Ba! Pewnie nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić, jak to jest. Są ludzie, którzy rozumieją lub chociaż starają się zrozumieć. Jestem pewna, że z czasem wszystko się ułoży.

I´ll never make it
(You fill my soul, you fill my soul)

- Mam nadzieję. Daemon też tak mówi.
- A więc wie. Skoro wie, to podejrzewam, że też nie jest taki zwyczajny – odgadła Rosie, a Nena skinęła głową. – Och, tak myślałam. Wygląda na takiego.
- Daemon jest… Tak – mruknęła Nena. – Jako pierwszy mnie zaakceptował. Uratował mnie wiele razy. Także przed samą sobą. Wiele mu zawdzięczam.
- Cieszę się, że spotkałaś kogoś takiego. Wyglądasz na dużo szczęśliwszą, odkąd Daemon jest przy tobie. Cieszę się, że chociaż ktoś może cię wspierać, niezależnie od świata, w którym się znajdujesz.
           - Jestem szczęściarą, wiem to. Mam wokół siebie wielu wspaniałych ludzi. I nie tylko ludzi.
           - Masz też adoratora – szepnęła Rosie, która jako pierwsza dostrzegła, że ktoś się zbliża. – Zostawię was.
           - Rosie – zawołała za nią Nena, ale Ashton uśmiechnęła się tylko i wyminęła Aidana przy zejściu z dachu. – Aidan, coś się stało?
           - Chciałem z tobą porozmawiać.
           - Tak, to zrozumiałe.
           - Nie, nie o tym, co się dzisiaj wydarzyło. Przecież już wiedziałem.
           - Widziałeś, co potrafię, ale pierwszy raz usłyszałeś całą historię.

Hold me into your arms
We will be living

           - Wciąż jednak, ja nie o tym – stwierdził młody porucznik. – Przymierzałem się do tego od dawna, ale żaden moment nie wydawał się odpowiedni. Ten też nie jest, ale skoro wyszedł z tego dzień szczerości, może to dobra okazja.
           - Tak, ale o co chodzi? – strapiła się Nena, wstając. Aidan też stał, nie usiadł obok niej, więc czuła się głupio. – Coś się jednak stało?
           - Wiem, że to może nie na miejscu, co powiem. W końcu jestem twoim podwładnym…
           - Och, dobrze wiesz, Aidan, że rangi nie mają dla mnie zbytniego znaczenia. Jesteśmy przyjaciółmi.
           - Ja właśnie chciałbym, abyśmy byli czymś więcej – oznajmił Craig. – Od początku swojej służby cię podziwiałem. Jednak ten podziw zmienił się z czasem w coś innego. Cieszyłem się, gdy byłem jednym z nielicznych, którzy znali prawdę. To był nasz mały sekret, choć długo denerwowało mnie, że to ty musiałaś mnie chronić, a nie na odwrót.
           - Aidan…
           - Zrozumiem, jeśli nie odwzajemniasz moich uczuć, ale może mogłabyś dać mi szansę?
           - Aidan, ja… - Nenie brakowało słów. Porucznik był dobrym człowiekiem, dobrym mężczyzną. Nie chciała go zranić i bolało ją, że nie może odpowiedzieć mu tymi samymi uczuciami. – Doceniam to, co powiedziałeś i podziwiam twoją odwagę.
           - Ale odpowiedź brzmi nie…
           - Przykro mi. Nie chodzi o naszą rangę, ani o to, że jestem rok starsza. Ja po prostu…
           - Jeśli to dlatego, że jesteś pół demonem, nie przeszkadza mi to.
           - Przepraszam cię, Aidan. Niestety nie mogę. Dziękuję ci bardzo za tak wspaniałe słowa – kontynuowała Nena, starając się jakoś załagodzić sytuację. – Niestety nie mogę odwzajemnić twoich uczuć. Nie jestem też osobą odpowiednią, by we mnie pokładać takie uczucia. Jesteś dobrym człowiekiem i dobrym przyjacielem, chciałabym, abyś był szczęśliwy, ale to szczęście musisz znaleźć z kimś innym.
           - Rozumiem. Dziękuję za twoją szczerość.

Into your arms
One more day

           - Jest jakiś problem? – usłyszeli i Nena skrzywiła się. – Myślałem, że siedzisz z Rosie, ale przed chwilą widziałem ją w… Och? Młody porucznik.
           - Daemon, to nie jest dobry moment – powiedziała Nena.
           - Nie. To idealny moment – stwierdził Aidan. – I tak muszę już iść.
           - Aiden.
           - W porządku. Wszystko rozumiem.
            Po tych słowach Creig wyszedł, rzucając Daemonowi chłodne spojrzenie.
            - Przyszedłem nie w porę?
            - Żadna pora nie była dobra – westchnęła Nena. – Chyba właśnie zraniłam uczucia bardzo miłego człowieka.
            - Nie możesz uszczęśliwić wszystkich – stwierdził Daemon.
            - Wiem, ale… Po tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło…
            - Tym bardziej po tym wszystkim. Chodź tu – powiedział, biorąc ją w objęcia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz