poniedziałek, 6 maja 2019

Part 18: Chapter 2 ~ By your side

Into your arms
One more day

           Nie mogła nie przejść koło domu Henry’ego. Nie było jednak widać żadnych świateł. Podeszła nawet do szyby i zajrzała do kuchni. Zazwyczaj tam mogła zastać ojca, gdy piekł chleb albo siedział nad kubkiem herbaty. Tęskniła za tym. Tęskniła za nim.
           Niestety nie chciał jej widzieć, a teraz najwyraźniej nie było go nawet w domu. Może gdzieś wyjechał? Nena miała tylko nadzieję, że ma się dobrze.
           Daemon objął ją ramieniem, więc spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Chciała go zapewnić, że wszystko jest w porządku. Ale nie było.
           Najpierw Henry, potem jej przyjaciele z wioski. Powoli traciła bliskich sobie ludzi. Przerażało ją to, choć robiła dobrą minę do złej gry.

When everything´s gone wrong
And all the light just hides

           Udali się do kwatery. Od razu dopadła ich Rosie, ale nie mieli zbyt wiele czasu na pogawędkę. Foster wezwał Nenę do siebie. Wyglądało na to, że to coś ważnego i choć nie miała ochoty na to spotkanie, poszła. Zostawiła Daemona na pastwę Rosie. Nawet ją to trochę bawiło, bo mogła sobie tylko wyobrazić, jakie pytania padną z ust jej przyjaciółki.
           Do biura Fostera weszła bez pukania. W końcu sam ją tam wezwał. Nie miała już tyle szacunku do tego mężczyzny co kiedyś. Mogli być przyjaciółmi, ale zniszczył tą nic porozumienia, jaka się między nimi zrodziła po śmierci Chelsea.
           - Chciałeś się ze mną widzieć – powiedziała z uśmiechem. – Poruczniku.
           - Tak. Siadaj.
           - Dziękuję, postoję.
           - Siadaj – powtórzył Foster przez zaciśnięte zęby.
           Nena wywróciła oczami, ale spełniła polecenie.
           - Więc?
           - Mam dla ciebie zadanie. Misję.
           - To będzie ciekawe – prychnęła Nena, wyczuwając kłopoty. – Misja. Słucham.
           - Długo się nad tym zastanawiałem, ale nie możemy ciągle bronić murów. Tym razem to my zaatakujemy bramę.
           Nena parsknęła śmiechem.
           - Dobre, poruczniku. A poważnie? – Jednak mina Fostera nie świadczyła o tym, że żartował. – Nie mówisz poważnie, Jordan.
           - Mówię jak najbardziej poważnie.
           - Chcę, żebyś zebrała grupę chętnych i przeprowadziła atak na bramę. Masz ją zniszczyć.
           - Generał o tym wie?
           - To mój rozkaz.
           - Czyli generał nie wie lub się w ogóle nie zgodził – stwierdziła Nena. – Chcesz, żebym zebrała ludzi i udała się na misję samobójczą. Odmawiam.
- Wracaj, jestem twoim dowódcą – zagrzmiał Foster, gdy Nena odeszła od biurka i ruszyła do wyjścia. – Przekonaj generała, że gra jest warta świeczki, wtedy pogadamy.
W rzeczywistości wiedziała, że coś takiego nie przejdzie. Generał zdawał sobie sprawę z tego, że zniszczenie bramy jest niewykonalne. Gdyby dało się to zrobić tak łatwo, Nena już dawno by to zrobiła. Jednak widziała Bramę z bliska. To było coś, czego nawet ona nie mogła zniszczyć. Nikt nie mógł. Zaś Infernum było miejscem, które przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
- Co chciał? – zapytał ją Daemon, gdy tylko ją zobaczył.
Pokiwała głową, dając do zrozumienia, że to nic ważnego.
- Właśnie rozmawialiśmy o tobie – oznajmiła z uśmiechem Rosie.
- Domyślam się – mruknęła Nena, wywracając oczami.
- Daemon opowiadał mi o tym, jak się poznaliście.
- Och, to ciekawe.
- Uwaga! – usłyszeli głos Fostera, który wzywał na zebranie cały pułk. – Mam wam coś do przekazania.
- To nie może być nic dobrego – stwierdziła Rosie, krzywiąc się i miała rację.
Nena miała bardzo złe przeczucie, ale pozostało jej jedynie czekać. Cały pułk zebrał się w biurze.

When everything´s so wrong
Won´t you just...

           Sam Foster zjawił się jako ostatni, gdy wszyscy inni już przybyli. Stanął w swoim ulubionym miejscu, przodem do swoich podwładnych i uśmiechnął się pod nosem. Czuć było jednak, że ma do powiedzenia coś bardzo ważnego. Nena przypuszczała, że będzie próbował przeforsować swoją misję z atakiem Bramy. Nie myliła się.
           - Niedługo ma się odbyć bardzo ważna misja. Po raz pierwszy ludzkość spróbuje zniszczyć Bramę – oznajmił. – Potrzebuję do tego jednak chętnych. Nie ukrywam, to nie będzie łatwa misja. Wielu może zginąć, ale „gra jest warta świeczki” – zaakcentował.
           - A to chuj – warknęła pod nosem Nena, gromiąc Fostera wzrokiem.
           - Nena – szepnęła Rosie, przyglądając jej się z niepokojem.
           - Atak poprowadzi kapitan Nena Scarlet – padło i Nena omal nie krzyknęła na Jordana za te jawne kłamstwa. – Zastanawiacie się pewnie, dlaczego nagle zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie tak niebezpiecznej misji. Otóż powinniście coś wiedzieć na temat kapitan Scarlet.
           - Nie – jęknęła Nena.
           Daemon popatrzył na nią pytająco, ale szybko zrozumiał, co się dzieje. Powstrzymała go jednak, nim rzucił się na Jordana.
           - Kapitan Nena Scarlet nie jest człowiekiem – oznajmił z zadowoleniem Foster. – Nie pochodzi nawet z tego świata. Jest w połowie demonem, lecz zgodnie ze słowami generała Suttona, jest ona po naszej stronie. Kapitan Scarlet posiada moce, które są poza naszym zasięgiem. Długo trzymała je w tajemnicy, odmawiając użycia ich, by nam pomóc. Teraz jednak zgodziła się poprowadzić grupę ochotników na Bramę. Dzięki jej mocom oraz magii zniszczy spróbuje zniszczyć Bramę.
           - To żart? – odezwał się ktoś z tłumu.
           - Mówię poważnie. Jeśli mi nie wierzycie, zapytajcie kapitan Scarlet, która jest tu z nami.
           Spojrzenia wszystkich zwróciły się ku Nenie. Nie mogła zaprzeczyć słowom Fostera. Mogła ewentualnie nie wyrazić zgody na udział w tej szaleńczej misji, ale wtedy pokazałaby tylko, że nie chce użyć swoich mocy, by pomóc ludziom.
           O to właśnie chodziło Jordanowi. Postawił ją w sytuacji, gdzie miała tylko dwa wyjścia i oba były równie złe. Mogła odmówić pomocy w zniszczeniu Bramy i stać się wrogiem ludzi lub poddać się woli Fostera.
            W efekcie jedynie spuściła głowę. Wszystko wszystkim, ale Foster mówił prawdę na temat jej prawdziwej tożsamości. Temu nie mogła zaprzeczyć.
            - Czy to prawda? – zapytał Luca, który stał najbliżej. – Nena, naprawdę jesteś pół demonem? – Jedynie skinęła głową. – Dlaczego nam nie powiedziałaś?
            - Nie martwcie się, generał Sutton o wszystkim wiedział i zatwierdził jej obecność – wtrącił się Jordan, ale nie zrobił tego, by pomóc Nenie. Zamierzał pogrążyć i ją i Suttona, jako jedyny wybawca, który przekazał ludziom prawdę. – Kapitan Nena? Może odpowie pani na pytania, czy ja mam to zrobić?
            - Tak – odpowiedziała Nena. Jej serce pękało, ale nie było już odwrotu. Wyprostowała się i popatrzyła po twarzach przyjaciół. – Foster mówi prawdę. Pochodzę z tak zwanego głównego świata. Innego niż ten. Połączonego ze wszystkimi innymi. Jestem strażniczką wymiarów. Moim zadaniem jest walka z mieszkańcami Infernum, choć sama nie jest do końca człowiekiem. Posiadam magię, która istnieje tylko w moim świece. Używałam tych mocy w ukryciu, dlatego zazwyczaj oddalałam się od pola bitwy podczas walk, żeby nikt się nie dowiedział. Nie zawsze mi się to jednak udawało. Porucznik Aiden widział na własne oczy, co potrafię i może to potwierdzić.
            - Dlaczego nam nie powiedziałaś? – zapytał ze smutkiem Luca. – Cały czas nas okłamywałaś.
            - To prawda – odparła Nena. – Okłamywałam was, ponieważ nie wiedziałam, jak mam powiedzieć coś takiego. Jak mam się przyznać do bycia demonem, kiedy demony są waszymi największymi wrogami. A mi jedynie zależało na tym, by was chronić.
            - Daruj sobie.

Hold me into your arms
We will be living

           - Hej! – Zainterweniowała Rosie, wychodząc na środek. – Naprawdę zamierzacie mieć do Neny pretensje? – zapytała gniewnie. – Mi także nie podoba się fakt, że tyle czasu ukrywała przed nami prawdę. Jednak najwyraźniej to my daliśmy jej powód, by sądzić, że nie może nam powiedzieć, kim jest. To my powinniśmy się zastanowić nad sobą, skoro tak się stało, że wierna nam towarzyszka nie mogła powiedzieć nam prawdy! Nie możemy też… Nie mamy prawa odbierać jej tego, co dla nas zrobiła. Niezaprzeczalnym jest, że od lat walczy u naszego boku, robiąc wszystko, co w jej mocy, by odpierać ataki demonów. Jest naszą towarzyszką, naszą przyjaciółką, więc jak śmiecie wątpić w jej lojalność? Wszyscy od dawna podejrzewaliśmy, że jest inna. Wiedzieliśmy też, że nie bez powodu miała status niezależny w armii, pomimo należenia do oddziału. Wiedzieliśmy, że często wymyka się, by sama walczyć z demonami, a wszystko to, żeby oszczędzić nam cierpienia. Wiedzieliśmy o tym, a przynajmniej podejrzewaliśmy. Woleliśmy jednak nie mówić o tym na głos, odwracaliśmy wzrok. Nam tak było wygodniej. Więc nie mamy prawa osądzać jej, skoro sami robiliśmy to samo!
           - Rosie…
           - Chodź no tu – powiedziała Ashton, biorąc Nenę w objęcia. – Przepraszam, że przez tyle czasu pozwoliłam ci nieść samej ten ciężar.
           - Nie. W porządku. Dziękuję ci, Rosie.
           - To nie koniec – oznajmiła. – Pułkownik Foster wiedział od jakiegoś czasu o tym, kim jest Nena. Też nam tego nie powiedział. Zamiast tego traktował Nenę gorzej, niż pozostałych z nas. Pomimo tego jak bardzo się zasłużyła, dawał jej najgorsze zadania i niejednokrotnie szantażował. Nawet teraz pewnie wszystko jest jego wymysłem. Gdyby generał Sutton zatwierdził tą misję, sam by nas o tym poinformował, więc czemu robi to pułkownik. Gdzie jest pułk drugi? Foster postanowił wykorzystać Nenę dla swoich ambicji, żeby nakłonić nas do samobójczej i niewykonalnej misji ataku na Bramę. Prawda Nena?
           Zawahała się.
           - Ja również nie wierzę, aby Nena zgodziła się na coś takiego – przytaknął Daemon. – Widziała Bramę z bliska. Wie, że nawet jej moc nie może jej unicestwić. Gdyby to było możliwe, już dawno zrobiłaby to sama.
           - Jestem waszym dowódcą – zagrzmiał Jordan.
           - Już nie – usłyszeli gdzieś z tyłu sali i tłum momentalnie się rozstąpił, by oczyścić drogę dla generała Suttona. – Oficjalnie odbieram ci tytuł pułkownika, Jordanie Foster. Po raz kolejny zlekceważyłeś moje rozkazy. Ta niesubordynacja mogła kosztować życie wielu naszych ludzi. Twoje działania zaś sprawiły, że straciłeś zaufanie swoich podwładnych, co doskonale pokazuje wystąpienie kapitan Ashton. O pańskim dalszym losie zadecydujemy na radzie generałów jutro popołudniu. Do tego czasu ma pan czas zabrać z biura swoje rzeczy. Do czasu wyznaczenia nowego pułkownika, dowodzeniem zajmują się kapitanowie – zarządził Sutton i uśmiechnął się do Neny i Rosie. – Jeśli ktoś ma obiekcje w sprawie kapitan Neny Scarlet, zapraszam bezpośrednio do mojego biura. Jednak sądząc po waszych minach, podejrzewam, że nikt się nie zjawi.
           - Dziękuję, Rosie – powiedziała jeszcze raz Nena, gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić. – Nie miałam racji, sądząc, że nie mogę wam powiedzieć prawdy.
               - Masz nauczkę. Zresztą nie myśl sobie, że teraz, gdy już wszystko się wydało, uciekniesz od pytań. Chcę znać szczegóły. I pewnie nie tylko ja – stwierdziła Ashton, spoglądając na Lucę, Aidana i kilka innych osób. 
x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz