niedziela, 17 czerwca 2018

Part 3: Chapter 4 ~ Don't let me lose my hope.

I can feel you falling away

            Dawno tu nie była. I chociaż to nie był jej prawdziwy dom, tak się tu czuła. Ubrana w zwykłe ciuchy zamiast munduru, maszerowała uliczkami miasta. Rzadko zapuszczała się w tą część, chyba że służbowo. Teraz jednak, gdy została „zawieszona”, postanowiła odwiedzić ojca.
            Nie był jej prawdziwym ojcem, rzecz jasna, a jedynie człowiekiem, który przygarnął ją z ulicy, gdy lata temu zawitała do tego świata. Nigdy nie wyjawiła mu prawdy, kim jest, a on nie pytał. Zdawał się jednak domyślać, że nie jest zupełnie normalna. Po prostu wziął ją pod swoje skrzydła, ułatwiając asymilację w nowym świecie.
            Był to prosty mężczyzna, lecz o bardzo dobrym sercu. Mieszkał sam w niewielkim domku szeregowym. Jego żona i córka zginęły lata temu z rąk demona. Nie miał nikogo i może, właśnie dlatego zdecydował się przygarnąć Nenę.
            Henry przywitał ją w drzwiach. Oparty o swoją laskę, wolną rękę wyciągnął, żeby dotknąć jej policzka. Zawsze tak robił, gdy wracała po dłuższym czasie. Jakby upewniał się, że jest prawdziwa i nic jej nie jest.
            – Dawno cię nie widziałem – stwierdził, wchodząc do wnętrza domu.
            – Wiem, przepraszam – przyznała smutno Nena. – Było dużo pracy.
            – Nie przepraszaj, moje dziecko. W końcu robisz coś ważnego, to naturalne, że nie możesz przychodzić tu codziennie.
            – Ale wciąż… Powinnam jednak częściej tu zaglądać.
            – Tak jest w sam raz, dopóki wracasz cała i zdrowa.
            – Dziękuję, tato – powiedziała Nena, przytulając się do mężczyzny.
            – Za co? – zdziwił się.
            – Za wszystko.

No longer the lost No longer the same

            Obudziła się i zobaczyła nad głową inny sufit niż zazwyczaj. No tak. Przecież została zawieszona i wróciła do domu. Westchnęła ciężko, zastanawiając się, czy Foster znowu nie zrobi czegoś głupiego. Nie. Nie był takim człowiekiem. Uczył się na błędach.
            Wstała i ziewnąwszy, przeciągnęła się leniwie. Otworzyła szafę i przejrzała wiszące w niej ubrania. Po zastanowieniu wybrała sukienkę. Włosy zostawiła rozpuszczone. Nie wybierała się na służbę ani na pole walki.
            Gdy weszła do kuchni, do jej nosa dotarł smakowity zapach piekącego się właśnie chleba.
            – Ooooo – jęknęła, robiąc rozmarzoną minę. – Tak dawno nie jadłam świeżutkiego chlebka… Z masełkiem… Mmmm…
            – Tak podejrzewałem. Dobrze cię tam karmią w kwaterze?
            – Nie narzekam – skwitowała, uśmiechając się. – Specjalnie wstałeś wcześniej?
            – W moim wieku już i tak nie śpi się do tak późnych godzin – roześmiał się Henry. – Chleb za kilka minut będzie gotowy.
            – To może zrobię do tego jajecznicę?
            – Świetny pomysł.
            Zwinnie zabrała się za wykładanie potrzebnych produktów. Jajka – tak, to stanowczo podstawa. Znalazła jeszcze sól, oliwę, boczek i cebulkę. Bez problemu wszystko pokroiła i przygotowała, żeby w chwilę później wrzucić na patelnię.
            Podczas gdy Nena mieszała jajecznicę na patelni, Henry zaparzył im kawę i postawił na stoliku pod oknem. Chwilę później dołączył do nich talerzyk z pajdkami parującego jeszcze chleba i dwa talerze z jajecznicą.
            – Cieszę się, że znów możemy zjeść razem śniadanie.
            – Ja też się cieszę. Oby jak najdłużej, dlatego musisz o siebie dbać. Nie wolno ci się przemęczać, tato.
            – Nie mogę być na utrzymaniu córki – westchnął Henry, marszcząc brwi. – Muszę pracować. Zresztą zanudziłbym się na śmierć.
            – I tak nie potrzebuję tych wszystkich pieniędzy, więc co to za różnica? – zapytała Nena, wzruszywszy ramionami.
            – Bo będę się czuł wtedy jeszcze starszy i bardziej niedołężny, niż jestem w rzeczywistości.
            – Ale na pewno nigdy nie pozwolę ci czuć się, jakbyś był niepotrzebny. Znajdę ci jakieś zajęcie, jeśli tak bardzo ci zależy, ale proszę, dbaj o siebie.
            – Nawet jeśli odejdę, nie będziesz sama.
            – Ale na pewno będę samotna – upierała się Nena. – Nie przegadasz mnie, tato. Masz o siebie dbać i koniec. Kropka.
            – Uparte dziewczę…
            Henry pokiwał głową z dezaprobatą, ale uśmiechnął się do swojej przybranej córki.

