wtorek, 20 lutego 2018

Part 1: Chapter 3 ~ I believe in you.


I won't stay long
 
           Nena z uśmiechem na ustach obserwowała, jak dzieciaki wraz z rodzicami rozchodzą się do domów. Wtedy przez krótki moment pomyślała o własnych rodzicach i westchnęła cicho. Wkrótce przy ognisku została już tylko ona, Alwari i Henock.
            – Wszystko gra? – zapytał Alwari.
            – Jasne – odparła szatynka. – Czemu miałoby nie?
            – Nie wiem… Jakoś tak.
            – Ja też nie – roześmiała się. – Idź spać, jutro masz wiele pracy.
            – A ty?
            – Chciałam jeszcze pięć minut posiedzieć. Lubię ogniska.
            – Tylko nie siedź za długo – mruknął Alwari i powoli podniósł się z miejsca. – I nie zapomnij ugasić ognia.
            – Dobranoc! – krzyknęła za nim Nena.
            – Coś cię martwi – stwierdził Henock, który cały czas bacznie obserwował ludzi ze swojej wioski. – Mam rację?
            – Mam złe przeczucie – wyznała po chwili. – Myślę, że Klan Nocy odwiedzi nas na dniach.
            – Dziś?
            – Nie, dziś nie. Nie zauważyłam, żeby wykonali jakiś ruch. Zresztą chroni nas bariera, jesteśmy bezpieczni.
            – Niemniej musimy być czujni – stwierdził Henock.
            – To prawda, musimy być czujni. A teraz wybacz, chcę sprawdzić, co z Ingri.
            – Strasznie się nią przejmujesz.
            – Jak każdym z was – odparła z uśmiechem Nena. – Choć przyznam, że widzę w niej ogromny potencjał.
            – Skoro tak uważasz.
            – Uwierz mi, mam oko do takich rzeczy. Dobranoc, Henock.
            – Dobranoc, moje dziecko.
Dziewczyna ruszyła z wolna na poszukiwanie Ingri. Znalazła ją ćwiczącą w tym samym miejscu, co wcześniej. Tym razem jednak nie dała się zaskoczyć.
            – Widziałam cię przez chwilę przy ognisku – zagadnęła Nena. – Czemu do nas nie dołączyłaś?
            – Mówiłam ci już, że nie zamierzam się z wami zaprzyjaźniać. Nie zostanę tutaj długo.
            – Dlaczego.?
            – Po prostu… Nie.
            – Chcesz się udać na samobójczą misję do kwatery wroga? – zakpiła Nena. – Jesteś silna, ale nie aż tak.
            – Co ty możesz wiedzieć?
            – Nie… To nie tak, że nie znasz swojej siły. Nie znasz ich siły.
            – A ty znasz? – warknęła Ingri. – Alwari mówił, że jesteś taka silna. Ale gdybyś była, pokonałabyś Klan Nocy. Tą wioskę przed nimi uratowałaś. Gdzie byłaś, gdy mordowano moich przyjaciół i rodzinę?
            – Przepraszam – odparła cicho Nena, a na jej twarzy pojawił się jakiś niezidentyfikowany cień. – Nie mogę.
            – Więc się nie wtrącaj.
            – Rozumiem, że jest ci ciężko, ale porzucenie swojego życia jest głupie. Trzeba żyć za wszelką cenę.
            – Wiesz, jak to jest stracić wszystko? – zapytała Ingri, marszcząc groźnie brwi.
            – Masz rację – westchnęła ciężko Nena. – Nie wiem. Nigdy niczego ani nikogo, nie straciłam, więc nie wiem. Ale wierzę, że nie można tak po prostu się poddawać.
            – Niby dlaczego?
            – Ponieważ ludzi stać na dużo więcej – oznajmiła, uśmiechając się ciepło. – Ludzie są naprawdę silni. Nie masz pojęcia, ile bólu mogą znieść. Nawet wtedy, gdy wydaje im się, że już nie dadzą rady, jeszcze daleka droga, nim skończą im się siły. Nieważne ile razy się ich zrani, zdepcze, oni potrafią powstać i walczyć dalej.
            – Jak karaluchy, to masz na myśli?
            – Dokładnie. Ludzie są jak karaluchy. Wszyscy w koło myślą, że ludzie to słaba rasa, ale to nie jest prawda. Ludzie mają w sobie coś, czego brakuje wampirom i demonom.
            – Jesteś dziwna – skwitowała Ingri, mrużąc oczy. – Myślę, że jesteś psychopatką…
            – Hahahaha, być może – przyznała Nena, nie kryjąc rozbawienia. – Być może jestem po prostu szalona.

In this world so wrong

            – A teraz daj mi spokój – warknęła Ingri. – Chcę zostać sama.
            – Ale nie jesteś sama. Tylko nie dopuszczasz do siebie tej myśli.
            – Jestem sama. Ten świat pozbawił mnie wszystkiego.
            – A co jeśli powiedziałabym ci, że mogę ci pomóc? – zapytała niespodziewanie Nena. Sama nie była przekonana, czy dobrze robi. – Gdybym mogła ci obiecać zemstę. Nie dziś, nie jutro, ale że pewnego dnia ludzie wygrają?
            – Dlaczego miałabym ci wierzyć?
            – A co gdybym mogła sprawić, że zapomnisz o bólu?
            – Nie chcę zapominać o moich bliskich! – krzyknęła Ingri, czując, że oczy pieką ją od łez.
            – Nie zapomnisz o rodzinie i przyjaciołach – odparła spokojnie Nena. – Wszystkie spędzone razem chwile pozostaną w twojej pamięci. Zniknie tylko ból.
            – Ten ból mnie napędza.
            – Nie, on cię powstrzymuje. Teraz uważasz, że przywiązywanie się do ludzi z wioski jest bez sensu, że będziesz tylko słabsza. Że lepiej jest, gdy nie masz nic do stracenia – ciągnęła dalej Nena, obserwując grę emocji na twarzy Ingri. – Ale jesteś w błędzie. Prawdziwą siłę posiadasz tylko wtedy, gdy masz, o co walczyć, gdy masz, kogo chronić.
            – Wkurza mnie, że zachowujesz się, jakbyś wszystko wiedziała – powiedziała wściekle Ingri, ale głos jej się załamywał.
            – Nie wiem wszystkiego, ale wiem więcej, niż myślisz.
            – Jak niby chcesz sprawić, że to przestanie boleć? – zapytała z wyrzutem, a po jej policzkach popłynęły łzy.
            – Przynajmniej tyle mogę dla ciebie zrobić – odpowiedziała Nena, zamykając czarnowłosą w niemal matczynym uścisku. Pogładziła ją po włosach, dając jej czas, by mogła się wypłakać. – Nie ma sensu dusić tego w sobie, Ingri. Nie jesteś sama.

Say goodbye

            – Naprawdę przestanie boleć? – zapytała Ingri, wciąż pochlipując cicho.
            – Tak, przestanie – odparła Nena, wciąż tuląc ją do siebie. Nie lubiła patrzeć, jak ktoś cierpi. – Pożegnaj się z bólem. Nie zapomnisz o bliskich. Zapomnisz jedynie o cierpieniu. Weź głęboki wdech i wydech.
            To ostatnie, co Ingri pamiętała, zanim zasnęła.
            – Nie powinnam tego robić – westchnęła ciężko Nena i wzięła Ingri na barana.

As we dance with the devil tonight

            Gdy Ingri się obudziła, było już rano. Czuła się niezwykle wypoczęta i w dobrym humorze. Pamiętała rozmowę z Neną i pamiętała, co stało się z jej wioską. Jednak z jakiegoś powodu czuła się dobrze. Nie potrafiła tego zrozumieć, ale chciała podziękować szatynce.
            Przyszykowała się i wyszła z sypialni, którą odstąpiła jej Nena. Znalazła ją śpiącą na kanapie jak poprzednie dni. Toteż Ingri postanowiła, że sama przygotuje śniadanie i dopiero wtedy ją obudzi.
            Naprawdę się postarała. Chciała odwdzięczyć się za wszystko, co dla niej zrobiła. Wiedziała, że musi się wziąć do roboty. Nie mogła żyć jako darmozjad cały czas. Była wojowniczką, więc chciała bronić tej wioski, która wyglądało na to, że będzie jej nowym domem.
            Jednak pomimo hałasów dochodzących z kuchni, Nena się nie obudziła. Zaniepokojona tym Ingri poszła to sprawdzić. Potrząsnęła ramieniem szatynki, ale ta się w ogóle nie zareagowała. Oddychała miarowo, więc wyglądało na to, że tylko śpi, ale nadal dziwne było, że się nie obudziła.
            Ingri postawiła talerze ze śniadaniem na stole oraz kawę, mając nadzieję, że to coś da, ale gdy Nena i na to nie zareagowała, poszła szukać pomocy. Wybiegła przed dom. Chciała znaleźć Alwariego albo Henocka, ale nie wiedziała gdzie szukać.
            – Coś się stało? - zagadnęła ją starsza kobieta.
            – Gdzie jest Alwari? Albo szef wioski?
            – Mnie szukasz? – zdziwił się mężczyzna, który akurat przechodził obok.
            – Nena – wyszeptała Ingri, patrząc ze strachem na Henocka.
            On tylko skinął głową i zwrócił się do kobiety:
            – Możesz powiedzieć Alwariemu, żeby przyszedł?
            – Oczywiście.
            Po tym Henock i Ingri weszli do domu Neny.
            – Co się stało? – zapytał mężczyzna z niepokojem malującym się na twarzy.
            – Nie wiem. Śpi, ale nie mogę jej obudzić… W ogóle nie reaguje…
            – Hm… – mruknął mężczyzna, drapiąc się po brodzie. – W takim razie niewiele możemy zrobić.
            – Jak to? – ofuknęła go Ingri.
            – To już się kiedyś zdarzyło. Przespała trzy dni, a potem po prostu się obudziła, jakby nigdy nic. Powiedziała, że gdyby to się powtórzyło, nie mamy się martwić.
            – Jak się nie martwić?! To nie jest normalne.
            – Rozumiem twoją troskę, Ingri – stwierdził Henock. – Ale nie sądzę, że możemy jej pomóc. Niewiele wiemy na jej temat. Musimy jej po prostu zaufać, skoro mówiła, że to się czasem zdarza. Widocznie regeneruje siły w ten sposób.
            – Regeneruje? Regeneruje, po czym?
            – Zajmij się domem, do czasu, aż się obudzi, dobrze? – poprosił Henock. – I nie wpuszczaj tu nikogo oprócz mnie i Alwariego. To mogłoby zaniepokoić mieszkańców wioski.
            Wtem rozległo się bicie dzwonów.
            – Co to? Co się dzieje?
            – To Klan Nocy… – stwierdził Henock. – Ktoś ogłosił alarm.
            – W takim razie ja… – zaczęła Ingri, ale mężczyzna przerwał jej w pół zdania:
– Nie pójdziesz walczyć. Masz zostać tutaj i pilnować Neny. Gdybyś była potrzebna, ktoś cię poinformuje.
            – Jestem wojowniczką.
            – To rozkaz szefa wioski, wojowniczko.

Don't you dare look at him in the eye

            Jednak Ingri nie usiedziała zbyt długo na miejscu. Na zewnątrz panowała wrzawa. Ludzie pochowali się po domach, tylko wojownicy zostali, przygotowując się do odparcia ataku. Wyszła po cichu, chcąc z bliska przyjrzeć się sytuacji.
Wspięła się na wieżę z dzwonnicą. Wrogów nie było wielu, lecz nawet kilku potrafiło wyrządzić ogromne szkody. Nie mogła przyglądać się temu bezczynnie. Chciała coś zrobić dla wioski, która ją przyjęła.
            Odnalazła swój miecz i ruszyła do boju. Zamierzała się zmierzyć ze swoim strachem. Spojrzeć mu prosto w oczy. Gdzieś w chaosie słyszała, jak Henock krzyczy za nią, żeby tam nie szła. Jednak brnęła dalej.
            Była szybka i silna. Walczyła zaciekle. Nie spodziewali się tego, tym bardziej że wciąż nie odzyskała formy. Przewyższyła ich oczekiwania. Zamachnęła się po raz kolejny, a potem jeszcze raz, skutecznie odcinając głowę jednemu z wrogów. Ta potoczyła się kawałek, a potem rozległo się niezadowolone cmoknięcie.
            Momentalnie Ingri odwróciła się w tamtą stronę, trzymając gardę. Natknęła się na przeciwnika, który nieco wyróżniał się strojem. Jego biały mundur miał dużo więcej zdobień. Musiał być jakiś dowódcą, o ile te bestie w ogóle kogoś słuchały.
Długie, srebrne włosy powiewały lekko na wietrze. Czerwone oczy błyszczały złowieszczo. Wiedziała, że nie powinna wpatrywać się w tą czerwień, ale nie potrafiła odwrócić wzroku. Hipnotyzowały.
            – Nie patrz mu w oczy! – krzyknął Alwari, ale było już za późno.
            Zobaczyła swoją wioskę, krzyki ludzi i płomienie. Zobaczyła pole bitwy i trupy swoich przyjaciół. Nie wiedziała, czy widzi to w szkarłacie oczu nieznajomego, czy we własnej głowie. Słyszała krzyki i wołanie o pomoc. Przytknęła dłonie do uszu, ale to nic nie pomagało. Nic nie mogło tego uciszyć.

As we dance with the devil tonight

            Otworzyła oczy i rozejrzała się dokoła. Na stoliku dostrzegła dwa talerze z zimnym już jedzeniem i dwa kubki równie zimnej kawy. W pobliżu nie wyczuwała nikogo. Tknięta złym przeczuciem zerwała się z kanapy. Zachwiała się i chwyciła za głowę, marszcząc brwi. Wzięła kilka głębszych wdechów i chwyciła swój miecz. Coś było definitywnie nie tak.
            Gdy wybiegła z domu, zobaczyła, że wioska jest opustoszała. Wszyscy musieli pochować się po domach, a więc zostali zaatakowani. Intuicyjnie skierowała kroki w stronę bramy, aż w końcu rzuciła się do biegu. Musiała jak najszybciej dołączyć do przyjaciół i upewnić się, że nic im nie jest. Musiała też znaleźć Ingri. Nie posłuchała jej i pewnie wymknęła się z wioski.
            Wbiegła w epicentrum bitwy i rozejrzała się dokoła. Wszyscy walczyli, ale sytuacja nie była zła. Przynajmniej dopóki nie wypatrzyła Ingri i stojącego nad nią mężczyzny o srebrnych, długich włosach.
            – Zostaw ją! – krzyknęła rozpaczliwie, ale było za późno.
            Zamachnął się pazurami, rozcinając tętnicę Ingri. Uśmiechnął się diabelsko, po czym zlizał krew z palców. Czarnowłosa zaciskała dłonie na szyi, łapczywie łapiąc oddech. Wiedziała jednak, że to na darmo i za chwilę straci przytomność. Tylko przeciwnik, chwyciwszy ją za ubrania, przytrzymał ją w pozycji stojącej i zlizał krew z jej szyi.


1 komentarz:

  1. Dobrze, że wstawiłaś link na fb, bo tak jeszcze długo bym tu nie zajrzała. Zresztą Tagged ostatnio też przeczytałam dość przypadkowo.
    Trochę się dzieje, Ingri spełnia swą rolę wojowniczki, choć coś mi się zdaje, że może zginąć już na tym etapie. Zdaje się, że to Nena ma być główną bohaterką, choć tego też pewna być nie mogę.
    To spanie Neny zdaje się, że ma związek z uwolnieniem Ingri od bólu, taka cena za używanie mocy(?). Ciekawe, co ma jeszcze do zaoferowania.
    Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń