It's such a beautiful lie
Obudziła
się w ciepłej pościeli i przez chwilę zdawało jej się, że poprzednia noc była
tylko snem. Ale to nie była jej pościel ani jej pokój. Przekręciła się na bok,
by zobaczyć śpiącego spokojnie Daemona. Uśmiechnęła się na ten widok i
wyciągnęła dłoń w jego stronę, by odgarnąć włosy z jego twarzy.
Otworzył
oczy i popatrzył na nią zaciekawiony. Przez chwilę leżeli tak w zupełnej ciszy.
— Dzień
dobry — powiedział wreszcie Daemon, szczerząc zęby. W jego oczach pojawiły się
radosne iskierki. — Jak się czujesz?
—
Dobrze. A ty?
— Nic
cię nie boli? — zapytał zatroskany.
Pokręciła
przecząco głową.
— Nie
jestem aż tak delikatna — roześmiała się Nena.
— Nie,
ale za to bardzo seksowna, kiedy wijesz się pode mną — padło w odpowiedzi i
Nena aż się zaczerwieniła.
Odwróciła
się, ale Daemon podniósł się i pocałował ją. Potem przyciągnął ją do siebie, a
ona wtuliła się w jego nagi tors. I tak leżeli jeszcze przez jakiś czas. W
końcu Nena wyślizgnęła się z jego objęć i rozejrzała się za swoimi ubraniami.
Wszystkie leżały na podłodze, więc przeszło jej przez myśl, że tamto wzgórze
było jedynie iluzją. Nawet jeśli, to bardzo piękną iluzją.
— Muszę
zobaczyć się z Henockiem. Poza tym Ingri będzie na mnie zła, że zniknęłam bez
słowa.
— Jak
zwykle wszystko jest ważniejsze niż ty — westchnął Daemon, patrząc jak Nena
powoli zbiera swoje rzeczy. — Nie możemy jeszcze trochę poleżeć.
— Nieprawda — zaprotestowała, ubierając się. Cały czas była przy tym odwrócona do
niego plecami. — Zostawiłam wszystko, by być tu z tobą. Bo chciałam — dodała. —
Teraz jednak pora wracać do obowiązków. A ty możesz się wylegiwać, ile dusza
zapragnie.
— Pójdę
z tobą.
—
Właściwie nawet lepiej, gdybyś przyszedł później. Myślę, że lepiej by to —
zatoczyła rękami koło, wyraźnie wskazując, że ma na myśli zaistniałą sytuację —
pozostało tylko i wyłącznie między nami.
You've
got to lose inhibition
— Dlaczego?
— Jak to,
dlaczego?
—
Przecież nikt poza twoją mentorką nie wie, że jestem demonem, więc to nie
powinno wpływać na twoje relacje z ludźmi.
— Tak
samo jak nie wiedzą, że jestem pół wampirem pół demonem — mruknęła Nena,
pochmurniejąc na tę myśl. — Po prostu uważam, że to nasza sprawa. Zresztą nie
chcę, by to wpływało na nasze… Moje obowiązki.
— Za
bardzo się martwisz o te swoje obowiązki, a za mało o siebie i swoje życie.
— To
jest moje życie.
— Kiedy
ostatnio pomyślałaś, że jesteś szczęśliwa? — zapytał nagle Daemon. — Po prostu
szczęśliwa, bo zrobiłaś coś dla siebie. Nie dlatego, że Henock żyje, nie dlatego,
że znowu ocaliłaś jakąś wioskę. Kiedy TY byłaś szczęśliwa.
— Ja…
Jestem szczęśliwa. Mam dobre życie.
— Podaj
chociaż jedną sytuację.
— Kiedy
spędzam czas z przyjaciółmi, gdy odwiedzam Henriego i Merit, gdy wiem, że kogoś
uratowałam. Gdy spędzam czas ze swoimi prawdziwymi ro… — na jej twarzy pojawił
się cień — rodzicami.
—
Generalizujesz — prychnął Daemon. — Kiedy spędzasz czas z przyjaciółmi, mówisz?
Czy wtedy, gdy twój pułkownik wrabia cię w ryzykowanie życia, odkąd wie o
twojej mocy to też? Gdy ciągle musisz kłamać swoim przyjaciołom i ukrywać to,
kim jesteś i co robisz? Kiedy siedzisz na lekcjach w szkole, której tak bardzo
nie znosisz? To jest to szczęście, o którym mówisz?
— Hej! —
oburzyła się Nena, dłonie zaciskając w pięści. — Taką drogę wybrałam. Taką
drogą podążam. To zrozumiałe, że muszę czasem…
— Jedyne,
co musisz zrobić, to zadbać o siebie. Jesteś to sobie winna. Ciągle przed czymś
się powstrzymujesz. Ciągle coś ukrywasz. Po co? Bo boisz się, że inaczej cię
nie zaakceptują?
— Żyję
tak prawie od zawsze. Zobowiązują mnie zasady. A prawdę ukrywam, bo lepiej jest
chronić ludzi w ukryciu. Nie potrzebuję być bohaterką.
— Boisz
się, że cię nie zaakceptują — powtórzył Daemon. — Mimo tego, że ja cię
zaakceptowałem. Mimo tego, że cię kocham, ty wciąż się obawiasz. I nie mów mi,
że to się nie liczy, bo jestem demonem — ciągnął dalej.
Nena
popatrzyła na niego zaskoczona.
— Ty
mnie… Kochasz?
— Nie
zauważyłaś tego? Myślisz, że próbowałem ci pomagać, chronić cię, bo chciałem
się z tobą przespać?
— Nie.
— Bo
może zwyczajnie chciałem zaskarbić sobie twoją przyjaźń? — zapytał Daemon z
nutą żalu w głosie. — A może sądzisz, że robiłem to wszystko, bo Lucyfer mi tak
kazał?
— Nie! Nie
to miałam na myśli. Ja tylko… Zaskoczyłeś mnie.
— O
wierz mi, że siebie też zaskoczyłem, gdy dotarło do mnie, co do ciebie czuję! —
wykrzyczał Daemon, wciąż zdenerwowany. — Moim zadaniem było cię tylko
obserwować. Nigdy nie miałem się nawet ujawniać, a tym bardziej ci pomagać.
Porzuciłem swój dom, swoją misję, żeby być przy tobie i cię wspierać, bo cię
kocham do cholery! Nie było w planie zakochiwania się w tobie — ciągnął dalej,
choć dużo spokojniej. — Na początku nienawidziłem cię za to, że muszę spędzać
czas na obserwowaniu jakiejś małolaty. Bo z jakiej racji miałem szlajać się za
ludzkim dzieckiem? I wkurzało mnie patrzenie, jak pozostali cię traktują. Gdy
twoi rówieśnicy szydzili z ciebie, a ty nic nie zrobiłaś. Nie odgryzłaś się,
nigdy nikogo nie uderzyłaś. A gdy potrzebowali pomocy, zawsze byłaś skłonna jej
udzielić. To mnie doprowadzało do szewskiej pasji. I nie potrafiłem zrozumieć,
dlaczego to robisz. Dlaczego tak bardzo kochasz ludzi, że gdy dostałaś
możliwość walczenia z demonami, nie zawahałaś się. — Nena patrzyła oniemiała na
Daemona, nie wierząc w to, co słyszy. — Obserwowałem jak się starasz, jak
walczysz, jak dajesz z siebie wszystko. Patrzyłem jak cierpisz, jak płaczesz,
jak się przewracasz. I za każdym razem wstawałaś. I za każdym razem na twoją
twarz powracał uśmiech. Zdarzało mi się
czasem z czystej złośliwości ukryć coś, żeby zobaczyć jak rozpaczliwie szukasz
jakiegoś zeszytu albo ołówka i jak cieszysz się po ich odnalezieniu. Potem
kilka razy zdarzyło mi się pomóc ci, bo nawet ja nie mogłem znieść tego, jak
traktują cię ludzie. Więc gdy zabierali ci coś, czasem podrzucałem ci to z
powrotem. I zanim się zorientowałem, było już za późno. Chciałem móc z tobą
porozmawiać, chciałem zrozumieć, dlaczego wciąż walczysz. Pomyślałem, że nic
się przecież nie stanie, jeśli będziesz wiedziała o mojej obecności. Ale nasze
rozmowy, nasze przekomarzanie. Wpadłem we własną pułapkę. Zakochałem się w
tobie... I nic na to nie poradzę. Nie masz pojęcia jak mnie to irytowało...
Zaległa
głucha cisza. Mózg Neny pracował na najwyższych obrotach, by przetworzyć i
zrozumieć to, co waśnie usłyszała. I z każdą chwilą, docierało do niej coraz
więcej i więcej.
— Ty… —
wydukała, wciąż niedowierzając. — Od jak dawna ty… Wydarzenia, o których
opowiadasz miały miejsce lata temu. Odkąd poszłam do liceum nie miałam żadnych
problemów z rówieśnikami. Ginące zeszyty i ołówki, to wszystko działo się
jeszcze w gimnazjum. — Daemon skinął niepewnie głową. — Byłeś w pobliżu cały
ten czas? Przez tyle lat… I dopiero po tak długim czasie postanowiłeś się
ujawnić?
— Tak…
— Więc
kiedy zrozumiałeś, że mnie…
— Zrozumiałem to bardzo późno, za późno.
— Nie
wierzę — powiedziała Nena, kręcąc głową. — I pozwoliłeś mi myśleć,
że… I powiedzieć tyle głupot… Muszę to wszystko przetrawić.
— Hej,
nie uciekaj! — krzyknął rozpaczliwie Daemon, gdy już miała odejść. — Dlaczego
się wściekasz? Nie możesz teraz uciec po tym wszystkim, co ci powiedziałem.
— Masz
rację — przytaknęła Nena i podeszła do niego raźnym krokiem, jakby zamierzała
strzelić mu z liścia. Zamiast tego, rzuciła mu się na szyję, całując. — Też cię
kocham — powiedziała i po tym zniknęła.
Romance your ego for a while
Come on give it a try
Wciąż była oszołomiona. Tym,
co się wydarzyło ostatniej nocy, a nawet jeszcze bardziej wyznaniem Daemona. Mimo
to spróbowała się otrząsnąć i przeszła przez portal z powrotem do wioski. Od
razu udała się do domu Henocka, gdzie mężczyzna krzątał się po domu, ignorując
rozgniewaną Ingri i prośby Alwariego.
— Nena! —
krzyknęła Ingri. — Powiedz mu coś. Nie może się jeszcze przemęczać.
—
Spokojnie — odparła Nena, z uśmiechem patrząc na przywódcę wioski i miała
wrażenie, że jej serce rośnie. — Nie musisz się już martwić. Henock ma się
dobrze.
—
Przecież jeszcze wczoraj…
— Daję
ci słowo.
—
Widzisz, nawet Nena rozumie — roześmiał się Henock. — Dziękuję ci.
— Nie.
— Jak to
zrobiłaś? Co zrobiłaś?
— To nie
ja — powiedziała tylko i wyszła. — To nie mi należą się podziękowania. Ja byłam
bezsilna.
Ingri i
Alwari popatrzyli po sobie, ale Henock zrozumiał, o co jej chodziło. Już od
dawna coś podejrzewał.
Suddenly my eyes are open
Siedziała
na dachu pomimo zakazu. Nikt jeszcze nie wiedział, że wróciła do kwatery.
Potrzebowała czasu, żeby pomyśleć i uporządkować sobie wszystko, czego się
ostatnio dowiedziała. To było zbyt dużo.
Najpierw
została wampirem, potem okazało się, że jest w połowie demonem. I to, że jej
rodzice nie są jej rodzicami. Jedno z nich na pewno, ale coś jej mówiło, że
żadne z nich nie było, choć bała się do tego przyznać. Nawet przed samą sobą.
Ostatnia
noc, którą spędziła z Daemonem, zdawała się teraz jedynie snem. Przepięknym
snem. Ale czuła, że coś się zmieniło w jej ciele. Czuła się jakoś… Lżej? Sama
nie umiała określić, co właściwie było inaczej. Poza tymi napadami gorąca, gdy
przypominała sobie wszystko, co do niej szeptał.
Wciąż
czuła jego dłonie i usta na swojej skórze. Jego dotyk, ciepło. Zaczerwieniła
się na samo wspomnienie. Wzięła głęboki oddech. Musiała się opanować. Nie mogła
pozwolić sobie na rozkojarzenie. Choć troszkę nawet chciała.
I to
wyznanie rano. Aż poczuła ucisk w sercu, gdy przypomniała sobie jego słowa.
Kochał ją? I to od dawna. A więc obserwował ją przez cały ten czas. Nagle
wszystko zaczęło nabierać sensu. Wszystko, co mówił, odkąd go poznała. Jego
zachowanie, ciekawość i brak zrozumienia dla jej miłości do ludzi. Wszystkie
wydarzenia z przeszłości, gdy działy się rzeczy nie do wyjaśnienia. Cały czas
był przy niej, nawet jeszcze zanim poznała Beatrice… Jak mogła się nie
zorientować?
Nic dziwnego, że tak dobrze ją rozumiał. Znał ją na wylot i umiał przejrzeć każde kłamstwo.
Nic dziwnego, że tak dobrze ją rozumiał. Znał ją na wylot i umiał przejrzeć każde kłamstwo.
Jakie ja tu miałam zaległości? I jakie rzeczy się tu dzieją? Na Króla Dusz, nie rób mi tak. Zajmujesz mi głowę Vongolą, a tu takie rzeczy. I TA scena. I potem ta kłótnia. Ale jestem podekscytowana. Nieźle się porobiło.
OdpowiedzUsuńAle Deamon ma rację, Nena o siebie nie dba, a powinna zacząć. Odrobina egoizmu jej nie zaszkodzi.
Pozdrawiam