I can feel you falling away
– Ach,
wioska tak bardzo się rozrosła – zachwyciła się Nena, wchodząc przez główną
bramę i pozdrowiła wojownika stojącego na warcie. – Cudowny widok.
– Nena!
Patrzcie, to Nena! – krzyknęło jedno z bawiących się w pobliżu dzieci. – Trzeba
powiadomić resztę!
–
Tęskniliście? – zaśmiała się Nena.
–
Taaaak! – krzyknęły chórem dzieci.
– To
dobrze, bo mam dla was kolejne opowieści.
– Nena!
– krzyknęła z oddali Ingri. Zaraz za nią podążał Alwari. – Wróciłaś.
–
Wróciłam.
– Co tak
długo?
– Hej,
to był tylko tydzień – zaśmiała się dziewczyna. – Pewnie nawet nie
zauważyliście, że mnie nie ma.
–
Mieliśmy dużo pracy – mruknął Alwari. – Podoba ci się?
–
Jeszcze nie obeszłam wszystkiego, ale myślę, że zrobiliście kawał dobrej
roboty.
Alwari
zaśmiał się radośnie i spojrzał na Ingri. Jednak ona nie odwzajemniła tego
gestu, wpatrując się wyczekująco w Nenę.
– Hm,
czyżby coś się stało?
– Chcę
się z tobą zmierzyć.
– Tutaj?
Teraz? – zdziwiła się Nena.
–
Później.
– W
porządku. Później.
– Teraz
powinnaś spotkać się z Henockiem – przypomniał Alwari.
– Wiem –
przytaknęła i skierowała swoje kroki do najważniejszego budynku we wiosce.
Musiała przywitać się ze starszyzną i jak najszybciej chciała sprawdzić, jak
miewa się szef wioski. Weszła do środka i ukłoniła się. – Wróciłam.
– Witaj
z powrotem Neno.
– Czy
widziałaś już, jakie postępy poczyniliśmy w rozbudowie wioski?
–
Jeszcze nie.
–
Pozwól, że cię oprowadzę – zaproponował z dumą Henock.
– Bardzo
chętnie.
Razem
opuścili budynek. Żadne z nich nie lubiło tam przebywać zbyt długo.
– Jak
sobie radzisz? – zapytała Nena, spoglądając z troską na mężczyznę.
– Dobrze
– odparł. – Myślałem nad tym, co mi ostatnio powiedziałaś. – Urwał na chwilę,
zatapiając się we własnych myślach. – Być może masz rację. Obserwowałem naszych
wojowników i zrozumiałem, że świetnie radzą sobie beze mnie.
– Mylisz
się. Oni cię potrzebują, lecz w innej roli niż kiedyś. Potrzebują przewodnika,
nie kogoś, kto będzie walczył z nimi ramię w ramię.
– Tak.
Jest natomiast ktoś, kto ma potencjał poprowadzić wojowników do walki. Jeszcze
trochę jej brakuje, ale…
–
Jesteście do siebie bardzo podobni – stwierdziła Nena, uśmiechając się pod
nosem.
–
Hahaha! Tak uważasz?
– Nie
znam cię z czasów młodości, ale obserwując ją teraz, mam wrażenie, że pewnego
dnia stanie się podporą dla tej wioski, zupełnie tak jak ty teraz – oznajmiła
spokojnie. – Ale przyda jej się dobry nauczyciel.
–
Dziewczyna codziennie ciężko pracuje.
– Wiem i
właśnie, dlatego nie mam wątpliwości, że ona ochroni tą wioskę.
– Coraz
częściej znikasz i na dłużej – powiedział niespodziewanie Henock, zupełnie
zmieniając temat. – Zamierzasz odejść?
– Jestem
tam potrzebna… Ale nie zamierzam odejść.
– Tu też
jesteś potrzebna.
– Nie odchodzę
na zawsze, ale otwierają się bramy do kolejnych światów. Nie mogę zostawić ich
samym sobie. Wy dacie sobie radę, rośniecie w siłę. Poza tym nie jesteście
sami, zjawię się zawsze, gdy będziecie tego potrzebować.
No longer the lost
–
Nareszcie przyszłaś – mruknęła Ingri, jak zwykle robiąc ponurą minę. – Nie
śpieszyłaś się.
– Nie
jesteś pępkiem świata – roześmiała się Nena. – Dzieckiem też już nie jesteś, a
tak się trochę zachowujesz.
– A ty
nie zapominaj, że jesteś ode mnie młodsza – przypomniała jej Ingri.
– I
wciąż silniejsza – odgryzła się Nena, szczerząc zęby.
– To się
dopiero okaże – syknęła Ingri wyraźnie o coś rozgniewana.
Nena
rozumiała jej złość i żal. Henock też zauważył, że coraz mniej ma dla nich
czasu. Czuła się z tego powodu źle. Kochała tą wioskę i tych ludzi, ale nie
byli jedynymi, którzy jej potrzebowali. Nie mogła zapominać, że ma zobowiązanie
również wobec innych.
Wiedziała
też, że Ingri i Henock nie potrzebują jej tak bardzo, jak im się wciąż
wydawało. Brakowało im wiary we własne siły i musieli się o tym przekonać.
Musieli się usamodzielnić. Ten świat miał już wojowników, którzy poprowadzą go
w dobrą stronę. Ale to był tylko jeden z frontów. Nawet walcząc w innym
świecie, wciąż walczyła w tym samym celu co oni.
Popatrzyła
Ingri prosto w oczy i już wiedziała, że nie musi się martwić. Strach, który do
niedawna gościł w spojrzeniu czarnowłosej, zniknął. Nie była już zagubiona, jak
wcześniej. Odnalazła swoje nowe miejsce. Miała się dobrze.
– Na co
czekasz? – zachęciła ją Nena.
– Gdzie
masz swoją broń? Nie zaatakuję, dopóki… – urwała, gdy Nena wyciągnęła przed
siebie ręce, tak, jakby trzymała w nich niewidzialny miecz. Wokół jej dłoni
rozbłysło jasne światło, a z niego faktycznie wyłonił się miecz, który
dziewczyna natychmiast wyciągnęła z pochwy, przybierając postawę bojową. – A
niech mnie…
– Na co
czekasz? Nie zamierzałaś mnie pokonać?
– Tego
nie powiedziałam…
– To
wyczytałam z twoich oczu – zaśmiała się Nena. – Nie mów, że się wystraszyłaś.
W
kolejnej sekundzie zwarły się w walce. Ich zacięte miny świadczyły o tym, jak
poważnie obie traktowały ten sparing.
No longer the same
Ingri
wyprowadziła kolejny, silny atak i zdołała powalić Nenę na ziemię, przykładając
ostrze do jej gardła.
–
Wygrałam – wyspała wyraźnie zadowolona z wyniku pojedynku.
– Jesteś
silna – przyznała Nena i dosłownie rozpłynęła się w powietrzu, by sekundę
później pojawić się za Ingri. Pogładziła ją po włosach i dodała: – Poradzisz
sobie w sam raz.
–
Czekaj! Czekaj do cholery! – krzyknęła za nią Ingri. – Nie możesz odejść!
–
Nigdzie nie odchodzę – odparła z uśmiechem Nena. – Idę coś zjeść. Pora już na
kolację.
And I can see you
starting to break
– Nie
jesteś, no wiesz, zmęczona?
– Nie
potrzebuję troski ze strony demona – warknęła Nena, spoglądając na bruneta,
siedzącego na gałęzi drzewa.
– To nie
troska. Podziwiam tylko twoją głupotę i upór.
–
Dziękuję. Uznam to za komplement.
– To
właściwie nie...
– Nie
twój interes. Właśnie – przytaknęła Nena, nie dając się wyprowadzić z
równowagi. – I dlaczego właściwie za mną łazisz?
– Już ci
mówiłem…
– Nawet
się już nie kryjesz.
– Po co
mam to robić? – zdziwił się Daemon. – I tak wiesz, że tu jestem.
– Ale
twoja obecność, delikatnie mówiąc, mi przeszkadza. A pożytku z ciebie i tak nie
ma.
– Czego
ty ode mnie oczekujesz? – zakpił. – Że ci pomogę?
– Nie
śmiałabym być tak naiwna – prychnęła Nena, rzucając mu pogardliwe spojrzenie.
– Zostaw
już ten trening i idź spać – zaśmiał się demon. – Nie spałaś od kilku dni.
– Szybko
się regeneruję. Jako następczyni wiedźmy wymiarów mam swoje metody.
– Yhy… A
wiedźma to jeszcze człowiek, czy już…?
– Ja i
Beatrice jesteśmy stuprocentowymi ludźmi – oburzyła się Nena. – Jestem dumna z
bycia człowiekiem.
– Aż się
boję myśleć, co byś zrobiła, gdyby okazało się inaczej.
–
Wykorzystałabym tę moc, żeby pokonać wrogów.
– Ludzie
ugryzieni przez wampira dziczeją i zamieniają się w najgorsze bestie –
przypomniał Daemon, nagle poważniejąc, co przyprawiło Nenę o dreszcze. – W demona
zmienić się nie da, chyba, że płynie w tobie ich krew od narodzin.
– Więc
bym się zabiła.
– Tak
łatwo porzuciłabyś własne życie? To głupie. Nie powinnaś trzymać się życia i
szukać sposobu, żeby się ocalić w takim wypadku?
– Głupie
jest, gdy demon poucza człowieka w tematach etyki i szanowania życia… – zauważyła
tryumfalnie Nena. – Demony 0, ludzie 1.
– Twój
miecz jest już zniszczony. Niedługo się złamie – zmienił temat, zupełnie
ignorując uwagę dziewczyny. – Zwłaszcza, że zbliżają się Noxy.
Nena
zmarszczyła brwi. Faktycznie, wyczuła energię zbliżającej się ponownie chmary
Cieni.
–
Wreszcie się na coś przydałeś.
– Lubię
patrzeć, jak się męczysz. To takie budujące. Trochę jak obserwowanie mrówek,
gdy panikują, bo wbijasz im kij w mrowisko, a one myślą, że nadeszła
apokalipsa.
– Co ty
ćpasz, co? – zapytała Nena, unosząc brwi. – Cokolwiek to jest, bierz tego
mniej.
Tym
razem zdążyła dotrzeć do miasta przed wrogiem. Zamknęła oczy, skupiając
energię, tworząc wokół barierę. Tylko kilka Cieni zdążyło przedrzeć się przez
szparę, nim skończyła. Nie wiedziała, czy Daemon podążył za nią i właściwie
niewiele ją to obchodziło. Jeśli spróbuje coś zrobić, skróci go o ten gadatliwy
łeb.
Tymczasem
skakała po dachach, ścigając pojedyncze Noxy, zanim zrobią komuś krzywdę. Potem
zajmie się resztą, która próbowała sforsować barierę. Wtedy usłyszała krzyk i
zaklęła pod nosem. Ktoś musiał znajdować się poza miastem.
Pospieszyła
w tamtym kierunku, by ujrzeć kulącego się na ziemi mężczyznę. Tego samego,
którego poznała jakiś czas temu.
– Rrrraaanyyy…
Nie uczy się pan na błędach, co? – mruknęła, przeganiając Cienie.
– To ty!
– wykrzyknął uradowany.
– Nena –
przypomniała mu. – Znowu w centrum zamieszania, co?
–
Prowadziłem badania.
– W
nocy? Mówiłam już, że…
– Tylko
w nocy ma to sens.
– Miał
mi pan pokazać te badania, przyszłam wtedy – zauważyła z wyrzutem Nena. – Ale
się nie doczekałam.
– Nie
mogłem. Moja córka była w domu. Ona nic nie wie. Nie może się dowiedzieć,
rozumiesz?
–
Spokojnie. To przecież nie tak, że zamierzam jej powiedzieć…
– To
dobrze…
– Proszę
szybko wejść za barierę, tam nic panu nie grozi – oznajmiła Nena, wskazując na
połyskującą taflę energii.
I'll keep you alive, If you show me the way
Mężczyzna
pospiesznie udał się we wskazanym kierunku. Wiedział, że nie ma zbytnich szans
w starciu z Cieniami. Ale ona… Ta dziewczyna miała. Kimkolwiek lub czymkolwiek
była, mogła je pokonać.
Ona
mogła powstrzymać to, co działo się w jego mieście. Jeszcze chwilę obserwował,
jak raz po raz z jej dłoni wydobywa się jasne światło, niszcząc kolejne
atakujące ją Cienie. Kolejne cięła mieczem. On również posiadał ten dziwny,
ciepły blask. Dla nich zdawał się on groźny, ale nie dla ludzi. Nie obawiał
się, więc wybiegł poza barierę, zatapiając się w ciepłym świetle. Kojarzyło mu
się z dzieciństwem, zabawą w słońcu i uśmiechem matki. Czuł się bezpieczny.
– Nie! –
krzyknęła wściekle Nena. – Cholera.
– To
światło, jak to robisz? – zapytał, chwytając ją za ramię. – Powiedz mi, jak to
robisz? Z tym światłem mógłbym zniszczyć ich jaskinię!
– Jaką
jaskinię?!
– Ich
siedzibę!
– Niech
to! Niech się pan trzyma blisko! – rozkazała Nena, gdy Noxy otoczyły ich,
zamykając w kompletnej ciemności.
Zamknęła
oczy, bo tak łatwiej było jej się skupić na skomplikowanej formule, ale tylko
dzięki niej mogła zwiększyć moc czaru na tyle, by ochronić tego głupca, który
naiwnie wystawił się na zagrożenie.
– Pokaże
mi pan później tą jaskinię, a na razie niech pan robi, co mówię, bo będzie źle
– zagroziła Nena. – Będę pana chronić.
– Dobrze
– uradował się mężczyzna.
Nenę
wkurzało, że wcale nie wyglądał na wystraszonego. A powinien, bo pakował się
kłopoty notorycznie, plącząc jej się pod nogami, gdy stawała do walki przeciw
Noxom.
Po
wszystkim dotrzymał słowa i zaprowadził ją do groty. Musieli dostać się spory
kawałek za miasto. Tam w pobliżu klifów znajdowała się grota, o której mówił.
To było
głupie z jej strony. Wpadła tam bez większego ładu i składu, bez żadnego planu.
Zresztą, co miała planować? I tak nie była w stanie przyjrzeć się jaskini z
bliska, a na pewno nie mogła sprawy zostawić taką, jaka była. Toteż wpadła z
berserka do środka i gdy tylko znalazła się w centrum zbiorowiska, użyła
najsilniejszego z czarów, jaki znała.
Pierwsze
Cienie zaczęły znikać w oślepiającym blasku, który pochłaniał coraz dalsze
zakamarki jaskini i nagle, niespodziewanie zgasł. Nena zamarła na moment, nie
rozumiejąc, co się właśnie wydarzyło.
Dotarło
to jednak do niej wystarczająco szybko, gdy zobaczyła stojącą niedaleko postać.
Mężczyzna trzymał w dłoni kulę światła, którą zgniatał coraz bardziej, dopóki
zupełnie jej nie stłamsił. Zapadła ciemność.
Z
jaskini wydostała się tak szybko, jak tylko mogła, poruszając się intuicyjnie.
W tak gęstym i nieprzeniknionym mroku nawet ona nie mogła nic dostrzec. Miała
wrażenie, że tonie w płynnej ciemności, jak w smole. Zrobiło jej się gorąco.
W
ostatniej chwili rzuciła się w stronę stróżki nikłego światła, unikając tym
przygniecenia przez głazy. Nastąpił wybuch, który sprawił, że cała jaskinia się
zapadła. Ktokolwiek to zrobił, bardzo nie chciał, żeby znalazła to, co się tam
było.
Utworzyła
pospiesznie barierę, chroniąc siebie oraz mężczyznę przed niesionymi podmuchem
odłamkami skały. Gdy tylko pierwsza fala zagrożenia minęła, a kurz wciąż unosił
się w powietrzu, krzyknęła:
–
Uciekaj! Biegnij do miasta!
Dwa razy
nie trzeba było mu powtarzać. Czuł, że tym razem to coś więcej, niż Cienie.
Wojowniczka wyglądała na zdenerwowaną, a przecież była dużo silniejsza od
niego. Nie mógł jeszcze zginąć. Musiał opiekować się córką. Był jej potrzebny.
– Czyż
to nie mała wojowniczka wymiarów? – rozległ się kpiący głos.
Chwilę
później w tumanach pyłu dało się dostrzec męską sylwetkę. To demon z jaskini.
Nie wiedziała, kim do końca jest, ani jak wiele potrafi. Nie czekała jednak i
zaatakowała jako pierwsza. Musiała się upewnić, że mężczyzna miał czas, by
uciec do miasta. Wewnątrz
bariery był bezpieczny.
Forever – and ever the scars will remain
Szła
chwiejnym krokiem, kurczowo łapiąc się za bok, z którego sączyła się krew.
Udało jej się odeprzeć atak demona i chwilowo opanować sytuację. Wiedziała
jednak, że hałas i wybuch w jaskini przyciągną ciekawskich ludzi. Musiała się
stamtąd wydostać, zanim ktoś ją zobaczy.
Usiadła
na skraju lasu, żeby odsapnąć. Potrzebowała czasu i odpoczynku, żeby się
zregenerować. Nie chciała wracać do domu w takim stanie i martwić mentorki,
która zrugałaby ją dodatkowo za bezmyślność.
–
Naprawdę jesteś głupia, żeby tak się poświęcać dla tych durnych istot.
–
Nienawidzisz ludzi? – zapytała Nena, nawet nie fatygując się, by spojrzeć na
siedzącego nieopodal Daemona.
– To
głupie i słabe istoty. Wydaje im się, że mogą wszystko, a w rzeczywistości nie
mają kontroli nad swoim życiem, ani własnymi emocjami.
–
Dlaczego tak bardzo ich nienawidzisz? – zapytała Nena, nie mając siły na
wszczynanie kolejnej kłótni.
–
Dlaczego tak bardzo ich kochasz?
–
Właśnie dlatego, że są słabi – oznajmiła Nena, uśmiechając się gorzko. – A mimo
to, mają w sobie wolę walki. Nieważne, ile napotkają przeszkód w drodze do celu
i tak prą do przodu. Nieważne, ile razy zostaną zranieni przez drugą osobę,
wciąż otwierają swoje serce na nowo. Nieważne, ile razy ich zdepczesz, wbijesz
w ziemię, ludzie i tak się podniosą. Nie poddadzą się i choć być może są
najsłabszą istniejącą we wszechświecie rasą, mają coś, czego wam demonom i
wampirom, wszystkim razem wziętym brakuje. Tego nam zazdrościcie. Serca, w
którym zawsze lśni iskierka nadziei. I chociaż ich dusze mają wiele blizn, nie
tracą, a jedynie zyskują na wartości.
– Nena!
Z oddali
nadbiegał mężczyzna.
– Niech
pan tak nie krzyczy, na litość boską – skarciła go. – Ściągnie pan tutaj ludzi.
– Krew?
Jesteś ranna? Potrzebujesz lekarza!
– Nie! –
ucięła chłodno Nena i wzięła głęboki oddech. Jej ciało otoczył zielonkawy
blask, inny od tego, którym zwalczała Cienie. Gdy zgasło, uniosła lekko
postrzępione ubranie, by pokazać, że rana zniknęła. Została tylko blizna. –
Widzi pan? Nic mi nie jest – dodała i spróbowała wstać. Zakręciło jej się w
głowie i musiała oprzeć się o drzewo. – To nic. To tylko zmęczenie.
– Te
blizny… – wymamrotał mężczyzna, patrząc z niedowierzaniem na pokryte zasklepionymi
już ranami ciało. – Skąd się wzięły tak nagle?
– To
ślady dawnych walk – powiedziała Nena, patrząc w bok.
To nie
tak, że się ich wstydziła. To był dowód na to, że walczyła. Choć z drugiej
strony wiedziała, że powinna się wstydzić. Była młodą dziewczyną, a jej ciało
wyglądało strasznie.
– Ale
wcześniej…
–
Wcześniej używałam czaru, który je ukrywał. Straciłam dziś jednak sporo
energii, przez co stracił swoją moc. Za chwilę znów będzie działał.
– W tak
młodym wieku…
– To
niewielka cena, jaką zapłaciłam za życia, które udało mi się uratować. To
długa, długa historia. Nie warta wspominania.
Nadrabiam. Wiesz, ja też widzę, jak Ingri i Henock łakną obecności obok Neny, trochę jak dzieci kochającej matki. I o ile Henock jakoś to w końcu zaakceptuje, to Ingri rzeczywiście jak dziecko się zachowuje. Bawi mnie przy tym.
OdpowiedzUsuńMówiłam już, że kocham Deamona? Te jego dyskusje z Neną dają mi sporo satysfakcji.
Ale jestem na Ciebie zła. Zapowiedziałaś scenę walki i ją przeskoczyłaś. Buu. Kim był ten demon? I dlaczego tam był? Chcę wiedzieć.
Pozdrawiam
Bez obaw, ten demon się jeszcze pojawi.
Usuń