And I can see you starting to break

            Rozległo się pukanie do drzwi, gdy Nena wraz z Henrym buszowali po kuchni, przygotowując obiad. Oboje spojrzeli po sobie i Nena ruszyła do drzwi. Otarłszy ręce w przewiązany w pasie fartuszek, otworzyła je.
            – Foster? – zdziwiła się. – A co ty tu robisz?
            – Pułkownik przyszedł? To zaszczyt witać pana w naszych skromnych progach. Zapraszam!
            – Proszę – powiedziała Nena, odsuwając się, by wpuścić go do środka. – Nie stój tak.
            – Nie… Ja… Chciałem cię prosić na moment. Przyszedłem tylko… Porozmawiać.
            – No dobrze – odparła Nena i rzuciła w głąb domu: – Tato, zaraz przyjdę!
            – Nie śpiesz się!
            – O co chodzi? – zapytała dziewczyna, kiedy zamknąwszy już drzwi, ruszyli z wolna przed siebie. – Coś się stało w kwaterze?
            – Nie.
            – Więc?
             Przyszedłem… – urwał na moment, szukając odpowiednich słów. – Chciałem… Przeprosić cię, a także ci podziękować.
            – Oho… To nowość.
            – Mówię poważnie – zaperzył się Jordan. – Mój osąd był błędny. Działem pod wpływem emocji i naraziłem przez to swoich ludzi na niepotrzebne niebezpieczeństwo. To było karygodne z mojej strony, a mimo to skłamałaś przed generałem, biorąc winę na siebie.
            – Nie potrafisz żyć bez pracy. Zanudziłbyś się na śmierć, a tak się składa, że jeszcze nam się przydasz.
            Nena roześmiała się wesoło.
            – Dlatego dziękuję. Za uratowanie mojego oddziału i mnie.
            – Nie ma za co.
            – Jest. Przeczuwałaś, że coś takiego się wydarzy – zauważył Foster. – Prawda?
            – Cóż…
            – To dlatego tak mi się ciągle przyglądałaś.
            – Spostrzegawczy jak zawsze – mruknęła z uznaniem Nena. – To prawda. A mimo to, nie udało mi się powstrzymać cię przed wyruszeniem w teren.
            – Muszę przyznać, że to dość godne podziwu. Jesteś silnym żołnierzem, jednym z najlepszych – stwierdził pułkownik, przyglądając jej się badawczo. – Jak to możliwe, że jesteś tak silna, by pokonać demona, z którym nawet ja miałem problem? Czasami mam wrażenie, że posiadasz nieludzką wręcz siłę.
            – Rozczaruję cię, pułkowniku, ale jestem tylko człowiekiem. Chociaż może odrobinę wyjątkowym – dodała i puściła do niego perskie oczko. – Nie zamierzam się jednak tłumaczyć. Demona pokonaliśmy wspólnymi siłami.
            – Nie musisz.

I'll keep you alive If you show me the way

            – I tak bym tego nie zrobiła, nawet gdybyś mi kazał – zadeklarowała z powagą Nena. – Moim zadaniem jest użyczyć armii swojej siły. Twoim zadaniem jest poprowadzić nas do walki.
            – Tak zrobię.
            – Wiem, że jest ci ciężko. Wszyscy kochaliśmy Chelsea, a ty z nas najbardziej, dlatego nie winię cię za tamto. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Teraz jednak musisz wziąć się w garść. Dla Chelsae, dla oddziału. Dla ludzi. Rozumiemy się?
            – Tak – odparł Jordan, a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu.

Forever – and ever the scars will remain

            – Na twojej duszy już zawsze pozostanie blizna. Nigdy się jej nie pozbędziesz. Do końca życia będzie jak zadra na sercu, czasem wciąż będzie boleć. Niech przypomina ci, że nadal żyjesz i masz cel. Tylko martwi nie czują bólu.
            – Czasami ciężko mi uwierzyć, że masz tylko siedemnaście lat.
            – Tak? – zapytała beznamiętnie Nena i wzruszyła ramionami. – Przesadzasz.
            – Gdy ktoś mimo młodego wieku posiada jakąś życiową mądrość, mówi się, że ma starą duszę. Taka dusza pamięta poprzednie wcielenia.
            – Może coś w tym jest – zaśmiała się Nena, ale był to niewesoły śmiech.

I'm falling apart
Leave me here forever in the dark

            – Stara dusza – mruknęła pod nosem Nena, gdy przypomniały jej się słowa Fostera i westchnęła ciężko. – Jak ma taka nie być, skoro czuję się jakbym miała ze sto lat. Oto cena, jaką płacę za życie w różnych światach.
            – Czyżby zmęczyła cię ciągła walka? – zapytał Daemon, znów obserwując ją z gałęzi drzewa.
            – Czy to dziwne?
            – Nie. Wyjątkowo normalne zachowanie, jak na ciebie – stwierdził rozbawiony, ale szybko spoważniał, mówiąc: – To akurat potrafię zrozumieć. Demony żyją czasem bardzo długo. Wtedy też zaczynają być znudzone życiem i szukają innych rozrywek.
            – Jak zabijanie ludzi?
            – Nawet to może się czasem znudzić.
            – A to ciekawe. Jak dobrze, że jestem tylko człowiekiem. Skoro moje życie i tak jest na swój sposób dłuższe, przynajmniej nie muszę żyć przez kilka kolejnych stuleci – stwierdziła spokojnie Nena i dodała: – Pewnie umrę młodo. Może zginę w walce, gdy opadnę już z sił witalnych. A może wbrew pozorom zginę pod kołami samochodu?
            – A co, jeśli powiem ci, że nie jesteś człowiekiem? Że wszyscy wkoło cię tylko okłamują?
            – Już to przerabialiśmy. Nie uwierzę ci. Wiem, co robią demony, kuszą, mącą w głowie, ale moja wiara nie zniknie tak łatwo – zadeklarowała Nena, a w jej oczach płonął ogień. – Nie pozwolę ci zasiać w mym sercu wątpliwości.
            – Mówię całkiem poważnie. W końcu się o tym przekonasz.

2 komentarze:

  1. Proszę, całkiem przyjemny rozdział w sumie to o niczym, ale takie też są potrzebne. Oddech przed kolejną akcją. Polubiłam Henry'ego, czarujący z niego człowiek, a ta lekka przepychanka słowna z Neną o dbanie o siebie wywołała na mojej twarzy uśmiech. Wszystkie Twoje bohaterki w końcu używają magicznej frazy "mnie nie przegadasz". Przyjemny rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh. Podejrzewam, że mają pewne cechy wspólne, jak to moje bohaterki. Mam jednak nadzieję, że się różnią przynajmniej nasileniem pewnych cech.
      Rozdział może i o niczym, ale na pewno nie był typowym zapychaczem, tutaj myślę, że mam fabułę na tyle dobrze rozpisaną, że wszystko do czegoś prowadzi.

      Usuń