Sometimes when I close my eyes
I pretend I'm all right but it's never enough
I pretend I'm all right but it's never enough
– Hej – zagadnęła Nena, wchodząc do domu Merit. – Jak się masz?
– Dobrze.
– Na pewno?
– Tak. Znalazłaś jakieś informacje? Bo ja właśnie skończyłam czytać kolejną
książkę o Cieniach i czacha mi dymi.
– Nie, ale mam dla ciebie propozycję.
– Jaką?
– Mieszkasz teraz sama w domu na odludziu. A przecież masz zaledwie trzynaście
lat – zaczęła Nena i podrapała się po potylicy. – To nie jest dobry pomysł,
żebyś tak żyła. Dlatego chciałabym cię zabrać ze sobą.
– Dokąd?
– Do innego świata – wyznała Nena po chwili wahania. – Co ty na to?
– To tak można?
– Cóż… Nie wiem. Zazwyczaj nie bardzo, ale nie jesteś zwyczajnym przypadkiem.
Dopóki nie rozwiążemy zagadki z Cieniami, wolałabym mieć na Ciebie oko –
wyjaśniła spokojnie Nena i zaparzyła im obu herbaty, po czym usiadła przy
stole. – Oczywiście, nie będę mogła być z tobą przez cały czas. Jednak będzie
to świat, w którym będziesz bezpieczna i z dala od Cieni przez jakiś czas.
Będziesz miała dach nad głową, jedzenie, szkołę. Zapewnię ci wszystkiego, co
potrzebujesz, skoro zobowiązuje się tobą zająć. Będziesz tylko udawać moją
młodszą siostrę.
– Zgoda.
– Zgoda?
– Tak. Zgoda.
– Jakoś za łatwo poszło – mruknęła Nena, bardziej do siebie niż do
trzynastolatki. Wyglądała na zbitą z tropu, co rozbawiło Merit i pierwszy raz
od śmierci ojca, roześmiała się radośnie.
– Nie lubię tego świata, tego miasta. Nie lubię szkoły. Mój tata odszedł, więc
nic mnie tu już nie trzyma.
– No tak… Ale mimo wszystko sądziłam, że będziesz bardziej oporna.
– Nic mnie tu nie trzyma. Chcę się tylko pożegnać z rodzicami i spakować.
– Jasne, poczekam.
Cause my echo, echo
Is the only voice coming back
Is the only voice coming back
Przycupnęła przed grobem rodziców. Jej tata wreszcie spoczął obok swojej
małżonki i Merit miała nadzieję, że teraz jest szczęśliwy. Że oboje są
szczęśliwi. Położyła zebrane po drodze kwiaty i westchnęła.
– Odchodzę – powiedziała, choć wiedziała, że nikt jej nie odpowie. – Was nie
ma, nic mnie tu nie trzyma. Nie musicie się o mnie martwić. Nena się mną
zajmie. Będzie dobrze – ciągnęła dalej, mimo panującej wokół ciszy. – Dam sobie
radę.
Shadow, shadow
Is the only friend that I have
Siedziała w pokoju, zupełnie nie wiedząc co i jak powinna spakować.
Wyciągnęła największą torbę jaką miała. Zaczęła od ubrań, ale wiedziała, że nie
wszystkie się zmieszczą. Westchnęła ciężko.
– Potrzebujesz pomocy? – zapytała Nena, zaglądając do środka.
– Nie, poradzę sobie.
– Nie bierz nic niepotrzebnego. Kosmetyki i takie tam, wszystko dostaniesz. Weź
tylko to, na czym najbardziej ci zależy.
Skinęła głową w odpowiedzi. Nena widząc, że nie jest potrzebna, zostawiła Merit
samą. Ta poszła za radą szatynki i wyjęła z szafy i szuflad tylko ulubione
ubrania i te rzeczy, które były dla niej istotne. Na przykład album ze
zdjęciami rodzinnymi. Biżuterię i ulubione ubrania. Nie kłopotała się natomiast
tą paskudną niebieską sukienką, którą nie raz i nie dwa nosiła do szkoły.
Pakowanie okazało się męczące, więc gdzieś w połowie zrobiła sobie przerwę i
wyjrzała przez okno. Gdzieś w zaroślach przemknął Cień. Uśmiechnęła się. Już
się ich nie bała, odkąd wiedziała, że ją chronią. Choć może to źle, skoro nadal
były to istoty z piekła.
Usłyszała, że Nena rozmawia z kimś w kuchni. Zaniepokojona poszła to sprawdzić.
Zastała tam oprócz szatynki również czarnowłosego chłopaka.
– Kto to? – zapytała, wychylając się zza drzwi.
Obecna tam dwójka spojrzała na nią.
– To Daemon i… Jakby to ująć…
– Jest demonem?
– Skąd wiedziałaś? – zdziwił się.
– Przeczucie. Ale dlaczego ucinasz sobie z nim pogawędkę?
– Cóż… To skomplikowane. Niemniej Daemon nie stanowi żadnego zagrożenia, więc
nie musisz się obawiać. Bo gdyby spróbował, ukręciłabym mu ten kosmaty łeb.
– Przyjaźnicie się – stwierdziła wesoło Merit. – Mnie chronią Cienie, a ty
przyjaźnisz się z demonem. Jednak jesteśmy do siebie podobne.
– Ja się z nim nie przyjaźnię – zaprotestowała energicznie Nena. – On jest
tylko o…
– Jestem jej kochankiem – wszedł jej w słowo Daemon, za co zarobił z łokcia w
żołądek. – Ona tak okazuje miłość. Rozumiesz. Tough love i te sprawy.
– Nie zmyślaj głupot! – ofuknęła go Nena i zwróciła się do Merit. – Spakowana?
– Nie, przyszłam sprawdzić, kto przyszedł.
– Nic się nie dzieje, możesz wracać do pakowania.
I tak też zrobiła. Była, co prawda, zdziwiona faktem, że Nena przyjaźni się z
demonem, skoro zdaje się raczej je zwalczać.
Listen, listen
– Spakowana?
– Tak.
– Na pewno? Sprawdziłaś czy nic nie zostało? – upewniła się Nena. – Co prawda
zawsze można tu wrócić, ale wolałabym tego uniknąć. Przynajmniej na razie.
– Zachowujesz się jak mama – skwitowała Merit.
– Nie mama, tylko starsza siostra, głuptasie – poprawiła ją szatynka i
sprzedała jej prztyczka w nos. – No dobra… Czeka nas interesująca wyprawa.
Interesująca dla ciebie, rzecz jasna, ale nie bój się. Ze mną jesteś
bezpieczna. Wystarczy, że będziesz robić, co mówię. I pamiętaj, od dziś nie
nazywasz się Merit Leistad, a Merit Scarlett. Resztę objaśnię ci już na
miejscu.
Przed nimi otworzył się lśniący portal. Nena jedną ręką złapała Merit, a drugą
walizkę i śmiało ruszyła do przodu. Merit chcąc nie chcąc, podążyła za nią. Po
drugiej stronie panowała ciemność.
– Lustra? – zapytała zdziwiona, rozglądając się na prawo i lewo. Pierwszy raz
widziała ich tak wiele. – Co to za lustra?
– To portale. Łączniki pomiędzy światami. Przez ten półwymiar zawieszony w
nicości możemy przedostać się z jednego świata do drugiego.
– I nie spadniemy?
– A czujesz się, jakbyś spadała?
– Nie, ale myślałam, że może używasz magii…
Nena uśmiechnęła się ciepło.
– Nie, takie są prawa fizyki w tym miejscu. Odległość, góra, dół, to wszystko
jest tutaj bardzo względnym pojęciem – wyjaśniła spokojnie i rozejrzała się. –
To ten. Tam się kierujemy – zadeklarowała, prowadząc Merit.
Lustro rozjarzyło się lekko i przeszły przez nie. Wyszły gdzieś na obrzeżach
miasta, gdzie znajdowały się szeregowe domki jednorodzinne. Wtedy Nena puściła
już rękę Merit i ruszyła przodem do domu. Drzwi były zamknięte, więc wyciągnęła
klucz i wtedy weszły do środka.
– Rozgość się – powiedziała do Merit. – Oto twój nowy dom. Taty najwyraźniej
jeszcze nie ma. Pewnie znowu poszedł do pracy…
– Tata? To jest główny świat? Myślałam, że będzie bardziej niezwykły.
– Nie, to nie jest główny świat. A Henry jest moim przybranym ojcem w tym
świecie. Gdy tu przybyłam, byłam niewiele starsza od ciebie – oznajmiła Nena,
uśmiechając się pod nosem. – Chcesz herbaty?
– Tak poproszę.
– Henry był pierwszą osobą, którą tu spotkałam. Stracił żonę i córkę, kiedy
zaatakowały demony. Przygarnął mnie. To ułatwiło mi asymilację w tym świecie.
– Czyli prowadzisz podwójne życie.
– Żeby podwójne! – wykrzyknęła Nena, ustawiwszy czajnik na gazie. – Ale o tym
pogadamy kiedy indziej. Teraz ważniejsze jest…
– Jesteś głodna?
– Nie.
– No więc tak, jak mówiłam, nazywasz się Merit Scarlett. Jesteś młodszą z córek
Henry’ego Scarletta. Twój pokój będzie na górze, ja i tak już tu nie mieszkam,
mam pokój w kwaterze armii.
– Co to za armia?
– O tym za moment. Co prawda Henry nie zna szczegółów, w sumie nigdy nie pytał,
ale myślę, że wie, że jestem z innego świata. To inteligentny facet. Wyjaśniłam
mu już z grubsza, jaki jest plan. Wie, że nie jesteś stąd i gdy się pojawi,
wyjaśni ci, jakie panują tu zasady. Na pewno pokaże ci miasto i w ogóle.
– Rozumiem.
– Więc bądź grzeczna i słuchaj taty. Oczywiście będę was odwiedzać, kiedy tylko
mogę.
– Tak, wiem.
– Jeśli chodzi o armię, jest to swego rodzaju wojsko powołane do walki z
demonami.
– Tutaj są demony? – zdziwiła się Merit. – Mówiłaś…
– I będziesz tu bezpieczna – zadeklarowała stanowczo Nena. – Miasto chroni
potężna bariera i mury. Poza mury wolno wychodzić tylko żołnierzom, więc tak
długo, jak tu jesteś, jesteś bezpieczna.
– No dobrze.
– Za murem jest pustkowie, a na nim bramy do piekła. Bezpośrednie portale do
piekła, które jest ściśle połączone z głównym światem. A ja jestem trzecim
kapitanem w drugim pułku pod dowództwem Jordana Fostera.
– Kapitanem?
– To znaczy, że… Jest generał, a przed nim odpowiada dwóch pułkowników. Każdy
pułkownik ma dwóch lub kilku kapitanów dowodzących oddziałami.
– Czyli w sumie masz wysoką rangę – zauważyła z podziwem Merit.
– Wysoką, ale bez przesady. Tak. No, więc na razie masz czas, żeby zaprzyjaźnić
się z Henrym, poznać miasto. Gdy już się w miarę zapoznasz z okolicą, zapiszę
cię do szkoły.
– Ale ja nie chcę…
– Musisz się uczyć. To ważne – oznajmiła z powagą Nena, a po chwili trzasnęła
sobie dłonią w czoło. – Boże, brzmię jak Beatrice…
– Kto to Beatrice?
– Wiedźma wymiarów i moja mentorka. – Nagle drzwi do domu otworzyły się. – O!
Nareszcie – uradowała się Nena. – Witaj w domu, tato.
– Już jestem. A więc to jest moja młodsza córka – rzekł mężczyzna, spoglądając
na Merit i uśmiechnął się serdecznie. – Witaj w domu, Merit.
– No, nie krępuj się – mruknęła Nena.
– Tak… Proszę pa… Znaczy, tato…
– Nauczy się – roześmiał się wesoło Henry. – Widziałaś już swój pokój?
– Nie, jeszcze nie.
– Chodź, zaprowadzę cię.
– Zostawiam ją pod twoją opieką, tato – rzuciła Nena i wyszła. – Mam jeszcze
coś do załatwienia.
you could come and save me
And try to chase the crazy right out of my head
Śnił jej się tata. Ten prawdziwy. Odwiedził ją w nowym domu. Pytał jak
jej jest w nowym miejscu, czy jej się podoba. Podobało. Na razie nie chodziła
do szkoły, a Henry był bardzo miłym, ciepłym człowiekiem. Zapytała taty, czy
poszedł do nieba. Nie odpowiedział, jedynie się uśmiechnął. Uznała to za „tak”.
– Chodź – powiedział wreszcie. Bez wahania chwyciła jego dłoń. – Pokażę ci coś.
Prowadził ją przez całe miasto i opowiadał różne rzeczy. Ani razu nie zająknął
się o Cieniach. Nawet gdy o nie zapytała, zmienił temat. Mimo to podążała za
nim. Zawahała się dopiero po dotarciu w pobliże muru otaczającego miasto.
Doskonale pamiętała, że nie wolno jej wychodzić. Nena mówiła, że tylko
żołnierze mogą się tam udać.
– Nie możemy tam iść – zaprotestowała cicho.
– Nie bój się, ze mną jesteś bezpieczna – odpowiedział spokojnie Leistad. –
Dziś wejdziemy tylko na szczyt muru. Stamtąd będzie dobry widok.
Znaleźli jakieś wejście i wspięli się po schodach.
– Co chciałeś mi pokazać, tato?
– Widzisz tamto światło w oddali? To brama.
– Brama do piekła – dodała z powagą Merit. – Nena mi opowiadała o tym.
– A była tam kiedyś? – zapytał Leistad i ciągnął dalej. – Wątpię. To wcale nie
jest piekło. To inny świat i spotkałem tam mamę.
– Tak. Więc jeśli kiedyś zatęsknisz za nami, przejdź przez bramę.
– Cały czas za wami tęsknie…
– Przywitamy cię tam z otwartymi ramionami.
– Ja…
– Co? Chcesz iść tam ze mną teraz?
– Nie wiem – jęknęła Merit. – Chcę… Chcę być z tobą i z mamą, ale… Nena mówiła…
– Nie będę cię zmuszać – odparł Benjamin, lecz w jego głosie dało się słyszeć
żal.
– Pójdę! – krzyknęła Merit, gdy jej ojciec ruszył schodami w dół, bojąc się, że
odejdzie na zawsze.
Zanim się spostrzegła, była już niedaleko od Bramy Piekła. Ogromne, wyrastające
z ziemi wrota ziały złowieszczym, czerwonym światłem. Silny podmuch wiatru omal
jej nie przewrócił. Czy to na pewno sen? Nie była już pewna.
– Nie – zaprotestowała, gdy Leistad pociągnął ją w stronę wejścia. Jednak on
nie słuchał. Wyglądało na to, że zamierza zabrać ją tam wbrew jej woli. –
Nenaaaaaaaa!
Dłoń Leistada zacisnęła się mocniej na przedramieniu Merit. To nie był jej
tata. Ogarnęło ją przerażenie. Nie była w stanie się uwolnić, a znikąd pomocy.
Jednak uścisk nagle zelżał i mężczyzna upadł. Dopiero wtedy Merit zobaczyła
Nenę. Szatynka chwyciła ją i odciągnęła od Leistada.
– To nie jest twój tata – oznajmiła, marszcząc brwi. – Pokaż swoją prawdziwą
twarz.
Ich oczom ukazał się ktoś zupełnie inny.
– Co? Kto to? – przeraziła się Merit.
– Demon. Próbował cię ściągnąć z jakiegoś powodu na drugą stronę – wyjaśniła
Nena, szykując się do ataku. – Jak zdołałeś przedostać się przez barierę?
Demon zarechotał w odpowiedzi, spoważniał jednak na widok Daemona.
– Zmiataj stąd. Nie ma tu nic dla ciebie.
– Daemon? – przeraził się tamten i posłusznie się wycofał.
– Co mu zrobiłeś? – zdziwiła się Nena. – Nie, teraz to nieważne – stwierdziła
pospiesznie i odwróciła się do Merit. – Coś ty sobie myślała?! Jak mogłaś dać
się tak nabrać?!
– Ja… Przepraszam – padło w odpowiedzi.
– Przecież wiesz, że twój… – Nena się zawahała i nieco spuściła z tonu. – Że…
Piekło to nic dobrego…
– Ej – mruknął Daemon, ale nic więcej nie dodał, gdyż Nena skutecznie uciszyła
go jednym spojrzeniem.
Była wściekła.
– Ja śniłam. To był sen. Śnił mi się tata i… – Merit załamywał się głos. – I
mówił, że spotkał się z mamą, a potem chciał mi coś pokazać. Ale ja byłam
pewna, że to tylko sen… I… I nagle znalazłam się tutaj… Przepraszam… Nie
chciałam ci sprawiać kłopotów.
– Dobrze, już dobrze – powiedziała Nena i przytuliła Merit. – Przepraszam, że
na ciebie krzyczałam, ale przestraszyłam się.
– Czego?
– Że coś ci się stanie oczywiście. Najważniejsze, że nic ci nie jest.
Nadrobiłam! Przez moment miałam wrażenie, że czegoś brakuje, kiedy okazało się, że ojciec Merit nie żyje, ale widzę, że tak to sobie zorganizowałaś. Dalszy fragment pamiętam z GPK, choć dość słabo. W sumie myślałam, że Nena zabierze ją do głównego świata, ale w sumie jeśli ten główny jest bardziej podobny do naszego, mogłyby być problemy. W sumie to o głównym świecie i tak dałaś mało informacji do tej pory. Pytanie, o co chodzi z Merit. Czyżby Lusiek się nią interesował? Oblubienicę chciałby z niej zrobić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam