I'm breathing out a love once lost
Nena siedziała na dachu. Po tym wszystkim potrzebowała
chwilę odpoczynku. Przez moment myślała, że znów straci wszystko z powodu
swoich kłamstw. Tak się jednak nie stało. Mogła odetchnąć z ulgą. Dawno nie
czuła się tak spokojna i tak wolna. Wolna od kłamstw właśnie.
Ktoś wszedł na dach. To
była Rosie. W rękach miała dwa kubki. Najpewniej jej specjalne kakao z
piankami. Jeden wręczyła Nenie i usiadła obok.
- Jak się czujesz?
- Strasznie zmęczona, ale
szczęśliwa – wyznała Nena. – Dziękuję.
- Przestań dziękować.
Zrobiłam to, co robią przyjaciele. Poza tym odesłałam Daemona, posiedzisz z nim
później. Chcę posłuchać o twoim świecie.
- Wiedziałam, że od tego
nie ucieknę.
- Oczywiście, że nie. Ale
zrozumiem, jeśli nie masz dzisiaj na to siły. Dziś możemy po prostu odpocząć.
- Jak myślisz, kto zostanie
nowym pułkownikiem?
- Może ty? – zaśmiała się
Rosie. – Nadawałabyś się.
- Nie, ja na pewno nie.
Generał wie, że to musi być ktoś, kto jest tutaj cały czas.
- No tak.
- Co u twoich sióstr? –
zapytała Nena. – Radzą sobie?
- Tak. Jest dobrze. Nie
widujemy się codziennie, ale dogadujemy się. Niczego im nie brakuje. Obie
chodzą teraz do szkoły. Znów jesteśmy rodziną.
- Cieszę się.
- A co u twojego taty i
Merit?
Nena spochmurniała.
- To… Skomplikowane.
- Och…
- Henry nie jest moim
prawdziwym ojcem, jak się domyślasz. Też nie wiedział o tym, kim jestem. Dowiedział
się niedawno i…
- Wyrzucił was?
- To za dużo powiedziane. Henry
potrzebuje czasu. Wiele stracił z powodu demonów. Dlatego zabrałam Merit do
swojego świata. Dobrze sobie tam radzi. To mądra dziewczyna.
- Przykro mi, że tak
wyszło.
- Kłamstwa ostatnio wiele
zniszczyły w moim życiu. Najpierw Henry, potem przyjaciele w innym świecie.
Dlatego coraz bardziej bałam się komukolwiek powiedzieć. Nie sądziłam, że ktoś
może mnie zaakceptować.
- Bo sama nie akceptujesz
tego kim jesteś – stwierdziła Rosie. – To widać. I choć rozumiem twój strach…
Ba! Pewnie nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić, jak to jest. Są ludzie,
którzy rozumieją lub chociaż starają się zrozumieć. Jestem pewna, że z czasem
wszystko się ułoży.
I´ll never make it
(You fill my soul, you fill my soul)
- Mam nadzieję. Daemon też tak mówi.
- A więc wie. Skoro wie, to podejrzewam, że też nie
jest taki zwyczajny – odgadła Rosie, a Nena skinęła głową. – Och, tak myślałam.
Wygląda na takiego.
- Daemon jest… Tak – mruknęła Nena. – Jako pierwszy
mnie zaakceptował. Uratował mnie wiele razy. Także przed samą sobą. Wiele mu
zawdzięczam.
- Cieszę się, że spotkałaś kogoś takiego. Wyglądasz na
dużo szczęśliwszą, odkąd Daemon jest przy tobie. Cieszę się, że chociaż ktoś może
cię wspierać, niezależnie od świata, w którym się znajdujesz.
- Jestem szczęściarą, wiem
to. Mam wokół siebie wielu wspaniałych ludzi. I nie tylko ludzi.
- Masz też adoratora –
szepnęła Rosie, która jako pierwsza dostrzegła, że ktoś się zbliża. – Zostawię was.
- Rosie – zawołała za nią
Nena, ale Ashton uśmiechnęła się tylko i wyminęła Aidana przy zejściu z dachu. –
Aidan, coś się stało?
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- Tak, to zrozumiałe.
- Nie, nie o tym, co się
dzisiaj wydarzyło. Przecież już wiedziałem.
- Widziałeś, co potrafię,
ale pierwszy raz usłyszałeś całą historię.
Hold me into your arms
We will be living
- Wciąż jednak, ja nie o
tym – stwierdził młody porucznik. – Przymierzałem się do tego od dawna, ale
żaden moment nie wydawał się odpowiedni. Ten też nie jest, ale skoro wyszedł z
tego dzień szczerości, może to dobra okazja.
- Tak, ale o co chodzi? –
strapiła się Nena, wstając. Aidan też stał, nie usiadł obok niej, więc czuła
się głupio. – Coś się jednak stało?
- Wiem, że to może nie na
miejscu, co powiem. W końcu jestem twoim podwładnym…
- Och, dobrze wiesz, Aidan,
że rangi nie mają dla mnie zbytniego znaczenia. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Ja właśnie chciałbym, abyśmy
byli czymś więcej – oznajmił Craig. – Od początku swojej służby cię
podziwiałem. Jednak ten podziw zmienił się z czasem w coś innego. Cieszyłem
się, gdy byłem jednym z nielicznych, którzy znali prawdę. To był nasz mały
sekret, choć długo denerwowało mnie, że to ty musiałaś mnie chronić, a nie na
odwrót.
- Aidan…
- Zrozumiem, jeśli nie odwzajemniasz
moich uczuć, ale może mogłabyś dać mi szansę?
- Aidan, ja… - Nenie brakowało
słów. Porucznik był dobrym człowiekiem, dobrym mężczyzną. Nie chciała go zranić
i bolało ją, że nie może odpowiedzieć mu tymi samymi uczuciami. – Doceniam to,
co powiedziałeś i podziwiam twoją odwagę.
- Ale odpowiedź brzmi nie…
- Przykro mi. Nie chodzi o
naszą rangę, ani o to, że jestem rok starsza. Ja po prostu…
- Jeśli to dlatego, że
jesteś pół demonem, nie przeszkadza mi to.
- Przepraszam cię, Aidan.
Niestety nie mogę. Dziękuję ci bardzo za tak wspaniałe słowa – kontynuowała Nena,
starając się jakoś załagodzić sytuację. – Niestety nie mogę odwzajemnić twoich
uczuć. Nie jestem też osobą odpowiednią, by we mnie pokładać takie uczucia.
Jesteś dobrym człowiekiem i dobrym przyjacielem, chciałabym, abyś był szczęśliwy,
ale to szczęście musisz znaleźć z kimś innym.
- Rozumiem. Dziękuję za
twoją szczerość.
Into your arms
One more day
- Jest jakiś problem? – usłyszeli i Nena skrzywiła
się. – Myślałem, że siedzisz z Rosie, ale przed chwilą widziałem ją w… Och?
Młody porucznik.
- Daemon, to nie jest dobry
moment – powiedziała Nena.
- Nie. To idealny moment –
stwierdził Aidan. – I tak muszę już iść.
- Aiden.
- W porządku. Wszystko
rozumiem.
Po
tych słowach Creig wyszedł, rzucając Daemonowi chłodne spojrzenie.
-
Przyszedłem nie w porę?
-
Żadna pora nie była dobra – westchnęła Nena. – Chyba właśnie zraniłam uczucia
bardzo miłego człowieka.
- Nie
możesz uszczęśliwić wszystkich – stwierdził Daemon.
-
Wiem, ale… Po tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło…
- Tym
bardziej po tym wszystkim. Chodź tu – powiedział, biorąc ją w objęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz