I sleep all day,
I prowl at night
Obudziła się z powodu bólu, który promieniował od jamy brzusznej przez
prawie całe jej ciało. Nawet teraz, choć jej rany dawno się wyleczyły, wciąż
cierpiała. Budziła się z koszmarów cała spocona, czasem zapłakana. A czasem
krzycząc z bólu. Nie tym razem na szczęście.
Sięgnęła ręką pod poduszkę, gdzie trzymała
lekarstwa. Łyknęła kilka tabletek i popiła wodą stojącą na szafce nocnej.
Skrzywiła się. Czekała aż ból mienie. Starała się zbytnio nie wiercić, ale na
darmo. Ból nie chciał przejść, a ona traciła cierpliwość.
Nie chcąc budzić Berita, wstała
z łóżka i dłuższy czas kręciła się po domu. Ból wciąż nie ustępował. W końcu
nie wytrzymała. Ubrała się i wyszła. Chłodne, nocne powietrze nieco ją
otrzeźwiły, wyostrzając przytępione cierpieniem zmysły.
Poszła tam, gdzie jeszcze wciąż mogła
znaleźć ukojenie. Nawet jeśli tylko chwilowe. Jej ulubiony bar znajdował się
tuż za rogiem i był otwarty prawie do rana. Upije się i po cichu wróci do łóżka.
Taki był plan przynajmniej.
Usiadła przy pustym barze. Tylko gdzieś w
rogu lokalu siedziało jeszcze kilku mężczyzn. Ktoś grał w bilarda, ale to jej
nie obchodziło. Spojrzała na barmana, który skinął do niej uprzejmie.
- To co zawsze.
- Kolejny ciężki dzień?
- Tak.
Do anything to feel alive
Dostała swojego drinka, którego wypiła niemal duszkiem. Potem kolejnego i
kolejnego, ale pomimo zaniepokojenia barmana, ona dopiero się rozkręcała.
- Może już starczy?
- Starczy, kiedy ja powiem,
że starczy – warknęła. – Jeszcze.
Barman westchnął wyraźnie
zmartwiony.
- Żeby taka młoda kobieta
upijała się prawie codziennie.
- To nie twoja sprawa –
mruknęła, biorąc kolejnego drinka do ręki. Jednak w kilka chwil później, ktoś jej
go zabrał. Wkurzona odwróciła się, mówiąc: - Ile razy mam powtarzać, że… Berit?
Co ty tu robisz?
- Martwiłem się. Nie było
cię obok, gdy się obudziłem.
- Nie mogłam spać.
- I dlatego znowu się
wymknęłaś? – zauważył z wyrzutem demon. - Miałaś tego nie robić.
- Tabletki nic nie dawały,
a nie chciałam cię budzić.
- Idź do domu, niedługo
wrócę.
I'm in the end,
just what you made me
- Wracamy tam razem – powiedział z powagą Berit. – Nie mogę pozwolić, żeby
to stało się twoją codziennością.
- Za późno – warknęła Lacuna,
zamawiając kolejny trunek. – Jeszcze raz, proszę
- Nie, to nie będzie
potrzebne – powstrzymał barmana demon i objąwszy Lacunę, próbował odciągnąć ją
od baru.
Odepchnęła go wściekle.
- Zostaw mnie – wysyczała. –
Powiedziałam, że niedługo wrócę.
- Twój chłopak martwi się o
ciebie – stwierdził barman. – I wcale mu się nie dziwię.
- Nie masz o niczym
pojęcia, człowieku.
- Lacuna, proszę nie rób
scen. Wracajmy do domu. Znajdziemy sposób, żeby ci pomóc.
- Minął już prawie rok –
przypomniała mu. – I nic nie pomaga.
- Czas leczy rany.
- To nie moje ciało, a
dusza potrzebują pomocy.
- Wiem, ale zatapianie bólu
w alkoholu to nie metoda.
- Nie masz pojęcia, przez
co przechodzę – ofuknęła go Lacuna. – To wszystko przez ciebie. To ty kazałeś
mnie w to zmienić.
- Próbowałem cię tylko uratować
– powiedział Berit, wyciągając rękę, by pogładzić Lacunę po włosach, ale
odsunęła się. – Nie rób mi tego.
- Może trzeba było pozwolić
mi umrzeć, zamiast zmieniać mnie w potwora.
- Przepraszam – westchnął Berit.
– Przepraszam, ale za bardzo cię kocham, by pozwolić ci odejść. Nie mogłem cię
stracić.
Wyraz twarzy Lacuny zelżał
na te słowa.
- Ja też przepraszam –
mruknęła. – Po prostu ten ból… Nie mija.
I look the same
But I'm not fine
Czas mijał. Lacuna zdawała się czuć coraz lepiej. Coraz rzadziej wychodziła
do baru. Pomagała Beritowi walczyć z demonami nawiedzającymi ich świat.
Zbudowała wraz z nim siedzibę, która miała stać się ich domem. Bazą wypadową do
ochrony tego wymiaru.
Berit uwierzył, że jest dla
nich przyszłość. Było dużo lepiej. Lacuna stawała się silniejsza i wyglądało na
to, że nie cierpi. Nie tak bardzo. Nie miał pojęcia, że ona po prostu lepiej
kryła się z tym wszystkim.
Nie chciała go martwić. Dlatego
odpuściła alkohol. Zamiast tego w wolnych chwilach odwiedzała Curreau. Poszła
do niego po radę. Jednak nie spodobało jej się to, co usłyszała. Nie chciała pić
krwi. Nie mogła pogodzić się, że stała się wampirem.
Jednak dla Berita chciała
stać się lepszą osobą. Nie chciała już pić, kłócić się z nim. Mieli razem opiekować
się tamtym światem. Przystała na pewną wymianę z Curreau. Nie musiała atakować
ludzi, zamiast tego, co jakiś czas po prostu dostawała trochę krwi.
Była zimna i niezbyt dobra.
Czego się spodziewać po źle przechowywanych zapasach? Curreau dostrzegł grymas
na jej twarzy.
- Coś nie tak?
- Nie… Po prostu…
- Nie smakuje?
- Niespecjalnie.
- Cóż mogę zrobić – Nocturn
wzruszył ramionami – świeża nie jest już taka dobra.
- Tak, ale nie chcę… Nie
mogę – poprawiła się.
- Kto tak powiedział?
Berit? – zapytał Curreau, a Lacuna odwróciła wzrok. – Wiesz, o ile lepiej
poczułabyś się, gdybyś choć raz napiła się świeżej krwi? Być może ten raz
wystarczyłby ci na dłuższy czas. Berit nie musi wiedzieć.
- Nie. Nie będę go
okłamywać.
- I tak to robisz.
- Chodź. Zabiorę cię na
prawdziwe polowanie.
- Takie, które kiedyś
powstrzymywałam – sarknęła Lacuna.
- Z tego, co wiem, nie
jesteś już strażniczką wymiarów. A na pewno nie tego świata. Jeśli ci się nie
spodoba, więcej tego nie zrobisz. Nie będę cię zmuszać.
The master of my own disguise
- Jestem z ciebie dumny, wiesz? – wyszeptał Berit, gdy leżeli razem w łóżku.
– Mówiłem, że poradzisz sobie z tym. I zobacz. Nie cierpisz już tak, jak kiedyś
i wcale nie potrzebujesz pić.
- Tak, miałeś rację –
odparła Lacuna i ucałowała demona. – Ale bez ciebie, nie dałabym rady.
- Nieprawda. Jesteś silna.
Ten sukces jest tylko twój.
If you knew the truth,
you'd probably hate me
Berit gdzieś przepadł, zajęty sprawami ich świata. Toteż Lacuna skorzystała
z okazji, by ponownie odwiedzić Curreau. Nie wyglądał na zdziwionego, gdy
pojawiła się w jego rezydencji.
- Wiedziałem, że wrócisz –
stwierdził z zadowoleniem, a na jego twarzy pojawił się arogancki uśmiech. –
Gotowa na kolejne polowanie?
- Tak, ale Berit nie może
się o tym dowiedzieć. Rozumiesz?
- Masz moje słowo. Dawno
nie miałem tak wspaniałego towarzystwa do polowania.
Wyruszyli jeszcze przed
zachodem słońca, by zdążyć, nim wszyscy ludzie wrócą do wioski. Musieli
przecież z czegoś żyć, więc za dnia ryzykowali, by złapać zwierzynę i zbierać
dary lasu. I tego dnia nie było wcale inaczej.
Curreau i Lacuna szli na
czele Klanu Nocy. O ile za pierwszym razem dziewczyna wciąż miała opory, o tyle
tym razem pozwoliła, by zawładnęły nią instynkty. Curreau nawet nie zdążył
zaprotestować, gdy wyprzedziła go, dopadając do młodej kobiety niosącej kosz
pełen owoców i grzybów, którą sam sobie upatrzył.
Machnął ręką, powstrzymując
resztę. Nie mieli jej przeszkadzać. Zamiast tego patrzył, jak Lacuna wbija kły w
szyję swojej ofiary i uśmiechnął się z zadowoleniem.
I need a fight
I've got you, in my sights
Od walki z Beatrice minęły lata. Życie Lacuny bardzo się zmieniło. Na
lepsze oczywiście. Ustabilizowała sytuację w świecie, który teraz na dobre był
jej domem, bo tam też miała swoją siedzibę. Nie do odnalezienia nawet dla wiedźmy
wymiarów.
Żyła dość spokojnie. Nie
była gotowa do konfrontacji z kobietą. Jednak, gdy usłyszała o nowej
podopiecznej Beatrice, nie mogła siedzieć spokojnie. Musiała to zobaczyć na
własne oczy. Dlatego udała się do głównego świata, z którego pochodziła. Ukryta
przed niechcianymi spojrzeniami za pomocą zaklęć, obserwowała Beatrice, która
najwyraźniej była dopiero na etapie szkolenia nowej strażniczki.
Już na widok samej kobiety,
żołądek Lacuny zacisnął się niebezpiecznie. Jednak na widok kręcącej się przy niej
dziewczynki, poczuła wściekłość. Minęło już sporo czasu, ale i tak nie mogła
zrozumieć, że tak szybko została zastąpiona.
Nowa strażniczka wymiarów i
podopieczna Beatrice. Pomimo gniewu, Lacuna powstrzymała się od jakichkolwiek
działań i postanowiła tylko obserwować starania dziewczynki.
Młoda miała niebieskie,
duże oczy i brązowe, długie włosy. Wyglądała podobnie do Lacuny, ale też
podobnie Beatrice. Trochę jakby była jej córką i być może była nią faktycznie.
Tego Lacuna jeszcze nie zdołała się dowiedzieć.
Miała na to czas. Wyśle
swoich ludzi, by obserwowali dziewczynkę i zebrali jak najwięcej informacji o
niej. Kim była? Skąd się wzięła? Czy naprawdę była córką Beatrice, czy jedynie
przybłędą jak Lacuna?
Only one of us will make it out alive
Cokolwiek to było, nie miała wątpliwości do tego, co czeka młodą
strażniczkę. Podzieli ona los Beatrice, który Lacuna szykowała dla kobiety już
od dawna. Jednak to wciąż nie był czas. Lecz gdy ten wreszcie nadejdzie, nie będzie litości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz